Chapter 1

30 1 0
                                    

Znów stoi nade mną. Patrzy na mnie. Ma smutne oczy. Jej źrenice delikatnie się powiększają. Mimo ciemności widzę ją dobrze. Podnoszę się i zapalam lampkę, teraz mam lepszy widok. Wstaje i ociera krew z rozciętej wargi.
-Pojechali, możemy wyjść. Tylko pamiętaj, tym razem się nie wydzieraj- ruszyłem w stronę starych drzwi i delikatnie je uchyliłem żeby upewnić się, czy na pewno nikogo nie ma- czysto, chodź.
-Nigdzie nie idę, a tym bardziej nie z tobą- na te słowa stanąłem na baczność. Odwracam się i idę w jej stronę.
-Chcesz zginąć tutaj? Jak stąd wyjdziemy to będziesz mogła odejść, i tak mnie już wkurwiasz- rzuciłem obojętnie. Jej oczy zrobiły się szklane. Podeszła i przytuliła mnie. Znowu zaczyna.
-Błagam, nie zostawiaj mnie. Nie samej, nie dam sobie rady bez ciebie.
-Nie obchodzi mnie to, nie jesteś ze mną bezpieczna. Nikt nie jest- odsunąłem ją od siebie i ruszyłem ciemnym korytarzem w stronę drzwi wyjściowych.
-Błagam- usłyszałem cichy szept za sobą. Nie zdążyłem odpowiedzieć, kiedy do moich uszu dobiegł wrzask. Podniosłem się i przetarłem twarz. 5:54. Spojrzałem przez okno, niebo dopiero zaczynało się rozjaśniać. Wstałem i poszedłem do kuchni, aby sprawdzić, czy wszyscy są bezpieczni. Światło było zapalone a na blacie siedziała moja siostra z nożem w ręce.
-Dylan, co się dzieje- zapytałem zaspanym głosem. Jak widać nie obudziła tylko mnie. W salonie siedział również mój brat, Ashton.
-Ten debil przestraszył się myszki, rozumiesz. Małej myszki- zaśmiał się chłopak. Chwilę później już stał obok mnie. Byliśmy do siebie podobni. Jako dzieci wyglądaliśmy identycznie, teraz on wydoroślał a ja nadal jestem niedojrzałym dwudziestolatkiem, który igra z losem. Ashton jest o kilka centymetrów wyższy ode mnie, ma czarne włosy i niebieskie oczy. Dba o siebie, jest umięśniony i wysportowany. Jego kondycja nigdy nie zawodzi. Codziennie biega, często chodzi na siłownię. Ma lekki zarost, pracuje jako biznesmen. Zarabia dużo kasy, ma duży dom i już dawno założoną rodzinę. Jest ułożonym 27-letnim żonatym mężczyzna, dla wielu kobiet jest po prostu ideałem. Zawsze pomocny, kochający i wierny syn idealny. Dla mamy zawsze był święty. Ja natomiast jestem jego przeciwieństwem. Również jestem wysoki, mam brązowe włosy, zielone oczy i jestem dobrze zbudowany. Jednak mój charakter zdecydowanie różni się od jego. Matka całe życie powtarzała, że jestem ciężkim dzieckiem. Nie lubiłem spędzać z nimi czasu, nie byłem im posłuszny i nie lizałem dupy każdemu tak jak i mój kochany braciszek. Mam również siostrę, Dylan. Jest niska i drobna, ma niebieskie oczy i krótkie brązowe włosy. Jest uparta jak osioł, ale mimo wszystko i tak zawsze chodzi uśmiechnięta. Jej uśmiech powala, robi na każdym dobre wrażenie. Ma dopiero 16 lat, nadal się uczy. Nasi rodzice są dobrymi ludźmi, mama posiada kancelarię adwokacką, tata sieć firm w całej Europie. Cała nasza rodzina jest szanowana, wszyscy nas znają i postrzegają jako rodzinę idealną.

Wróciłem do pokoju i położyłem się na plecach. Znów miałem ten sam sen. Była już 6:50 więc uznałem, że wezmę prysznic i załatwię sobie jakieś auto. Wystukałem na klawiaturze numer do kumpla i przyłożyłem telefon do ucha.

-Słuchaj stary, potrzebuję jakieś dobre, szybkie auto. Ma być porządne, wpadnę po nie o 15- rozłączyłem się i naszykowałem rzeczy na przebranie. 

Rodzice krzątali się już po kuchni, mama robiła kawę a ojciec szykował się w garderobie. Reszta jeszcze spała. Poszedłem szybko do łazienki aby uniknąć zbędnych pytań jednak zatrzymała mnie mama, na szczęście pytała tylko o kawę na co skinąłem ochoczo głową i ruszyłem dalej. Prysznic mnie obudził, gorąca woda na moim ciele mnie uspokajała. Spędziłem pod nim około 30 minut, po czym ubrałem się i wyszedłem z łazienki. Rodziców już nie było a kawa wystygła. Postanowiłem zrobić śniadanie a potem wybrać się na przejażdżkę. Jadłem akurat jajecznicę, gdy zadzwonił telefon. Popatrzyłem na wyświetlacz i zobaczyłem znany mi numer.

-Co jest?- zapytałem szybko, biorąc do ust kolejny kawałek posiłku

-Mam auto, wpadnij za pół godziny- muszę przyznać, zaskoczył mnie tym

-Tak szybko? Dobra, będę za chwilę. Twoja w tym głowa, żeby nie było to żadne gówno- warknąłem i rozłączyłem się. Będę musiał wyjść o 8 rano z domu, cudownie. 

Włożyłem talerz do zmywarki, umyłem zęby i migiem wyszedłem przed dom. Mój wierny passat czekał już na podjeździe. Szybko do niego wskoczyłem i wyjechałem w stronę miasta.

Fear the night againOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz