Rozdział II

172 8 3
                                    

-Jak widać jestem. Masz szczęście, że nie ma tu tych twoich "faneczek".

-Beliebers!

-Jak zwał, tak zwał. Tak szczerze to nie obchodzi mnie to, jak one się nazywają. 

-Zależy mi na tobie, ale nie pozwolę obrażać moich Beliebers!

-Czy ja je obrażam? Nie wydaje mi się.

-Tylko uprzedzam. 

-Ja zawsze mogę sobie pójść...

-Nie! Nie o to chodziło, zostań. 

-Jedna zasada, nie wspominasz więcej o tych laskach, jasne? 

-Beliebers.-Przełknąłem głośno ślinę.- Nie będę, ale i tak zawsze będę mam je w sercu.

-Miej je sobie, gdzie chcesz, tylko o nich nie mów. 

-Ostatecznie mogę się na to zgodzić.

 Hope spojrzała na mnie, dając mi do zrozumienia, że i tak nie miałem nic do gadania. Westchnąłem i zaprosiłem ją do środka. Rozejrzała się dookoła jakby chciała sprawdzić czy mój pokój jest dostosowany dla niej. Wziąłem telefon hotelowy i miałem zamówić jedzenie, kiedy Hope wytrąciła mi słuchawkę z ręki.

-Oszalałeś? Co chciałeś zrobić? 

-Zamówić coś do jedzenia, na kolację.

-Żadnej kolacji.

-Hope, nie wygłupiaj się tylko mów co chcesz.

-Nic.

-Jak to nic? - Traciłem cierpliwość. 

-Nic- odpowiedziała stanowczo.

-Dlaczego? - zapytałem od niechcenia.

-Będziemy mieli ciekawsze zajęcia niż jakaś durna kolacja przy świecach.

-Czy ty sugerujesz? 

-Cha cha, dobrze się czujesz? Nie jestem zboczoną laską, miałam na myśli raczej pisanie Twojej nowej piosenki, dawno nic nie wydałeś. 

-Ja też o tym myślałem- powiedziałem zmieszany. 

Hope pokiwała głową, ale wiedziałem, że mi nie uwierzyła. Usiadła na łóżku i sięgneła do szafki nocnej, w której położyłem swój brudnopis. Hope miała rację, już dawno nic nie napisałem. Po prostu nie potrafiłem. Jakieś skrawki wersów krążyły mi po głowie, ale nie mogłem ich poskładać, nie mówiąc już o muzyce, a przecież, żeby zadowolić fanów powinienem, co jakiś czas wydać coś nowego. Zawsze miałem w zanadrzu jakąś piosenkę, a wtedy nic. Właściwie mój brak weny zaczął się, kiedy poznałem Hope, ale przecież ona nie mogła spowodować tego. Nie wiedziałem czy razem z nią uda nam się coś wymyślić, ale i tak nie miałem nic do stracenia. 

Nothing Can Ever Replace YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz