Zacząłem się powoli budzić, nie chętnie chciałem wstawać wiedząc że nic się nie wydarzyło po tym śmiesznym rytuale ale cóż trzeba żyć dalej. Zacząłem powoli otwierać oczy, pojawiały mi się dziwne kolorki, wszystko jak by zamazane aż po chwili zaczęło wszystko wirować kolorami tęczy, przestraszyłem się widząc to wszystko więc zamknąłem oczy w nadziei że zaraz będzie wszystko dobrze, i przez głowę przeszła mi szybka myśl "Czy to wszystko dzieje się przez to co wczoraj zrobiłem?". Po ok. 10 sekundach otworzyłem oczy i ku mojemu zdziwieniu nie byłem już w pokoju w łóżku, byłem na polanie pośród wielkich drzew które swoimi liśćmi zasłaniały drzewo, polana byłą wypełniona miękką trawą i dziwnie wyglądającymi kwiatami które wyglądały jak róże z płatkami lotosu. - Czyżby rytuał się udał? - Powiedziałem do siebie. Wstałem z miękkiej trawy na której leżałem i postanowiłem rozejrzeć się po tym dziwnym miejscu. Zacząłem iść przed siebie. Szedłem przed siebie przez miękką trawę pomiędzy ogromnymi drzewami gdzie nie gdzie promienie słońca przebijały się przez liście. Dookoła mnie było bardzo kolorowo, drzewa jak by kolorem podchodzące pod fiolet, liście które miały przeróżne kolory i kwiaty, wszędzie te kwiaty które nie dość że niesamowicie wyglądały to jeszcze w powietrzu było można poczuć zapach jak by pieczonych jabłek. Ciągle szedłem przed siebie pośród tych drzew aż w końcu zobaczyłem że las się kończy, postanowiłem biegnąć w tamtą stronę, biegłem coraz szybciej bo nie mogłem się doczekać co zobaczę i nagle moim oczom okazał się piękny i dużo świat, ja stałem na nie za wysokim wzgórzu gdzie brakowało tylko 6 kroków by spać w dół. Wszędzie było zielono i kolorowo, słońce jasno świeciło a niebo było czyste. Zobaczyłem wielką dolinę w której było pełno drewnianych domków a nie daleko nich płynęła zielona rzeka, tak zielona, nie przewidziałem się. Zamiast przyglądać się temu światu ja zacząłem rozmyślać o tym że rytuał się udał i jestem gdzieś gdzie rzeczy niezwykłe są zwykłe. Podczas rozmyślania zacząłem powoli podchodzić do końca wzgórza i się okazało że zrobiłem o jeden krok za dużo, zacząłem spadać w dół turlając się po wzgórzu, po 3 sekundach turlania się uderzyłem w coś i straciłem przytomność. Nie wiem po jakim czasie ale zacząłem się budzić i zauważać że jestem w jakimś pomieszczeniu, ja leżałem w miękkim łóżku przy ścianie, naprzeciwko mnie na ścianie były powieszone dwa miecze na krzyż a po mojej lewej był stolik, dwa krzesła, drzwi, a przy moim łóżku siedziała piękna dziewczyna która patrzyła na mnie pięknymi, zielonymi oczami, jej skóra była lekko zielona, miała długie blond włosy do bioder, była gdzieś mojego wzrostu, miała na sobie tylko bieliznę wykonaną z...? liści??? Już wiem kim ona jest! To jest driada! (nimfa drzew)
CZYTASZ
Wejdź, Zobacz, Wsiąknij.
CasualeChcę spróbować swoich sił w opowiadaniach, nie znam się na tym ani nigdy się tym nie zajmowałem ale wiem jedno, mam wyobraźnie którą postaram się wykreować świat który pochłonie was doszczętnie.