Rozdział 9

2.5K 113 19
                                    

*Lena*

Rano przyszli Avengersi i Fury. Siedziała na łóżku. Nie miała już bandaża, tylko plaster. 

- Poprosić Ritę? - zapytał Tony.

- Tak - odpowiedziała. - I zostaw nas same, dobrze? - poprosiła.

Skinął głową i wyszedł. Po chwili do sali weszła Rita. Blondynka pocałowała ją w policzek. 

- Tak się cieszę, że się obudziłaś się. Martwiłam się - powiedziała Rita. - Jak się czujesz? - zapytała.

- Już mi lepiej, ale nadal niewiele pamiętam. Jak przez mgłę. Tony mówił, że często się spotykałyśmy - powiedziała.

- To prawda, często spotykałyśmy się w Central Parku. Mam owczarka szwajcarskiego, Scotta - uśmiechnęła się.

- Pamiętam, taki biały pies - powiedziała czując że spotkania z Avengersami naprawdę jej pomogą. - Może też będziemy mieli z Tonym psa. Gdy spałam słyszałam jak mówił, że planowaliśmy adoptować psa ze schroniska.

- To dobry pomysł. Ja znalazłam Scotta na jednej z moich misji i od tej pory jest moim najlepszym przyjacielem - powiedział. - Ale Tony Stark i pies. To dość niewiarygodne.

- Sam to zaproponował. Powiedział że zawsze chciał mieć psa, ale nie było na to warunków - wzruszyła ramionami. Czuła się rozluźniona, po raz pierwszy jej wszystkie obawy zniknęły.

- Ja już pójdę, inni czekają - powiedziała.

- Musimy się spotkać jak wyjdę ze szpitala - uśmiechnęła się przytulając ją.

- Koniecznie - uśmiechnęła się. - Wracaj szybko do zdrowia.

Rita wyszła z sali i po chwili wszedł Rhodey. Spotkanie przebiegło miło, tak jak kolejne spotkania z Avengersami. Lena przypominała sobie ich twarze, jak została zwerbowana. Stopniowo przypominała sobie jej pobyt u Tony'ego, ich pierwszy pocałunek, jak przyszła do niego, bo bała się spać sama przez koszmar. O przyjęciu charytatywnym, na którym wzięli ją za dziewczynę Starka. I nawet to jak jej unikał, bo bał się przyznać, że tego nie sprostował jak obiecał, jak wpadła wściekła do warsztatu, jak wyznał jej miłość. Przypomniała sobie o Weronice i poczuła się winna, że odciągnęła go od pracy.

- Leno? - z zamyślenia wyrwał ją głos ostatniego gościa.

- Steve - uśmiechnęła się blado. - Miło cię widzieć.

- Przepraszam cię, przepraszam że cię wtedy nie ocaliłem - powiedział. - Byłem odpowiedzialny za ciebie i Ritę, a pozwoliłem Bucky'emu uciec. Tony jest na mnie zły.

- To nie twoja wina, a Tony jest bardziej zły na siebie niż na ciebie - powiedziała. - Nie odwiedzałeś mnie, gdy spałam. Nie było twojego głosu wśród tych, które słyszałam.

- Nie miałem odwagi. No i Tony był cały czas przy tobie, byłem pewien że by mnie wyrzucił. Teraz przyszedłem, bo mnie prosił - westchnął. - Założę się, że teraz to on zostanie dowódcą Avengers, Fury na pewno odbierze mi dowodzenie.

- To tylko jeden błąd - powiedziała. - Wiesz, nie wiem jakim jesteś dowódcą, ale chyba nie może być aż tak źle. Avengersi pod twoim dowództwem pokonali chitauri i Lokiego.

Potrzebujemy siebie✔T.S.Where stories live. Discover now