Zostaw gwiazdkę 😊
°°°°°°
-Michael tak sobie myślałem,że może pojedziemy gdzieś na tydzień, póki nie ma twojej matki.-powiedział Luke,gdy siedzieli w restauracji na obiecanej kolacji.
-Moja matka,to nadal twoja dziewczyna Luke,jak ty sobie to wyobrarzasz. Własny syn jej łamie serce,bo pieprzy się z jej chłopakiem.-wydukał młodszy,bawiąc sie jedzeniem na talerzu.
Bał się,że jego matka go z nienawidzi, bolało go to wszystko na raz. Do tego Luke,który starał się jak najlepiej dla Michaela,po prostu strach nad Cliffordem był silniejszy,niż uczucie do Luka.
-Zerwe z nią jak przyjedzie,dla ciebie.-ujął jego małą dłoń, w swoją dużą.
-Nie,ona cie kocha. Nie możesz jej tego zrobić Lukey.-jęknął zabierając swoją dłoń.-Jesteś dla niej wszystkim.
-Michael,ale ja cie kocham.-szepnął blondyn.-Chce ciebie,a nie Katy.
-Gdyby nie moja mama,nie znał byś mnie,nie było bu tu nas. Gdyby nie ona, w ogóle by mnie tu nie było.-pojedyńcza łza spłynęła po jego bladym policzku.
-M-michael nie zaczynaj kłótni,to mnie boli.-wydukał.
-Mnie też boli,ale bardziej niż ciebie.-zielono oki wstał z krzesła.-Nie idź za mną,chce się przejść.-dodał,gdy zaczął opuszczać budynek.
Sam nie wiedział co się z nim dzieje, z początku chciał aby Luke zerwał z jego mamą. Teraz strach przed.. Przed zniszczeniem własnej matki,tak to go bolało w sercu.
1 sygnał,2 sygnał,3..
-Michael?
-Mamo...-jego głos się załamał.
-Boże, co się dzieje? Mam przyjechać?-usłyszał przejmujący się głos Katy.
-Nie,po prostu tęsknie za tobą.
-Ja też Michael, dopiero co wylądowałam na lotnisku. Zadzwonie jutro. Kocham cie.
-Ja ciebie też.
Dlaczego to musiało być takie trudne. Zaszedł do pobliskiego baru,gdzie pracował Ashton. Usiadł na stołku barowym i spojrzał na blondyna.
-Hej,Michael co ty tutaj robisz o 10 w nocy?-oparł dłonie na ladzie.
-Kiedy kończysz prace?
- W sumie już.-wyszedł za drewnianego blatu,ubrany cały na czarno.
-Wiem,że to szalone ale chce tatuaż i ty mi w tym po możesz.-Clifford uśmiechnął się do przyjaciela.
-W jaki sposób?-uniósł brew ku górze.
-Podasz się za mojego prawnego opiekuna Ashty.-szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Cały smutek poszedł w nie pamięć,gdy Ashton zgodził sie na mały incydent,myśląc,że również sobie zrobi.
Siedzieli teraz u tatuażysty,którego znał trochę Irwin.
-Dzięki Calum.-powiedział Michael, patrząc na swoją pierwszą dziare,a mianowicie mowa o obręczach na ręce.
-Nie ma za co.-posłał mu szeroki i szczery uśmiech.- A ty Ashton,też chcesz?
-Tak,orła na karku.
Po nie całej godzinie wyszli z salonu Caluma,wsiedli do vana Irwina.
-O co chodzi?-zapytał po chwili loczek.-Siedzialeś smutny,jak przyszłeś do mnie do pracy.
-Luke trochę na mieszał ale jest okey,Ash.-Michael majstrował coś przy radiu, w celu znalezienia jakiejś konkretnej stacji.
-Jesteś pewny, możesz spać u mnie.-zaproponował starszy.
-Nie ma takiej potrzeby,dziękuje.-dodał wysiadając samchodu, po czym pomachał przyjacielowi na pożegnanie.
Wszedł do domu,światło w salonie się świeciło.
-OH,daj spokój Katy. Mam cie w dupie! Nie,nie mam dziwki na boku. ON nie jest dziwką,nie denerwuj mnie kobieto! - gestykulował rękoma, rozmawiając z moją mamą przez telefon.
-Co ty odpierdalasz?-warknąłem, Luke odwrócił się w moją stronę mówiąc Katy,że zadzwoni jutro.
-Nic,kończe coś co nie miało sensu.-odparł stając blisko chłopca.
-To było skończyć ze mną!
×××××
Much love.
YOU ARE READING
Daddy Boy|Muke
FanfictionKiedy Luke zajmuje się synem swojej dziewczyny,a Michael jest niewinnym chłopcem. °°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°° ®trytoshutmeupp 2016r. 12.09.2016-#104 miejsce w Fan Fiction 22.09.2016-#78 miejsce w Fan Fiction