Rozdział 16

421 14 10
                                    

,,Wstań, śmiało idź
Przecież wiesz, że drzwi otwarte mam wciąż
Nie-,nie mów nic
Wszystkie słowa już zużyłeś
Skończ to."
****
Wchodząc do mojego nowego mieszkania czułam się dziwnie... Niby byłam świadoma,że teraz zacznie się wszystko na nowo, ale gdy to nadeszło przytłoczyło mnie.
Ciągle nie mogłam zapomnieć o przeszłości, ilekroć byłam na dobrej drodze ku odkreśleniu jej grubą kreską, to pojawiało się coś, ktoś(Marcin na dworcu) co nie pozwalało mi zamknąć etapu w życiu, który przyniósł tak wiele rozczarowań.
Usiadłam na kanapie i pomyślałam, że wystrój jest bardzo przygnębiający, szare ściany, idealnie błyszczące meble... nie to zdecydowanie nie w moim stylu. Chciałam,żeby moje mieszkanie miało we mnie cząstkę mnie, tę cząstkę, którą zgubiłam już dawno, myślę że już czas,żeby ją odnaleźć.
****
-BOŻE DAJ MI TO,BO ZARAZ ZNOWU COŚ ZBIJESZ!-krzyczała Marta na Krzyśka, który nieporęcznie próbował poradzić sobie z wnoszeniem kartonów do ich wspólnego mieszkania, obijając się przy tym o wszystkie możliwe ściany.
-NO TO KURWA NIEŚ SOBIE SAMA-odpowiedział ,chyba też miał dosyć tej całej szopki z wprowadzaniem się.
-Powiało grozą no no -próbowałem rozluźnić atmosferę, ale jedyne co osiągnąłem to piorunujący wzrok na mnie, który z pewnością gdyby mógł zabiłby mnie.
Ich związek zawsze był dla mnie pewnego rodzaju rozrywką, oczywiście kochali się,ale ich sposób okazywania uczuć był nieco dziwny, fajnie się na nich patrzyło a jeszcze lepiej się z nich śmiało.
Zastanawiałem się, jak to jest gdy poświęcasz swoje życie tej jednej,wyjątkowej osobie, tak bardzo, że reszta nie ma dla Ciebie znaczenia. Nigdy w sumie na poważnie, nie byłem z żadną laską, raczej nazwałbym to jednorazowymi przygodami. No oczywiście oprócz Julii,ale sytuacja z nią nigdy do końca się nie wyjaśniła, wiem,że ma wielki dystans do nas wszystkich, ale dlaczego mamy odpowiadać za błędy, które popełnił ktoś inny? Z rozmyślenia wyrwał mnie huk jakby co najmniej słoń spadł na podłogę, podniosłem wzrok i zobaczyłem leżącego na ziemi Krzsztofa a na nim żyrandol,który chyba nie do końca był na swoim miejscu.
-Boże stary co Ty odpierdalasz hahaha- ledwo wyksztusiłem ze śmiechu.
-No jak to co? To najnowszy design! Żyrandol na podłodze a nie na suficie!- odpowiedział po czym zaczął się turlać i śmiać, ze swojego beznadziejnego jak i on sam żartu.
-Ja bym się tak nie cieszył na Twoim miejscu... jak Marta to zobaczy...- nie zdążyłem nawet dokończyć a zobaczyłem główną zainteresowaną, która o dziwo zamiast krzyku,na który już się przygotowałem, usiadła obok Krzyśka i zaczęła się śmiać,wszyscy dostali jakieś głupawki, zapowiada się ciekawy etap w naszym życiu...
***
Dziękuje wszystkim i do kolejnego rozdziału!Dajcie znać jak wam się podoba :)
Mardzia

Nie wiem kim bez Ciebie jestemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz