~~4~~

270 15 4
                                    

- Miło mi cię poznać - powiedziała dziewczyna wesoło i uścisnęła moją rękę.

- Nawzajem - odburknęłam odruchowo. Coś czuję, że ona nie jest prawdziwa i nie chodzi mi tu wcale o jej idealny wygląd, ale o jej sztuczne zachowanie.

- Mam nadzieję, że się dogadacie - włączył się Theo. - Sorki, kotku, ale muszę ją jeszcze oprowadzić, także spotkamy się później, dobrze? - skierował te słowa do blondyny.

- Jasne, misiu - rzekła słodko i wylizała mu usta, dosłownie. Myślałam, że zaraz zwymiotuję.

Zdezorientowany chłopak lekko ją od siebie odsunął i poszedł pierwszy, oczekując, że pójdę za nim. Przystałam na to, aby jak najkrócej przebywać w towarzystwie Barbie - bardzo do niej pasuje ta ksywka. Kiedy już ruszałam, poczułam kościste palce na swoim ramieniu. Odwróciłam się i zauważyłam nienawistny wzrok Kate.

- Trzymaj się od niego z daleka - wysyczała mi prosto w twarz i szybko podbiegła do jakiś ludzi, a ja stałam w bezruchu, nie wiedząc dokładnie, co się właśnie stało. 

Co ona sobie myśli?! Od kogo mam się trzymać z daleka? Theo? Nie ma problemu, nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. 

- Idziesz? - krzyknął Theo, który stał, przytrzymując mi drzwi.

Szybko przez nie przeszłam i razem ruszyliśmy na dalsze zwiedzanie bazy. Poszliśmy w prawo od wejścia na stołówkę. Na końcu korytarza znajdowały się potężne drzwi. Na tabliczce obok napisane było "Garderoba specjalna".

- To jest pomieszczenie, gdzie przechowujemy sprzęt i rzeczy, które są potrzebne na różne akcje, takie jak między innymi kamizelki kuloodporne, skafandry i różne specjalne okrycia ciała. Rozumiesz, bezpieczeństwo i te sprawy? - Powiedział i szybko ruszył w przeciwny kierunek korytarza, widać, że chce się mnie pozbyć. Trochę zakuło, ale mam to gdzieś, mam go gdzieś. Niech pokaże mi, gdzie i jak, a więcej nie będzie musiał mnie niańczyć.

- Tu jest sala do ćwiczeń - wyrwał mnie z zamyślenia. - W tym pomieszczeniu my, jako początkujący agenci, spędzamy najwięcej czasu. Nie, żeby doświadczeni w ogóle nie ćwiczyli, ale na pewno robią to mniej. Też będziesz tam ćwiczyć już niedługo, nie wiem, kto cię będzie trenował, ale..

- ...ale masz nadzieję, że to nie będziesz ty. Załapałam - weszłam mu w słowo srogo i ruszyłam dalej przed siebie. Po chwili mnie dogonił.

- Nie, o to mi chodziło, Jade - powiedział spokojnie i lekko mnie złapał za to samo ramię, w które kilka minut temu jego laska wbiła mi paznokcie. Syknęłam lekko i wyrwałam rękę. - Co jest? - zapytał, zapewne udając zaniepokojenie. Miałam ochotę wygarnąć mu, aby zapytał swojej dziewczyny, ale nie chciałam jej dać tej satysfakcji. Nie jestem kapusiem.

- Nic - burknęłam w zamian. - Ładownia? - przeczytałam w tabliczki nad kolejnymi pancernymi drzwiami. 

- Tak, opowiadałem ci już o niej. To tu trzymamy najpotrzebniejszą broń, na wypadek alarmu. Może się zdarzyć taka sytuacja, że ktoś odkryje nasze położenie i spróbuje na nas napaść, wtedy musimy się bronić. Jak najszybciej biegniemy po broń i garderobę specjalną. Raz w miesiącu mamy takie ćwiczenia, niezapowiedziane, dlatego nigdy nie wiesz, czy to są ćwiczenia czy rzeczywiście stan zagrożenia. 

- Dziwne - westchnęłam.

- Raczej potrzebne. A, nie powiedziałem ci jeszcze, w jakiej kolejności są tu umieszczone pokoje. Widziałaś długi korytarz obok schodów awaryjnych przy garderobie specjalnej? 

- No tak.

- Tam są pokoje dowódców, naszych zwierzchników. Tutaj natomiast - wskazał na długi korytarz przy ładowni i drugich schodach - są pokoje pracowników laboratoriów. 

CIA i kryminalne zagadki miłościWhere stories live. Discover now