Życie bywa trudne... Szczególnie, gdy się leży nago na łóżku swego porywacza.
-Moje nowe dzieło! Moje cudowne dzieło!-krzyczał porywacz. Dłuższą chwilę zajęło mi zorientowanie się, że wokół mnie są lustra.
Moje włosy zmieniły kolor na czarny. Tylko gdzie niegdzie widniały rude pasemka. Jedno oko też pozostało takie jak wcześniej, a drugie było całe błękitne. Moja skóra całkowicie wyblakła oprócz miejsc, w których miałam rany.
-I jak Ci się podoba?-zapytał.
-T-to ja?!
-Nie kurwa, batman wersja junior... Tak to ty.
Zaśmiałam się. Ha ha ha! Jestem cudowna! Obłędna! Jestem... Sobą!
-Może zechciałbyś mi wyjawić ten sekret, jakim jest twoje imię?-zapytałam.
-Doprawdy? Nie wiesz kim ja jestem? A no tak... W Gotham nie podają informacji o osobach mojego pokroju. No cóż ich strata. Mógłbym się założyć, że gdybym został zaproszony do telewizji, oglądalność natychmiast by wzrosła!
-Yhym... Interesujące. To w końcu jak masz na imię?
Oprawca spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
-Joker.
-Więc drogi Jokerze, czy mogłabym się ubrać, bo leżenie nago koło ciebie nie jest za komfortowe.
Klaun się uśmiechnął i wyszedł z pokoju. No super! Zostałam nago. W dodatku sama. Bez możliwości ucieczki...
Joker wszedł do pokoju ze skrzynią pełną ubrań. Wybrałam czerwony podarty t-shirt z symbolem pik, do tego czarne spodenki i czerwone kabaretki, oraz uwaga, uwaga, glany.
Joker uśmiechnął się.
-Co?
-Przypominasz mi kogoś...Czwarty dzisiaj rozdział. Ha! Zdążyłam trzynaście(!!!) minut przed jutrem.