Przecięty policzek strasznie zaczął piec. Spróbowałam uciec, lecz Joker złapał mnie za rękę, a następnie przewrócił.
-Ehhh... Miałem już nadzieję, że będziesz posłuszna. Najwyraźniej się myliłem.-wyszeptał. Źrenice w jego oczach się powiększyły. Wpatrywał się we mnie z pożądaniem. Usiadł na mnie i wbił nóż w mój brzuch, a następnie wstał i gdzieś poszedł. Zaczęłam płakać. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Siedziałam tak przez dłuższy czas modląc się abym nie straciła za dużo krwii, aż usłyszałam za sobą czyjeś kroki.
-Pomocy...-wyszeptałam. Poczułam jak ten ktoś mnie podnosi i gdzieś zabiera. W tym momencie straciłam kontakt z rzeczywistością. Obudziłam się czując wielki ból w dolnych partiach brzucha. Oparłam się i tam spojrzałam. Koło mnie siedział Joker, który zszywał mi ranę.
-Wstałaś księżniczko?-zapytał.
-Odpierdol się! I nie nazywaj mnie tak! Do cholery, chciałeś mnie zabić!
-Wiem, ale dziwisz mi się? Byłem dla ciebie taki dobry, miły, a ty postanowiłaś uciec. Musisz zrozumieć moją wściekłość.
Nie zrozumiałam. Raczej też nigdy nie pojmę tego co on robi.
-Wypij to.- podał mi szklankę z ciemną, podejrzanie wyglądającą cieczą.
-Co to jest? Nie będę piła żadnych chemikaliów! Już mi wystarczy, że mnie do nich wrzuciłeś!
-To jest kawa, głupia.
Spaliłam buraka. Może jestem troszkę przewrażliwiona? Ehhhh... Raczej już tak.
Nic nie mówiąc wzięłam od niego napój i wypiłam. Wstałam, ale gdy tylko Joker to zobaczył znalazł się koło mnie i wymierzył mi siarczystego policzka.
-Nie pozwoliłem Ci wsrawać!-warknął.
Zdziwiłam się. W moich oczach pojawiły się łzy. Wtedy Joker wziął mnie delikatnie na kolana i przytulił. Co jest z nim nie tak?
Ten rozdział jest dla weronicza :)
Brak weny mnue dopadł dla tego to jest tak straaaasznie naciągane.
Jak zobaczycie jakieś błędy, to błagam piszcie.
Do następnego ;)