-Kookie?! Kooki?! Gdzie jesteś?
Kook uciekł z dromu i wszyscy go szukają. Najgorsze jest to, że nikt nie wie dlaczego. Nie zostawił żadnego listu czy czegoś. Po prosu wyszedł i nie wraca już 2 dzień. Bardzo się o niego martwimy i nie możemy go znaleźć.
Jestem idiotą! Czemu nie pomyślałem o tym wcześniej?! Mógł pójść do swojego ulubionego miejsca! Serio czasami moja głupota mnie zaskakuje...
Jest już 2 w nocy, powinienem poczekać do rana, ale nie umiem aż tyle czekać. Szybko się ubrałem i wyszedłem z dromu. Pobiegłem do małego domku na drzewie w parku niedaleko. Wszedłem do niego i zastałem tam śpiącego młodszego chłopaka. Od razu go przytuliłem do siebie, nie patrząc na to czy się obudzi.
Pod wpływem mojego dotyku otworzył oczy, i kiedy mnie zobaczył odsunął się ode mnie.
-Co tu robisz, Hyung?
-Szukamy cię po całym mieście i wpadłem na pomysł, że możesz być tutaj i przyszedłem.
-Po co?
-Jak to po co? żebyś wrócił.
-A co jeżeli nie chcę?
-Masz zamiar tu żyć? Jeżeli nie pasuje ci obecność kogoś z nas to będziemy cię unikać, ale wróć.
-Nie chcę wracać...
-Dlaczego?
-Bo... nie ważne po prostu nie chcę
-Powiedz dlaczego, proszę
-Przez ciebie... Nie mogę już na ciebie patrzeć...
-Co? Dlaczego?
-Ponieważ... ja nie mogę patrzeć, jak dobrze jak dogadujesz się z V-hyung'iem
-Huh? Rozwiń
-Nie ważne...
-Ważne! Wytłumacz mi, a ja postaram się to zmienić.
-Nie chcę ci tego mówić...
-Proooszę...
-Bo jestem zazdrosny...
-Jesteś zazdrosny bo Tae gada ze mną, a nie z tobą czy jesteś zazdrosny bo ja gadam z V, a nie z tobą?
-Druga wersja...
-Mogę zadać ci jeszcze jedno pytanie?
-I tak je zadasz, więc bez różnicy
-Hah... Jesteś zazdrosny bo mnie kochasz?
-Skąd przyszło ci to do głowy?
-Nie wiem, tak po prosu, a może dlatego, że chciałbym aby to była prawda...
-Na prawdę chciałbyś?
-Tak...
Jeon nic nie odpowiedział i patrzył się na mnie, jego policzki były zaróżowione, a on trząsł się z zimna. Zdjąłem swoją kurtkę i nakryłem ją go, po czym mocno przytuliłem. Wtulił się we mnie.
-Kocham Cię, Hyung. Przepraszam, że uciekłem i musiałeś się martwić.
-Nic się nie stało, przynajmniej dzięki temu wiem, że moje uczucia są odwzajemnione.
Obrócił głowę w moją stronę i przybliżył ją do mojej. Nasze usta się złączyły w krótkim, lecz czułym pocałunku.
-Wracajmy, Kooki
-Dobrze, ale...
-Ale, co?
-Obiecaj mi coś?
-Co mam ci obiecać?
-Że teraz mi będziesz poświęcał więcej uwagi niż Tae
-Obiecuję, kochanie
Pocałowałem go jeszcze raz i wstałem. Wziąłem jego rękę i wyprowadziłem z domku prowadząc w stronę dromu. Na miejscu byliśmy już po 10 minutach. Nie chciałem zostawiać go teraz samego, więc poszedłem z nim do jego pokoju i tam położyliśmy się na łóżku. Nie musieliśmy czekać długo by wpaść w objęcia snu.
~Następny dzień~
Obudziłem się dość wcześnie bo o 8, a gdy otworzyłem oczy zobaczyłem jak Ciastek przygląda mi się.
-Mam coś na twarzy czy jestem aż tak przystojny, że nie możesz oderwać ode mnie wzroku?
-A jak myślisz, Hyung?
-Mam nadzieję, że to drugie
-I masz rację
Zaśmiał się i pocałował mnie dość leniwie. Oddałem pocałunek i podniosłem się do siadu.
-To co idziemy na śniadanie?
-Mhm...
Wstaliśmy i poszliśmy do kuchni gdzie była reszta, kiedy tylko przekroczyliśmy próg wszystkie oczy skupiły się na nas.
-KOOKIE!!! - TaeHyung podbiegł do mojego ukochanego i przytulił mocno. - Gdzie ty byłeś?
-Nie ważne, ważne że wrócił
-Kookiś! No powiedz!!!
-JiMin ma racje, nie ważne gdzie byłem, ważne że mnie znalazł i wróciłem.
V odsunął się ode niego i spojrzał mu prosto w oczy.
-Martwiliśmy się...
-Wiem... przepraszam...
-Nic się nie stało, a teraz siadać do stołu bo zaraz śniadanie będzie zimne!
Wszyscy zaśmiali się na komentarz Jin'a i usiedliśmy do stołu. Po wspólnym śniadaniu każdy usiadł w salonie, a ja z JungKookiem stanęliśmy na środku, a on zaczął mówić.
-Po pierwsze chciałbym jeszcze raz przeprosić was, za to że uciekłem. I chcielibyśmy wam coś z JiMin'em powiedzieć...- zrobił chwilę przerwy i spojrzał mi w oczy. Chwycił moją dłoń i kontynuował- My... Jesteśmy razem...
Na początku ich to zaskoczyło, ale już po kilku sekundach składali nam gratulacje i życzyli szczęścia. Cieszę się, że mam takich przyjaciół i tak wspaniałego chłopaka. Podczas gdy oni do nas mówili, ignorując ich pocałowałem czule mojego Kooka. Tak, MOJEGO Kooka. Mojego i tylko mojego...