Stałem oparty o maskę mojego starego złoma, depcząc butem niedopałek fajki. Niebo miało już granatowy kolor, było już dawno po 2. Odchyliłem głowę i spojrzałem w gwiazdy. Kurwa, po co ja się w to znowu pakuje.. Z zamyśleń wyrwał mnie szum silnika. Białe światło błysnęło mi po oczach. Było tak mocne, że musiałem przymrużyć oczy. Mimo wszystko, dobrze wiedziałem kto to był. Znałem ich już wystarczająco długo. Srebrna toyota zatrzymała się zaraz za moim autem. Usłyszałem trzask drzwi i po chwili poczułem ucisk na ramieniu. Odwróciłem się nieco przestraszony i rozpoznałem tą postać. Wysoki, umięśniony blondyn uśmiechnął się w moją stronę- o tak, na ten uśmiech poleciała już nie jedna laska. Odwzajemniłem uśmiech i podałem rękę mojemu przyjacielowi. Po chwili na jego twarzy zamiast uśmiechu pojawił się wyraz pogardy. Chłopak ściągnął usta w jedna linię i podszedł bliżej.
-W co ty się znowu pakujesz, Adams. Wiesz dobrze, że tym razem nie będzie ci tak łatwo z tego wyjść. Tym razem nie dadzą ci spokoju.
-Nie martw się, poradzę sobie- powiedziałem pocieszająco- A jakby co, mam na nich kilka brudnych spraw, nie podskoczą mi.
-To cię śmieszy? Gościu, skasują cię jednym ruchem!- blondyn chodził nerwowo dookoła auta po czym wyciągnął papierosa z kieszeni- Słuchaj, masz jeszcze czas. Przemyśl to dobrze. Wiesz sam, że jeśli znajdziesz sobie kogoś, to tylko narobisz jej kłopotów. Przestań myśleć tylko o sobie, nie chcesz innych pakować w to gówno.
-Oni mnie potrzebują, beze mnie nie dadzą sobie rady. Wiesz dobrze, że nie jestem w stanie znaleźć sobie nikogo.- uśmiechnąłem się z bólem. Jak na złość, taka była prawda. Mam nadzieję, że on tego nie widział. Zna mnie już za dobrze.
-Wiesz, że w końcu jakaś się znajdzie. Nie wyprzesz się tego.- chłopak rzucił kiepa na ziemię i wsiadł do auta- przemyśl to!- dodał szybko.
Obserwowałem jak auto powoli wycofuje i z piskiem opon odjeżdża. Może i ma rację? Kiedyś będę musiał założyć rodzinę. A ona nie będzie bezpieczna przy mnie.
Przeczesałem brązową grzywkę ręką i zarzuciłem ją do tyłu, aby nie spadała mi na oczy.
-Czas wracać- szepnąłem pod nosem.
Odwróciłem się na pięcie patrząc na starego passata. Trzeba kupić coś nowego, jeżdżąc tym tyranem szybko mnie dorwą.
Przez kilka lat uciekałem, jakoś dawałem radę. Ponownie spojrzałem w gwiazdy, powtarzając w głowie słowa Brada.
"Tylko narobisz jej kłopotów"... Ciekawe, kim ona będzie. Westchnąłem i wsiadłem do auta. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i odjechałem.
CZYTASZ
Fear the night again
ActionDorastanie w dobrej rodzinie wcale nie oznacza tego, że staje się dobrą osobą. Shane od zawsze czuł się źle patrząc na tych wszystkich ludzi ubiegających się o jakiekolwiek przywileje od jego wpływowych rodziców. Wiedział o tym, że on taki nie będzi...