Miłe spotkanie w niemiłych okolicznościach pomocników Green Arrow.

311 12 0
                                    


W Star City nic nie trwa wiecznie chyba, że przestępczość. Pomimo tego, że coraz więcej osób chce coś zmienić w tej sprawie. Nie mają szans.

Speedy w swoim czerwonym stroju z kapturem samotnie patrolowała jedną z dzielnic miasta. W momencie, gdy Oliver trenował w kryjówce, a Diggle siedział w domu z rodziną. Natomiast Laurel przemierzała miasto na motorze w czarnej masce i jasnej peruce.

Noc powili chyliła się ku końcowi. Na ciemnym niebie zaczęły pojawia jasne pasma wychylającego się za horyzontu słońca.

Dla dziewczyny dzisiejsza noc była za spokojna i to nie dawało jej spokoju.

Właśnie przejeżdżała obok fabryki ojca, która teraz była ruiną, ale niosła za sobą wiele wspomnień. Na budynku wciąż widniał szyld jej rodzinnej firmy. Okna w budynku były powybijane, a ściany pomalowane przez tutejszą młodzież. Na nic się zdała żelazna brama, bo jeśli ktoś chciał wejść, na ten teren robił, to bez problemu. Łuczniczka musiała już jechać dalej, ale jakaś siła przyciągała ją do tego miejsca na dodatek lekko otwarte metalowe drzwi nie dawały jej spokoju. Bez zastanowienia wyciągnęła komunikator z ucha i postawiła swój czarno-czerwony skuter w niewidocznym miejscu. Z obawami i bólem w serce przedostała się na drugą stronę.

Powoli w okolicznych domach zaczęły się zapalać światła. Thea mocniej ścisnęła łuk w dłoni, gdy przekroczyła próg fabryki. Ponownie poczuła ducha swojego ,,ojca". Serce jej się łamało, gdy widziała poniszczone linie produkcyjne, dziury w podłogach. Zniszczono coś na co tak wiele ludzi pracowała. To prawda Robert Queen zamknął fabrykę pozbawiając wiele ludzi pracy, ale ktoś mógł ją od niego odkupić. Speedy ostrożnie stąpała po podłodze, a tak od czasu do czasu słyszała jak coś pęka pod naciskiem jej butów.

Szła powoli słysząc dziwne odgłosy. Na początku myślała, że to uszy płatają jej figle, ale gdy zauważyła jednego mężczyznę w granatowej koszuli wychodzącego, z innego pomieszczenia wszystkie jej obawy zniknęły jak mydlana bańka. Została sama, bo wchodząc tutaj wyrzuciła komunikator. Ostrożnie podeszła do drzwi, w których zniknął nieznajomy. Nie spodobało jej się to co zobaczyła. W głównym holu fabryki stali na przeciw siebie uzbrojeni mężczyźni. Thea nie wiedziała co się dzieje. Nie mogli tutaj sprzedawać broni, ponieważ nie dało się wjechać autem. Przez co nie mogło dojść do transakcji. W takim razie o co chodziło?

Fabryka wyglądała jakby ją podpalono. Na ścianach widniały czarne cienie, a wokół unosił się kurz. Dziewczyna słyszała swoje szybkie bicie serca, gdy zdała sobie sprawę, że za nią ktoś stoi. Na szczęścia była szybsza od niego. Podcięła mu nogi, a jego bezwładne ciało upadło z hukiem na ziemie.

Przykrywka spalona. W mgnieniu oko o jej uszy obiło się przeładowywanie magazynka.

Przewróciła oczami wkurzona na samą siebie. Schowała się za ścianą czekając na przebiegł wydarzeń. Przez krótką chwilę panowała, zupełna cisza do momentu kiedy zauważyła, czubek czarnego buta bez zastanowienia wbiła, w niego strzałę. W farbce rozeszła się, fala przekleństw, gdy jęczał w bólu wychylił się, do przodu dają dziewczynie wygodną pozycję do ataku. Używając go jako tarczy na kule udało jej się dostać do drugiego pomieszczenia, ale nie był to dobry pomysł, bo była wystawiona na ataki i nie miała gdzie się schować. Strzelała do nich z łuku i tylko ślepy los sprawił, że nie jest dziurawa jak ser.

Nie mogła się im nawet dobrze przyjrzeć. W pewnym momencie szala się przelała i jedna kula trafiła ją w ramie. Odrzucając lekko do tyłu.

- Chyba nie wyjdziesz stąd żywa.- powiedział ochrypnięty głos, który obijał jej się w uszach.

Na chwilę ją przyćmiło, ale potrafiła dostrzec srebrny nóż. W ten między nią, a nim pojawiła się ,,czerwona smuga",która posłała w jego stronę jedną strzałę . Wstała z jego pomocą. Czając jak jego silna ręka owija się wokół jej tali.

Wbił swoją strzałę w jedną z podłóg trzeciego piętra w momencie kiedy tamci stali jak barany.

- Rozstrzelać ich.- padł rozkaz, ale byli zbyt wolni.

Thae już pod swoimi dłoniami czuła zimny metal.

- Dasz radę wejść?- spytał trzymając ją tak w ramionach, że mogła dotknąć krawędzi płaskiego podłoża. Podciągnęła się nie zważając na ból uważając na głowę. Roy miał o wiele gorzej zauważył, że nie zmieści się luce między pierwszym szczeblem, a podłogą. Złapał się krawędzi i rozbujał. Jak akrobata wygiął swoje ciało i po chwili znalazł się przy dziewczynie.

Dwóch łuczników stało na przeciw siebie w identycznym czerwonym, skórzanym stroju tylko w innych rozmiarach.

Roy ściągnął kaptur. Posyłając jedną wybuchową strzałę na dół.

- Co tu robisz sama?- spytał odsuwając rękę od jej rany, z której leciała krew.- Oliver powinien bardziej na ciebie uważać. Na twarzy Thea pojawił się grymas złości. Z dołu wciąż próbowali do nich strzelać, ale to oni byli w lepszej pozycji.

- Co ty tutaj robisz?- zapytała lekceważąc jego pytanie.

- Ratuje ciebie.- odpowiedział z uśmiechem.- Policja jest już w drodze. Przyciskaj ręce do tej rany.

Odwrócił się do niej plecami i zaczął strzelać na dół od czasu do czasu schylając się by nie oberwać. Thea stała za nim uważnie mu się przyglądając, ale zachowywał się tak naturalnie.

Z dołu dochodziły do niej ciche jęki.

Po kilku minutach rozległy się syreny policyjne i fala umundurowanych zalała fabrykę. Z góry obserwowali to wszystko Roy i Thea w cieniu nie widoczni dla policji

- My tez się musimy zwijać.- powiedział kucając przy niej. Jej oddech był słaby, a serce biło jak szalone.

- Jestem córką Ras al Ghula i dałam się tak łatwo złapać.- rzekła ciesząc się jego widokiem.

***

Thae musiała pokazać swojemu byłemu chłopakowi drogę do ich azylu. W kryjówce zastali tylko Diggla, który od razu zabrał się za zbieranie Speedy' ego do kupy. Roy na początku nie mógł się przyzwyczaić do przepychu, ale swoją uwagę skupił na dziewczynie.

- Na tobie lepiej leży.- podsumował krótko, gdy Dig skończył i zostawał ich samych.- Zawsze wiedziałem, że czerwony to twój kolor.

Dziewczyna przyglądała się jego ostrym rysą twarzy i rozczochranymi włosami.

- Dzięki,- powiedziała splatając z nim ręce- ale nie wybaczę ci tego, że mnie zostawiłeś ...Musisz odchodzić?

- W Starling City nie ma już miejsca dla Roy'a Harpera.- odpowiedział, ale to pytanie było retoryczne.

Każdy znał na nie odpowiedź. Młodzi bohaterowi postanowili cieszyć się swoi towarzystwem póki czas o sobie nie przypomni.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 22, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

One Shoty - Cała magia zaklęta w powieściach !Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz