Rozdział 8

587 60 5
                                    

- Sherlock! Masz mi natychmiast wszystko oddać! – John usłyszał podniesiony głos Mycrofta już w progu domu. Gdy zobaczył panią Hudson, wychylającą głowę zza drzwi, podniósł brwi w niemym pytaniu, ale postrząsnęła lekko głową, więc zaczął wchodzić po schodach.

- Sherlock, słuchaj – teraz usłyszeć się dało spokojniejszy głos Lestrade'a – jeżeli dowiemy się, że ciągle bierzesz narkotyki, to konsekwencje mogą okazać się tragiczne nie tylko dla ciebie, ale i dla Johna – Watson już miał otworzyć drzwi, ale zatrzymał się, słysząc swoje imię. Greg westchnął głęboko. – Nie zasługuje na takie traktowanie – stwierdził stanowczo.

- Uważaj lepiej na mojego brata – odezwała się Sherlock, a John mógł przysiąc, że przewróciła oczami. Ale... zaraz, zaraz, czemu Greg miał uważać na Mycrofta?

- Co tu się dzieje? – zapytał, wkraczając do pokoju.

- Nic ciekawego, mój brat przyszedł tylko ze swoim chłopakiem, bo nie wierzy mi, że już nie ćpam – stwierdziła Sherlock, zanim ktokolwiek zdążył się odezwać i podeszła do Johna, przytulając go na powitanie. – A teraz wyjdźcie – powiedziała ostro, zwracając się do gości. Starsze z rodzeństwa Holmesów chciało zaprotestować, ale Lestrade, chwycił go za rękaw i pociągnął za sobą. Wychodząc z pokoju, kiwnął na pożegnanie głową gospodarzom.

- Czy ja dobrze zrozumiałem? – zapytał John, gdy Sherlock poszła zasiąść w fotelu.

- Tak, mój brat i Gavin są ze sobą – odparła obojętnym tonem.

- Greg – poprawił ją bez namysłu, po czym usiadł naprzeciwko niej. – Twój brat jest gejem? – dodał po chwili namysłu.

- Tak – spojrzała na niego z rozbawieniem. – Jeżeli ja mam uczucia, to czemu on miałby ich nie mieć?

Wstała i podeszła do okna. Z nieba zaczęły lecieć pojedyncze płatki śniegu, wkrótce zaczną się Święta Bożego Narodzenia. Na ulicy zabłysły pierwsze lampy, których światło zaczęło przedzierać się przez panujący na dworze półmrok. Sherlock rozmyślała nad sobą i Johnem. Obudził w niej pokłady niezbadanej dotąd czułości i delikatności. Ich związek rozwijał się ciągle, lecz bardzo powoli, żadne nie robiło czegoś, na co to drugie nie było gotowe. Z tych rozmyślań wyrwał ją Watson, podchodząc do niej od tyłu i przytulając ją do siebie. Oparł brodę na jej barku. Mogli tak stać przez kilka godzin, lecz tym razem tak się nie stało.

Jeśli chcesz wykonać jakieś eksperymenty, to jutro zastaniesz u mnie dwa ciała sprzed południa.

- Kto to? – spytał John, widząc delikatny uśmiech, rozjaśniający twarzy Holmes.

- Hooper. Lepiej chodźmy spać, jutro czeka nas męczący dzień.

Uśmiechnęła się, wspięła na palce, złożyła delikatny pocałunek na ustach Johna i poszła do sypialni.

^^^^^^^

Dobry wieczór wszystkim! 

 Mam nadzieję, że następny (już 9!) rozdział pojawi się już wkrótce i że Wam, drodzy czytelnicy, będzie opłacało się na niego czekać :D

Spotykamy się w następnym rozdziale! 

Dziewczyna Doktora WatsonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz