~~6~~

212 11 1
                                    

- Dobra, to tyle z naszej wycieczki - Theo wyrwał mnie z letargu, kiedy rozmyślałam nad moim planem, który nie ma bata, aby wypalił.

Szalona para tych nowo poznanych agentów wspominała coś o wspólnym wyjściu. Mam nadzieję, że dosłownym "wyjściu". Wtedy miałabym szansę się im wyrwać. Muszę jakoś się stąd wydostać. 

- Jade - chłopak pstryknął mi palcami przed oczami. - Słuchasz mnie? - zmarszczył brwi.

- Jasne - westchnęłam. 

- No chyba nie - podsumował. 

Brunet spojrzał na zegarek.

- Dochodzi trzynasta, więc ja lecę na obiad, a ty musisz się stawić u szefa.

- Co? Dlaczego? - Nie powiem, trochę się bałam. Wątpiłam, że szef CIA może być miłym gościem.

- Taki dostałem rozkaz, więc go wypełniam. Chodź - wyjaśnił i skierował się do biura szefa.

Usłyszałam za sobą lekki trzask. Odwróciłam się, a tam nic nie było. Znowu nic nie było. Przejście zniknęło. Ta nowa technologia jest lepsza niż magia. Naprawdę..

Kiedy dotarliśmy do wejścia, mój strach znowu dał o sobie znać. Theo powtórzył czynność z pod drzwi - przyłożył swoją plakietkę do czytnika. Przez chwilę nic się nie działo, aby chwilę potem w drzwiach coś kliknęło i się uchyliły. Theo wszedł pierwszy, a ja kroczyłam za nim niczym cień. Może mnie wkurzał, ale to mu najbardziej ufałam. Nie wiem, skąd ta moja głupota się bierze. 

Moim oczom ukazał się gustownie urządzony pokój do pracy z dużą ilością regałów z segregatorami i książkami. W centrum było usytuowane wielkie biurko zabałaganione różnymi papierami i komputerem aż z trzema monitorami. Tuż za nim na ścianie znajdowały się monitory z widokiem z wszystkich kamer. Theo miał racje. On jest wszędzie.

Fotel, który dotychczas był obrócony do monitorów, nagle się odwrócił, a na nim siedział prawdopodobnie szef tego całego interesu. 

- Dzień dobry, szefie - powiedział Theo i skłonił lekko głowę. Sługa uniżony, prychnęłam w myślach.

Był to mężczyzna w średnim wieku z krótkimi, ciemnymi włosami. Jego wyraz twarzy był nieprzenikniony. Miał na sobie garnitur, podobny temu Theo'a. Wyglądał na dobrze zbudowanego i był średniego wzrostu. Choć kiedy wstał, to nadal był trochę niższy od Theo'a. 

- Witajcie - uśmiechnął się. Gdzieś już słyszałam ten głos..

W jednej chwili stał się młodszy o co najmniej dziesięć lat. Wydawał się całkiem przyjazny jak dobry wujek. 

- Przyprowadziłem ją, tak jak Pan kazał - powiedział brunet również z lekkim uśmiechem.

- Dobrze, dziękuję Theo. Możesz odejść. Na razie to tyle - powiedział, do chłopaka, a ten skłonił głową i wyszedł, zostawiając mnie z tym kolesiem sam na sam.

A co jeśli on jest jakimś pedofilem? Theo, wróć...

- Nie bój się - zaśmiał się. Ta, każdy pedofil tak mówi. Może mi jeszcze chce pokazać kotki w piwnicy? - Nazywam się Derek Simmons i jestem tu szefem - przestawił się i wyciągnął do mnie rękę. 

Postanowiłam, że zagram na jego uczuciach. Uścisnęłam jego dłoń.

- Jade do nie dawna Smith, teraz już sama nie wiem - odpowiedziałam sarkastycznie.

Mężczyzna westchnął.

- Spokojnie, zaraz ci wszystko wyjaśnię i odpowiem na każde pytanie - otworzyłam usta - prawie każde - zastrzegł, zamknęłam. 

CIA i kryminalne zagadki miłościWhere stories live. Discover now