Nie wiem co ja wtedy sobie wyobrażałam, ale poszłam spać. Zaraz po tym, jak Subaru zaprowadził mnie do mojego ślicznego, różowego pokoiku, ładnie mu podziękowałam (on oczywiście tylko sobie prychnął i odszedł, jakbym go nie wiadomo jak obraziła), nawet nie rozpakowałam walizek i od razu rzuciłam się na łóżko. Byłam tym wszystkim zwyczajnie zmęczona. Tym co oni mi powiedzieli... Tym, że prawdopodobnie się stąd tak łatwo nie wydostanę... Nie! Nie wolno mi tracić nadziei! Na pewno mi się uda uciec, wrócę do Tokio i poważnie porozmawiam sobie z moim edytorem!
Nie zmieniłam wcale ciuchów. Tak jak tu weszłam, tak się przykryłam kołdrą i poszłam spać. Może to zwyczajnie zły sen i jak się obudzę, będę z powrotem w moim przytulnym mieszkanku, wspominać jak bardzo idiotyczne rzeczy mi się śnią... Ha. Dobry żart.
***
Obudziło mnie dziwne uczucie. Ktoś jeździł paznokciami po moim ramieniu. W jedną stronę... I w drugą. Nie ukrywam, to było bardzo przyjemne, dlatego jedynie zamruczałam zadowolona i w ogóle nie miałam ochoty wstawać. Do czasu aż ten ktoś... Nie polizał mnie po ramieniu. Wtedy zapaliła mi się czerwona lampka. Zerwałam się z łóżka jak poparzona, w razie czego gotowa do ataku, gdyby przyszło temu komuś co niemoralnego na myśl.
Spojrzałam w stronę tego osobnika i... Ja się chyba zaraz pokroję. Laito siedział na brzegu łóżka i podśmiewał się pod nosem. Aż cała poczerwieniałam ze złości.
- Co to miało być?! - wybuchnęłam, robiąc naburmuszoną minę.
- Skromne przywitanie - to mówiąc puścił mi oczko, po czym oblizał wargi. - Mam taką ochotę skosztować cię jeszcze, pozwolisz mi? - spytał figlarnym tonem głosu. Zauważyłam, że wspiął się moje biedne łóżko, a następnie zbliżył się do mnie na bardzo niebezpieczną odległość.
- Stop, kochasiu! Wstrzymaj te swoje niewyżyte żądze, bo musimy poważnie porozmawiać! - powiedziałam niezwykle poważnie, po czym położyłam mu dłonie na ramionach, by utrzymać jakiś dystans i w razie co, na czas go od siebie odepchnąć, gdyby sobie za dużo zaczął wyobrażać.
Laito spojrzał na mnie rozmarzonym spojrzeniem, przyprawiając mnie tym samym o gęsią skórkę, ale mimo wszystko skinął głową, abym mówiła.
- Po pierwsze i najważniejsze... - zaczęłam, jednakże nie było mi dane skończyć, bo on zaraz mi przerwał:
- Uwielbiam słuchać twojego głosu, laleczko.
- Ekhm! Po pierwsze i najważniejsze! Co ty robisz w moim pokoju i dlaczego łamiesz moją prywatność?! - postanowiłam zignorować jego "komplement", choć sama nie byłam pewna, czy powinnam go uznać... Ech, z takimi to nigdy nic nie wiadomo.
- Reiji polecił mi, abym przyniósł ci mundurek i poinformował, że za godzinę spotykamy się w salonie i wyjeżdżamy do szkoły. Uprzedzając twoje pytania, laleczko, od teraz musisz się przestawić, ponieważ będziesz uczęszczać do szkoły wieczorowej - wytłumaczył mi krótko.
Popatrzyłam na niego sennym spojrzeniem, a następnie skinęłam głową, że wszystko rozumiem.
- Lepiej bądź na czas, bo inaczej Reiji się wkurzy... - Laito zaśmiał się pod nosem, po czym wstał z łóżka i ruszył do wyjścia. - Dokończymy kiedy indziej, bitch-chan~. - Tyle go widziałam, bo opuścił mój pokój.
Wyszłam z łóżka, by dokładniej obejrzeć moje nowe ubrania. Zastanawiało mnie skąd wiedzieli jaki noszę rozmiar, ale ostatecznie olałam to. Może jak pójdę do szkoły uda mi się odrobinę odciągnąć myśli od tego, co się ze mną stanie. Nie, nie byłam w czarnej rozpaczy, chociaż moja sytuacja nie prezentowała się zbyt sielankowo. Przede wszystkim, musiałam myśleć trzeźwo i nie dać się sponiewierać tym wampirom, bo oni się coś za pewnie czują.
CZYTASZ
Diabolik Lovers: Dramatyczna Komedia
FanfictionChloe Casterwill jest dość znaną mangaczką, niestety pewnego razu traci wenę i nie jest zdolna, by dokończyć swoją mangę. Od swojego edytora dostaje propozycję, by zamieszkać w dworku, w środku lasu i tam odnaleźć wenę. Podekscytowana natychmiast si...