Rozdział 4

10 1 0
                                    

Po przespanej nocy w grocie zacząłem powoli się budzić, pierwsze co zauważyłem to mojego gryfa, Misia, spał spokojnie więc powoli go podniosłem i położyłem na bok, nie chciałem go obudzić. Była gdzieś ok. 6 rano, nie wiedziałem dokładnie bo nie miałem czym sprawdzić, tak bardzo myślałem o tym że mi się nie udało że nie postanawiałem czegokolwiek ze sobą brać szczególnie gdy szedłem spać. W grocie nie znalazłem Siry więc wyszedłem z niej, moim oczom ukazała się Ona polująca na Gnolla. Gnoll to połączenie Gnoma i Trola o pysku hieny, trzymał w prawej ręce topór a był ubrany w jakby zniszczoną zbroje, miał zardzewiałe naramienniki i zniszczone nogawki. Sira walczyła z nim za pomocą dwóch sztyletów, ozdobionych na rękojeści drobnymi świecącymi kamykami. Walka byłą dosyć zacięta co chwilę topór Gnolla leciał w stronę Driady a ona odpierała jego atak i próbowała go dźgnąć. Po chwili monotonnej walki potwór zaczął się kręcić z toporem wysuniętym do przodu, Sira wykorzystując okazję skoczyła na niego i wbiła mu sztylety w głowę. Przeciwnik padł natychmiastowo, nie powiem trochę brutalne ale skuteczne, wylało się na trawę sporo krwi która po chwili została jak by wessana przez białe kwiaty które natychmiast stały się czerwone, nie wiedziałem co o tym myśleć więc szybkim krokiem podszedłem do Siry i zapytałem - To co masz zamiar z nim zrobić?- Popatrzyła na mnie i odpowiedziała - Jak to co? chcę go zjeść, nie będę cały dzień głodna chodzić - Zaczęła go oskórować i wycinać tłuszcz, postanowiłem zagadać - Gdzie się udamy gdy już go zjemy? Mamy jakiś konkretny cel? ---Pójdziemy do Warloka, to władca Ilsterii, jest...niesamowity.- I na nowo zaczęła przyrządzać Gnolla a ja usiadłem na trawie i zacząłem obserwować okolice, Elfy... jak zwykli nasi osadnicy, wychodzili ze swoich drzewnych chatek i pracowali przed domem, uprawiali jakieś kolorowe warzywa, pszenicę i tak to one! Mają specjalne ogrodzenie gdzie hodują te przepyszne robaki! W tym samym momencie zaburczało mi ogromnie w brzuchu i uświadomiłem sobie jak bardzo jestem głodny. Po czym Sira powiedziała że Gnoll jest gotowy i jedyne co trzeba to rozpalić ogień. Postanowiłem znaleźć dwa patyki na które nadziejemy mięso i je upieczemy. Przy wielkim dębie znalazłem odpowiednie. Wróciłem do Driady która już rozpaliła ogień za pomocą trzech patyków i dziwnych czerwonych kamieni. -Co to za kamienie? --- Są to kamienie po bardzo starych wulkanach, gdy pociera się jeden o drugi wytwarza się dużo ogień.- Nie zadając więcej pytań, podarowałem Sirze jeden patyk, nadzialiśmy mięso i zaczęliśmy pieczenie, jak na zawołanie Misiu się obudził i podbiegł pod nasze prowizoryczne ognisko. Gdy się najadłem a mięsa jeszcze trochę zostało, postanowiłem upiec trochę dla mojego głodnego gryfa, gdy dostał swoją dole to tak wcinał że mu się uszy trzęsły, było widać że jestem szczęśliwy. Po porannej uczcie zebraliśmy się i wyruszyliśmy w stronę zamku władcy tego świata. Po długiej podróży stanęliśmy pod ogromnym zamkiem z dużą ilością pozłoceń. Zamek stał na wielkim wzgórzu, latały nad nim dwa smoki, czarny i biały, były ogromne i majestatyczne. Przed wejściem do zamku stały dwa wielkie Orki, w stalowych zbrojach ze znakiem smoka na piersiach, w rękach trzymali ok. metrowe dwuręczne miecze. Driada pokazała jakieś znamię która miała na ramieniu i Orki przepuściły nas dalej. Stanęliśmy przed Władcą, oczywiście najpierw ukłon po czym Sira powiedziała - On jest drugi, to on nam pomoże.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 26, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wejdź, Zobacz, Wsiąknij.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz