Stanęłam przed drzwiami i zapukałam. Kulturka w końcu musi być. Co prawda, od teraz będzie to też mój dom, ale nie przesadzajmy. Muszę się pokazać z jak najlepszej strony, chociaż na początku... Bo potem praktycznie całymi dniami będę siedzieć w pokoju i rysować mangę.
Stałam tam i stałam. Minęło pięć minut. Może nikogo nie było w domu? Ale przecież kazali mi być mniej więcej w tych godzinach, więc tak trochę żalsko.
Kolejne dziesięć minut. Teraz to jawnie sobie ze mnie żartują! Mówili, że mam być w godzinach popołudniowych, to w takich przyjechałam, a oni co?! W kulki sobie lecą. Albo! Robią to specjalnie! Może chcą mnie zaskoczyć jakimś przyjęciem powitalnym i czekają aż sama otworzę drzwi?! To by było całkiem niezłe. Jeżeli tak by się stało, to ewentualnie mogę im wybaczyć ignorowanie mojej osoby.
Nacisnęłam klamkę i zdecydowanie weszłam do środka.
- Hejo! Wasza superowa lokatorka przybyła! - zawołałam wesoło.
Żadnych serpentyn. Żadnego konfetti. Żadnych ludzi wyskakujących ze swoich ukryć. Żadnego tortu. Żadnego przyjęcia powitalnego. Nic. Kompletnie nic. Jedynie rozczarowanie, na zamianę z goryczą. Myślałam, że... Jak to się zwie... Bardziej się postarają. Kogoś, nie wiem, ruszy to, że ktoś nowy ma tutaj zamieszkać. Tym czasem jedyne co dostałam to ciszę jak makiem zasiał, opustoszały salon i jakiegoś blond kolesia, co leżał rozwalony na kanapie niczym król wszystkiego i wszystkich, w dodatku spał! Mój krzyk był dość głośny, więc powinien go usłyszeć! Chyba, że specjalnie mnie ignoruje... Grrr.
Lekko rozzłoszczona zbliżyłam się do kanapy i zmierzyłam wzrokiem blondaska. Spał ze słuchawkami w uszach, tak więc nie dziwota, że mnie nie usłyszał. Ech, nawet nie jestem tu pięć minut, a już mi ciśnienie skoczyło. Poza tym, nie za bardzo wiem co mam robić! Świetnie by było, gdyby ktoś miły oczekiwał aż przyjadę i ewentualnie zapoznał mnie z domem, domownikami, czy czym tam jeszcze mają.
Złapałam za jedną słuchawkę i bezceremonialnie wyciągnęłam mu ją z ucha. Chłopak natychmiast otworzył oczy. Jego wzrok był zamglony, zupełnie jakby nie ogarnął co właśnie się stało.
- Przepraszam, ale przybyłam! - zaczęłam wesoło. Grunt, to zrobienie dobrego wrażenia! Nie będę na razie pokazywać, że odrobinę się rozczarowałam ignorowaniem mnie.
- Jesteś głośna... Zbyt głośna... - odezwał się monotonnym głosem, jednocześnie ziewając. - Daj mi spać... - po czym zabrał mi słuchawkę i z powrotem wsadził sobie ją do ucha.
Czy mi się wydaje czy on po prostu poszedł spać, kompletnie mnie zlewając?! To już jest zwyczajny brak kultury!
Zdenerwowana ponownie wyciągnęłam mu słuchawkę.
- Po pierwsze, mam tu od dziś zamieszkać, więc byłoby perfekcyjnie gdybyśmy nie denerwowali się już wzajemnie pierwszego dnia, nie sądzisz? Po drugie, to bardzo chamskie traktować tak nawet nie poznaną osobę! - powiedziałam z nadzieją, że może uda mi się z nim jakoś na spokojnie porozmawiać. Naprawdę byłam opanowana, aż się zdziwiłam! W końcu, on mógłby mieć zwyczajnie zły humor, albo po prostu gorszy dzień, dlatego był taki milczący!
- Fajnie. Coś jeszcze? Przerywasz mi mój sen, a to nie jest miłe - odparł mi i spróbował zabrać słuchawkę, ale nie udało mu się, bo w ostatniej chwili zacisnęłam mocno pięść, tym samym skutecznie mu to uniemożliwiając. W odpowiedzi dostałam jedynie zbolałe westchnienie.
- Jestem Chloe, od dzisiaj mamy razem mieszkać! A ty jak masz na imię? - dobra, postanowiłam pójść zupełnie inną ścieżką. Na razie, nie będę na niego bluzgać i przeklinać go. Przedstawię się jak cywilizowany człowiek i pokażę, że ja umiem i jestem wychowana!
CZYTASZ
Diabolik Lovers: Dramatyczna Komedia
FanfictionChloe Casterwill jest dość znaną mangaczką, niestety pewnego razu traci wenę i nie jest zdolna, by dokończyć swoją mangę. Od swojego edytora dostaje propozycję, by zamieszkać w dworku, w środku lasu i tam odnaleźć wenę. Podekscytowana natychmiast si...