Rozdział 1.Jedziemy do Hogwartu

309 21 1
                                    


15 lat później.

Rok 1995

Pov.Luna.

Cholercia!!Jest już 16:00.Czyli za dziesięć minut będzie tu Albus.Zawsze muszę się spóźnić. Ugg,dlaczego ja zawsze robię taki syf?Latam jak jakaś głupia przez godzinę w tą i z powrotem. Dlaczego?To bardzo proste.Sprzątam,nienawidzę tego.Ale to dlaczego zawsze ja jestem na to skazana?Przecież Morgana też może.A właśnie bym zapomniała.Nazywam się Luna Gryffindor. Tak,tak i jeszcze raz tak.TA z TYCH Gryffindorów. Proszę nie pytajcie mnie o to.Naprawdę tego nie lubię. Przedstawiam się komuś,a ten zamiast ,,Część a ja jestem Zenek Bochenek,miło Cię poznać" to mówią ,,O matko ale z tych Griffindorów?Ale to Godryk Gryffindor jest twoim przodkiem,dziadkiem,wujem??''Więc wiecie o co chodzi.No,a tak po za tym to mam 15 lat,a moją jedyną przyjaciółką jest Morgana Slytherin...tak,tak TA Slytherin. Opiekuje się nami Albus Dumbledore. Od zawsze mówimy z Mar zamiast tato to Albus.Nie wiem dlaczego,tak jakoś.Oczywiście wszystko wiemy o magii,o naszym przeznaczeniu i co się stało piętnaście lat temu.Albus nam wszystko opowiadał,od początku.Przez tę kupę czasu bardzo dużo rzeczy nas nauczył niestety już z jakieś sześć lat temu przestał.Dlaczego?Bo w wieku dziewięciu lat ja i Morgana miałyśmy wiedzę i umiejętności Albusa Dumbledore'a. Więc,teraz się same uczymy.Mamy książki i te inne rzeczy.Czarnej magi uczę się bo muszę,ale nie ciągnie mnie do tego.Za to Morgana kocha ją.Nie mogę się doczekać kiedy pójdziemy do Hogwartu. Ze względu na jakieś tam bezpieczeństwo nie mogłyśmy iść jak inni w wieku 11 lat.Zawsze o tym marzyłam.Jak spadała gwiazda to prosiłam byśmy poszły do tej szkoły.Mimo to,ze nie chodzimy na razie do Hogwartu wiemy wszystko co się wydarzyło w ostatnich latach w świecie czarodziejów.Harry Potter.Wybraniec.Komnata Tajemnic.Bazyliszek.Ucieczka Syriusza Blacka.Turniej Trójmagiczny. Śmierć Cedrika Diggory'ego. No i na koniec powrót Voldemorta. Cudnie czyż nie?Największy czarnoksiężnik świata powrócił z krainy umarłych po piętnastu latach.A jeszcze lepiej,że właśnie teraz Albus za chwilę wróci z przesłuchania w Ministerstwie Magii w sprawie Harrego Pottera,który został oskarżony o użycie zaklęcia patronusa w obecności mugola po za szkołą.Ci z Ministerstwa to są naprawdę osły.Przecież zaatakowały go dementory,więc niby co miał innego zrobić?Kopnąć dementora w jaja?Jak nawet nie wiem czy je ma?!Ufff...jest posprzątane.Zdążyłam.Usiadłam na moim czerwonym fotelu przy kominku i bawiłam się ogniem.Stworzyłam smoka z ognia,który latał wokół mnie.Super,co nie?Tak składam nad ogniem i jeszcze powietrzem.A i jeszcze zapomniałam dodać,że ja z Morganą nie potrzebujemy różdżek by czarować.Dlatego ich nie mamy.No,ale tam reszty dowiecie się później.Nagle usłyszałam charakterystyczny dźwięk wydawany przy teleportacji. Spojrzałam w głąb salonu i kogo moje oczy widzą?

-Albus!!!-Krzyknęłam i podbiegłam do niego zamykając w szczelnym uścisku.Bardzo go kocham.Objął mnie ramionami i się zaśmiał.Ten,ciepły śmiech.

-Witaj Luno-Powiedział i odsunął się.

-Jak tam przesłuchanie w Ministerstwie Osłów?-Spytałam się,a Albus spojrzał się na mnie rozbawionym wzrokiem i pokręcił głową z dezaprobatą.

-Luno nie możesz tak mówić.Zawołaj Morganę. Muszę wam to wszystko opowiedzieć-Powiedział,więc szybko zerwałam się biegiem na górę do pokoju Morgany.Weszłam z buta.Merlinie!!,a tu znowu ciemno.Za ciemno!!A co robi Morgana?Oczywiście czyta książki o magii.Wokół niej latają jakieś zwierzęta stworzone z wody.Nawet na mnie nie spojrzała. Ugg..Co za człowiek. Odkrząknełam. Podniosła leniwie głowę z nad książki i spojrzała się na mnie znudzonym wzrokiem,który mówił ,,Co znowu?!,poczytać nawet nie dasz!".

-Morgana!Zostaw te książki wreszcie.Siedzisz tu całymi dniami,albo w lesie.Chodź do salonu,Albus już wrócił z Ministerstwa i chcę nam o tym opowiedzieć.Ta całą sprawa z Potterem i wogóle-Powiedziałam z entuzjazmem,a Mar przewróciła oczami.

Harry Potter i Księżniczki Dwóch ŚwiatówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz