Rozdział 30

1.5K 77 4
                                    

20 listopada 2016

*Tony*

Jego życie wydawało mu się być pięknym snem, z którego nie chciał się obudzić. Miał wspaniałą dziewczynę, dwa husky, które były już dorosłe i niedługo urodzi mu się syn lub córka. Jego rezydencja zmieniła się nie do poznania. W sypialni stało łóżeczko, w salonie zwykła drewniana kołyska, na którą uparła się Lena. Kołyskę którą zbudował pozwoliła mu zostawić w warsztacie, żeby ich dziecko mogło spać obok niego, gdy będzie pracował. Zostało jeszcze trochę czasu do terminu, ale mieli już wszystko przygotowane na narodziny Bruce'a lub Ally. Łącznie z autem, którym zawiezie Lenę na porodówkę. Tak jak codziennie i dzisiaj wyszli z Bruno i Skye na plażę. Spacerowali brzegiem morza trzymając się za rękę, a psy jak zwykle tarzały się w piasku.

- Naprawdę uwielbiają piasek - uśmiechnęła się Lena trzymając dłoń na dużym brzuchu.

- Nie mogę uwierzyć, że już są dorosłe. Jeszcze niedawno były małe - uśmiechnął się.

- Mają już rok, ale nadal czasami zachowują się jak małe szczeniaki - powiedziała. - Czy to nie Pepper? - zapytała zatrzymując się nagle.

To rzeczywiście była Pepper, szła ku nim jak burza. Jeszcze nigdy nie widział jej tak wściekłej.

- Anthony Stark! - warknęła zatrzymując się przed nimi. Pierwszy raz nazwała go pełnym imieniem, to nie wróżyło niczego dobrego.

- Skąd się tu wzięłaś? - zapytał ze stoickim spokojem.

- Przyleciałam porannym samolotem - odpowiedziała.

- Po co? - zapytał.

- Nie odbierasz ode mnie telefonów, Stark! Co ty sobie wyobrażasz, że możesz tak mnie unikać? Wyjaśnij mi z łaski swojej dlaczego musiałam dowiadywać się, że będziesz ojcem, oglądając otwarcie Stark Expo w telewizji?! - krzyknęła.

- Nie mam obowiązku ci się spowiadać! - warknął.

- Jak śmiesz, Stark? - syknęła plując śliną niczym jadem. Na szczęście opluła tylko samą siebie.

- Pepper, do cholery, czy ty masz do mnie pretensje o to, że w końcu jestem szczęśliwy? - zapytał. - Nie bądź zazdrosna, wiesz że nasz związek od początku nie miał sensu.

- To ty nalegałeś, żebyśmy spróbowali być razem i rzuciłeś mnie po roku! A Cooper? Zaszła z tobą w ciążę już po miesiącu waszego związku! - krzyknęła. - W czym ona jest niby lepsza ode mnie? - zapytał.

- We wszystkim, Pepper - odpowiedział. Skoro chciała wiedzieć postanowił być szczery i wygarnąć wszystko. - Lena nie urządza mi awantur bez powodu, nie strzela fochów, akceptuje moje wady. Nie zmienia mnie na siłę, po prostu kocha mnie takiego jaki jestem. Wiem że zawsze mogę na nią liczyć, bo zawsze będzie mnie wspierać, na dobre i na złe.

- Na mnie też zawsze mogłeś liczyć - powiedziała ze łzami w oczach.

- Kiedyś tak myślałem, ale przekonałem się, że tak nie było. Pamiętasz że chciałaś odejść, bo chciałem zrobić coś dobrego dla świata, a byłaś przy mnie, gdy mordowałem? Teraz myślę że powinienem dać ci wtedy odejść. Kiedyś chciałem odwołać moje przyjęcie urodzinowe i polecieć z tobą na wakacje, ale ty się nie zgodziłaś. Pragnąłem tylko spędzić prawdopodobnie ostatnie miesiące życia z najbliższą mi wtedy osobą, czyli tobą. Ty nawet nie zauważyłaś, że coś się ze mną dzieje. Próbowałem ci powiedzieć, że umieram, a ty zrobiłaś mi bez powodu awanturę i nie dałaś mi dojść do słowa. A potem oczywiście byłaś wielce zdziwiona, że ci nie powiedziałem. Przyznaję, że z tymi truskawkami to był niewypał, ale przecież każdemu może zdarzyć się zapomnieć - powiedział.

Potrzebujemy siebie✔T.S.Where stories live. Discover now