Rozdział 14

1.9K 95 22
                                    

*Tony*

Wciąż wściekły wszedł do kamienicy, w której mieszkał Rogers.

- Tony, może jednak to przemyślisz? - zapytała Lena, gdy wspinali się po schodach.

- Już to przemyślałem. On nie zasłużył na tarczę mojego ojca - odpowiedział. - Jesteś ze mną czy przeciwko mnie? Wiesz, on jest chłopakiem Rity i ona pewnie stanie po jego stronie - powiedział, gdy stanęli pod drzwiami Kapitana.

- Oczywiście, że jestem z tobą, Tony. Jeśli będę musiała wybierać między tobą a Ritą, to wybiorę ciebie - powiedziała patrząc mu w oczy. A raczej patrzyłaby, gdyby nie mieli na twarzach masek.

Załomotał pięścią w drzwi. Nie było żadnego odzewu.

- Rogers, otwieraj, wiem że tam jesteś! - krzyknął nadal dobijając się do drzwi, aż zaczęła odpadać z nich farba. - Dobra, sam tego chciałeś - mruknął. - Odsuń się, Lena.

- Co ty chcesz zrobić? - zapytała odsuwając się.

Nie odpowiedział, tylko strzelił w drzwi repulsorem. Te z hukiem otworzyły się, prawie wypadając z framugi. Weszli do środka. Kapitan był w salonie. Była tu też Rita, tak jak się spodziewał.

- Iron-Manie... - odezwał się Rogers.

- Ty dupku! - przerwał mu i uderzył go pięścią w twarz.

Kapitan złapał się za nos, z którego poleciała krew.

- Daj mi to wyjaśnić! - krzyknął unikając drugiego ciosu.

- Tu nie ma nic do wyjaśniania. Znam prawdę, Rita powiedziała Lenie. A ty wiedziałeś o tym od dawna, prawda? - zapytał. - Mów!

- Nie - skłamał.

- Nie pieprz, Rogers! - warknął.

- No dobra, wiedziałem od dawna - powiedział.

- Oddaj tarczę - rozkazał.

- Nie mogę tego zrobić, Tony - powiedział.

- No to wezmę ją siłą, skoro nie dajesz mi innego wyjścia. - Strzelił w niego z repulsora.

Kapitan nie zdążył uniknąć ciosu i odrzuciło go na ścianę. Akurat obok półki z tarczą, więc gdy znowu strzelił, zasłonił się nią. Nie zamierzał jednak odpuścić ataku. Lena po chwili przyłączyła się do niego i również strzeliła z repulsora. Siła ataku przesunęła zasłaniającego się Rogersa o kilka centymetrów.

- Bucky chciał mi powiedzieć. Przynajmniej on ma większe jaja od ciebie - warknął Tony.

- Na szczęście mu przeszkodziłem, bo byś go zabił - syknął Kapitan.

- A co ty możesz wiedzieć, co? - zapytał.

- Przecież widzę, że jesteś wściekły - powiedział.

- A dziwisz mu się? - wtrąciła się Lena. - Zataiłeś przed nim prawdę i nawet nie miałeś odwagi się do tego przyznać.

Tony wystrzelił racę, korzystając z tego, że Rogers opuścił tarczę i trafił go w ramię.

- Stark, Lena, przestańcie, proszę! - odezwała się Rita.

- Wiedziałem, że będziesz go broniła - powiedział chłodno.

- Nie bronię go, nie chcę żebyście się nawzajem pozabijali - powiedziała. - Nie powinnam mówić Lenie.

- Dobrze zrobiłaś, że mi powiedziałaś - powiedziała Lena. - Inaczej Tony mógłby dowiedzieć się w gorszy sposób.

Potrzebujemy siebie✔T.S.Where stories live. Discover now