1 września
Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Dochodziła 8. Wstałam i poszłam do łazienki. Umyłam twarz, zęby, uczesałam się w wysokiego kucyka i ubrałam się w czarne dżinsy, biały podkoszulek i dżinsową koszulę, po czym zeszłam na dół. Na korytarzu stał kufer. Pamiętam! Już pamiętam! Dzisiaj jadę do Hogwartu! Już nie mogę się doczekać. Z mojej buzi wydał się niekontrolowany pisk. Cała w skowronkach weszłam do kuchni. Ciocia Emily już siedziała przy stole i jadła płatki.
-Cześć kochanie! - przywitała mnie - Siadaj i jedz, niedługo będziemy wyjeżdżać.
Usiadłam przy stole i sięgnęłam po (jak można by się spodziewać) tosta.
-Masz wszystko Nici? - spytała ciocia, a ja kiwnęłam głową - Szaty? Różdżka? Podręczniki? - ponownie pokiwnęłam - A kota?
Spojrzałam na ciocię zdziwionym wzrokiem.
-Jak to kota? Przecież ja nie mam kota.
-Niespodzianka! - krzyknęła ciocia, po czym wyjęła zza pleców klatkę. - Kocur. Pięć miesięcy. Jest twój.
-Ciociu dziękuję! - krzyknęłam, po czym rzuciłam się cioci na szyję.
-Spokojnie Nicole, bo mnie zadusisz! - powiedziała ze śmiechem, po czym spytała: - Jak nazwiesz tego małego urwisa?
Spojrzałam na kota. Był czarny, z jedną, małą, białą plamką na nosie.
-Neo - odpowiedziałam cioci - moim zdaniem, pasuje do niego.
-Dobra, to teraz pakuj kufer i wsiadaj do samochodu. Kierunek King's Cross! - powiedziała ciocia, na co ja się zaśmiałam. Wbrew pozorom ciocia była dziecinna. Czasem wydawało mi się, że bardziej ode mnie. Wpakowałam kufer do bagażnika i zajęłam miejsce obok kierowcy. Podczas drogi gawędziłyśmy z ciocią na przeróżne tematy. Słysząc nasze niektóre teksty, nie jeden by się zdziwił i pomyślał, czy na pewno jesteśmy normalne. Po półgodzinnej drodze dotarłyśmy na stację. Miałyśmy jeszcze dużo czasu, ponieważ pociąg wyjeżdżał o 11.00, a zegarek cioci wskazywał 10.30. Wyszłam z samochodu, po czym się rozejrzałam.
-Peron dziewięć i trzy czwarte... - mruknęłam pod nosem, jednocześnie się rozglądając. - Ciociu, czy na pewno dobrze trafiłyśmy? Przecież tu nie ma takiego peronu jak 9 i 3/4.
-Widzisz tą barierkę? - spytała ciocia, na co kiwnęłam głową. - To magiczne przejście, tylko dla czarodziejów. Gdy przebiegniesz przez barierkę, znajdziesz się na peronie 9 i 3/4.
-Na pewno trafię na peron? - spytałam trochę nieufnie.
-Na pewno. Przebiegałam tam siedem razy, teraz będzie ósmy. Bierz wózek i biegnij. - zachęciła mnie ciocia. Chwyciłam rączkę wózka, po czym zaczęłam biec. Gdy zbliżałam się do barierki, zamknęłam oczy, na wszelki wypadek. Po chwili je otworzyłam. Przede mną stała czerwona lokomotywa i mnóstwo czarodziejów, młodszych i starszych.
-Jesteśmy. - powiedziała mi ciocia Emily przy uchu. - Bierz Neo i bagaże, i szukaj jakiegoś przedziału, bo ci wszystkie pozajmują - powiedziała.
-Kocham cię ciociu. - powiedziałam, po czym mocno uściskałam ciocię. - Będę tęsknić.
-Ja też Nicole, ja też. - powiedziała, odwzajemniając uścisk. - Nie zapomnij mi o wszystkim pisać.
-Dobrze, ciociu. Do zobaczenia! - krzyknęłam, po czym ruszyłam w stronę pociągu. Zauważyłam, że niedaleko stoi ruda rodzina. Dosłownie. Wszyscy mieli tak samo rude włosy. Stało tam trzech chłopców, jedna dziewczynka i prawdopodobnie ich matka.
-Mamo, ale ja już chcę do Hogwartu! - krzyczała rudowłosa.
-Nie martw się Ginny, prześlemy ci stamtąd sedes! - powiedział jeden z chłopaków. Zaśmiałam się pod nosem. Teraz zauważyłam, że dwóch chłopców było identycznych. Ale dałam sobie spokój, i weszłam do pociągu. Wszystkie przedziały, do których zaglądałam, były pełne. Ale w końcu trafiłam na przedział, w którym siedział tylko jeden chłopak. Miał jasną cerę, i jasne blond włosy. Otworzyłam drzwi przedziału i spytałam:
-Hej, tu wolne?
Chłopak wyrwał się ze swoich rozmyślań i spojrzał na mnie. Patrzyliśmy na siebie jeszcze chwilę w ciszy.
-Jeśli nie chcesz, pójdę szukać innego przedziału. - przerwałam niezręczną ciszę.
-A... nie, siadaj. - w końcu odpowiedział po czym się przedstawił. - Draco Malfoy.
-Nicolette Po... - nie dokończyłam, po do przedziału zapukała starsza kobieta z wózkiem.
-Coś podać, kochaneczki? - spytała z uśmiechem na twarzy.
-Poproszę dwie czekoladowe żaby, sok z dyni i fasolki wszystkich smaków - złożyłam zamówienie.
- 20 sykli - podała cenę, a ja zapłaciłam. - A ty? - zapytała blondyna.
-Na razie nic. - odparł.
Drzwi przedziału się zamknęły, a my wróciliśmy do rozmowy.
-Do jakiego domu chciałabyś trafić? - spytał, podobnie jak na Pokątnej Hermiona.
-Nie wiem, to nie ja decyduję. A ty?
-Ja do Slytherinu. Cała moja rodzina tam była. - odpowiedział dumnie.
-Aha. - odparłam, bo nie wiedziałam co powiedzieć. Wyjęłam z kufra "Romeo i Julia" i zatraciłam się w lekturze, jednocześnie głaskając kota. Nie wiem, ile czytałam, ale gdy oderwałam wzrok, zobaczyłam spojrzenie Draco, który spytał prosto z mostu:
-Jakiej jesteś krwi?
-A czy to ważne? - chłopak kiwnął głową, po czym westchnęłam i odpowiedziałam. - Półkrwi.
-Opowiesz mi coś o sobie? - zapytał. Kurcze, po co mu to wszystko?
-A co chcesz wiedzieć? - odpowiedziałam pytaniem.
-Czym się interesujesz, jak spędziłaś dzieciństwo...
-Okej. Lubię czytać, grać na gitarze i gotować. Dzieciństwo spędziłam w domu cioci Emily, którą kocham ponad życie. - wyrecytowałam. - A ty? Co o sobie powiesz?
I Draco zaczął mi o sobie opowiadać. Wydawał się całkiem miły.
-Nie powiedziałaś mi, jak masz na nazwisko. -wyskoczył nagle.
-Więc powiem uroczyście. Nicolette Lily Po... - i w tym momencie do przedziału wpadły dwie osoby. Dziewczyna i chłopak. Dziewczyna miała lekko skośne oczy i ciemne, krótkie, brązowe włosy, a chłopak był ciemnoskórym brunetem.
-Hej Draco! - przywitał się chłopak, a potem spojrzał na mnie. - A ty to kto?
-Dzięki za miłe przywitanie. - odpowiedziałam z ironią. -Nicolette. - odpowiedziałam wystawiając rękę.
-Blaise Zabini. - przedstawił się i uścisnął dłoń. Spojrzałam na dziewczynę.
-Pansy Parkinson. - powiedziała niechętnie, nie podając ręki.
-Ona zawsze taka jest? - spytałam dyskretnie Blaise'a.*
-Nie, zwykle jest miła. - odpowiedział równie dyskretnie. - Pewnie myśli, że podrywasz Draco. Podkochuje się w nim. - mrugnął porozumiewawczo. Prychnęłam. Niby ja i Draco? Na razie to tylko kumpel. W pewnym momencie do naszego przedziału zapukał jakiś chłopak.
-Za pięć minut będziemy na miejscu. Radziłbym wam przebrać się w szaty. - powiedział, po czym wyszedł.
-Draco? Blaise? Możecie wyjść? - zapytała Pansy.
-Tsaa, już. - mruknął Draco, po czym wyszedł z Zabinim z przedziału. Gdy przebrałam się w szatę, Pansy zwróciła się do mnie.
-Słuchaj, dla własnego dobra, trzymaj się z dala od Draco, jasne? - kiwnęłam głową, a dziewczyna się uśmiechnęła. Pociąg się zatrzymał. Nie czekając na nikogo, wyszłam z pociągu.
-Pirszoroczni! Pirszoroczni za mną! - krzyczał jakiś olbrzym. Ruszyłam za mężczyzną.
-Do łódek po cztery osoby, ni więcej! - zwrócił uwagę. W jednej łódce zauważyłam burzę znajomych mi brązowych włosów.
-Hermiona! - krzyknęłam a dziewczyna odwróciła się do mnie. Uśmiechnęła się, po czym zachęciła do wejścia ręką. Razem z nią siedziała jakaś dziewczyna.
-Lavender, to Nicole, Nicole to Lavender - przedstawiła nas sobie.
-Cześć! - powiedziałyśmy w tym samym czasie po czym się zaśmiałyśmy.
-Uwaga na głowy! - zagrzmiał mężczyzna, a ja, zanim się zorientowałam, przywaliłam głową w gałąź. Zaczęłyśmy się śmiać.
-Za tym zakrętem, już będzie Hogwart! - powiedział znajomy mi głos. Gdy dopłynęliśmy, wyszliśmy z łódek i ruszyliśmy w stronę mostu. Nagle przed nami wyrosła wielka brama.~~~~~~~~~~~~
*nie wiem, czy dobrze odmieniłam.
Hej ^^
Drugi rozdział :)
Jak wam się spodobał?
Miło mi będzie, jeśli ocenicie w komentarzu :3
Pozdrawiam ( to już chyba będzie tradycja :p )
Dementorkax
CZYTASZ
Siostra Pottera |WOLNO PISANE|
FanficCo się stanie, jeśli sławny na cały magiczny świat Harry Potter dostanie... siostrę bliźniaczkę? Tego właśnie dowiecie się w tym opowiadaniu. Zapraszam do czytania :).