Chapter 2

23 1 1
                                    

Na liczniku miałem około 100/h chociaż nie odczuwałem tej prędkości kompletnie. Ciekawość zżerała mnie od środka. Nerwowo stukałem palcami po kierownicy, miałem ochotę przyspieszyć. Czas strasznie mi się dłużył, nie mogłem się już doczekać. Zabiję gnoja jeśli okaże się, że ściągnął mi jakiegoś złoma. Zamyśliłem się lekko i gwałtownie zahamowałem. Jakiś debil wymusił pierwszeństwo. Usłyszałem za sobą odgłos syren. Kurwa, świetnie. Jeszcze ci. Zjechałem na pobocze i zaczekałem, aż podjadą. Jeden z nich podszedł do szyby, uchyliłem ją delikatnie.

-Dzień dobry, wie pan może dlaczego pana zatrzymaliśmy?- zapytał grzecznie, niech da mi w spokoju jechać.

-Nie mam pojęcia, panie władzo-uśmiechnąłem się sztucznie.

-Jechał pan 100 km/h w terenie zabudowanym. Ograniczenie jest do 40. Tutaj chodzą dzieci, był pan wcześniej zatrzymywany?

-Nie- skłamałem. Mam milion fałszywych dokumentów w schowku. Kolejny mandat do kolekcji. Miło mieć znajomości. 

-Nazwisko?

-Anthony Felisson- ledwo co powstrzymałem się od śmiechu, kiedy typ szukał tego nazwiska w bazie danych

-Faktycznie, nie był pan wcześniej zatrzymany. Tym razem to tylko pouczenie, ale następnym razem będzie mandat. Teraz może już pan jechać

-Dziękuję, miłego dnia!

Wjechałem w pierwszą lepszą uliczkę, żeby ich zgubić a potem znów ruszyłem do kumpla. Chwilę później byłem już pod jego chatą. Wyszedł z garażu i zawołał mnie, żebym podszedł. Ściągnął płachtę a moim oczom ukazał się czarny bentley continental. Nieźle.

-2013, nówka. Na paliwo, jeździ jak poparzona. Kilka dni wcześniej kumpel ściągnął ją z Anglii- faktycznie, nieźle się spisał.- Pali jak smok, ale jest warto. 

-Biorę, wyślij mi potem ile chcesz- podał mi kluczyki. Odpaliłem je i usłyszałem ten warkot silnika. Jestem w raju. 

Wcisnąłem pedał gazu i z piskiem wyjechałem z podwórka. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i znalazłem numer do Brada.

-Stary, za 20 minut tam gdzie zawsze- nie czekałem na odpowiedź. Po prostu rozłączyłem i rzuciłem niedbale telefon do schowka. Podjechałem pod stary budynek i oparłem się o maskę auta, po czym wyciągnąłem papierosa z paczki i odpaliłem go.

Nie czekałem długo, zaraz po mnie podjechała ta sama srebrna toyota. Brad wysiadł zaskoczony z auta i trzasnął drzwiami. Szybko podbiegł, żeby się przyjrzeć.

-Brad, poznaj Isabelle. Oto moja nowa dziewczyna- rzuciłem z uśmieszkiem, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem. 

-Nieźle, kiedy ją kupiłeś?

-Dokładnie pół godziny temu- powiedziałem z wyższością

-Aa, to dlatego nie jest jeszcze rozwalona?- dodał ze śmiechem

-Śmiej się śmiej, poczekam aż będziesz chciał się nią przejechać- powiedziałem, na co on spoważniał- Żartowałem tylko, ponuraku. Jedziemy do mnie, a potem do klubu, trzeba jakoś opić mojego kochanego passata.

-Dobra, ale najpierw dasz mi się przejechać.

-Zgadzam się, ale pamiętaj, że jeśli tylko pojawi się na niej ryska.. To wypoleruję ją kasą zarobioną na twoich zębach.

Podałem mu kluczyki i ruszyliśmy w stronę domu. Graliśmy chwilę na Xboxie a potem Brad pojechał do domu. Uznałem, że warto się odświeżyć przed wyjściem, więc skierowałem się pod prysznic. Po prysznicu wysuszyłem włosy, umyłem zęby, założyłem ubrania i użyłem perfum. Spojrzałem przez okno, robiło się już ciemno. Ubrałem buty i wsiadłem do auta. Brad mieszkał kawałek ode mnie, więc postanowiłem jechać przez skróty. Przemierzałem ulice wolnym tempem, aby się pochwalić. Nagle moją uwagę przykuła grupka ludzi. Była tam dziewczyna i kilku chłopaków, trzech lub czterech. Stali wokół niej i nie chcieli jej wypuścić. Zatrzymałem się kawałek dalej i patrzyłem, czy będę musiał jej pomóc. Dziewczyna była średniego wzrostu, długie brązowe włosy związane w kitka, blada. Wysoki blondyn pociągnął za jej kitkę. Miałem już wysiadać gdy totalnie się zdziwiłem. Szatynka odwróciła się, spojrzała na niego i uderzyła go z pięści w twarz. Zaczęła tłuc każdego po kolei, co najśmieszniejsze, wygrywała. Jeden z gości uderzył ją z pięści w twarz, upadła na ziemię. Od razu podniosła się i otarła krew z wargi. Przypomniał mi się mój sen. Dziewczyna spojrzała na kolesia z nienawiścią w oczach i rzuciła się na niego. Reszta zaczęła ją odciągać i szarpać. Chłopak był wysoki i umięśniony a mimo to leżał na ziemi z rozwaloną twarzą, i to jeszcze przez kogo! Reszta z nich złapała dziewczynę za ręce i ustawiła tak, że stała pomiędzy nimi. Nagle chłopak podniósł się i z całej siły kopnął ją w brzuch. Podjechałem bliżej i wysiadłem z auta. Każdy z nich spojrzał na mnie zdziwiony. Z uśmiechem podszedłem do jej oprawcy i uderzyłem go z całej siły w twarz. Gość zatoczył się i walnął w auto, następnie dostał buta w miejsce, w które żaden facet by nie chciał dostać. Gdy patrzyłem na niego to aż mnie zabolało na samą myśl. Pozostała trójka ruszyła na mnie. Najpierw blondyn chciał się zamachnąć, ale po wykręceniu mu ręki uderzyłem jego twarzą w ceglany mur. Drugi, trochę przestraszony rozpędził się, po czym potknął się o kamień i upadł. Trzeci widząc to, że reszta jego kolegów już leży, uciekł. Zaśmiałem się na ten widok, kiedy usłyszałem głośny kaszel. Przypomniało mi się o tej dziewczynie, która ledwo co oddychała leżąc na ziemi. 

-Kurwa, przepraszam- rzuciłem szybko i wziąłem ją na ręce. Posadziłem ją na tylnym siedzeniu, żeby miała więcej miejsca. Zadzwoniłem do Johnsona i odwołałem spotkanie. Zobaczyłem, że dziewczyna zasnęła.

Postanowiłem przejechać się po mieście i okolicach, później odwieźć ją do domu. Zostawienie jej samej byłoby zbyt ryzykowne.

Po 1,5h jazdy dziewczyna zaczęła się budzić. Usiadła na fotelu, była przestraszona.

Fear the night againOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz