Rozdział 3

609 38 2
                                    

W nocy nie mogłam spać. Ciągle myślałam o tym, co się stało. Krzyk, płacz i niewola, jedynie to, miałam teraz w głowie. Wyspa Kos. Pamiętam ją doskonale. Przecież niedawno jeszcze biegałam po  łące pełnej przeróżnych rodzajów kwiatów i ganiałam motyle. Byłam wolna...
Wreszcie nad ranem zasnęłam, utulona łzami i wspomnieniami z ostatnich, szczęśliwych dni mojego życia, które nigdy nie powrócą.
- Wstawać! - Usłyszałam głos jakieś nieznajomej kobiety.
Powoli zwlokłam się z łóżka i stanęłam w szeregu tak, jak inne dziewczęta.
- W Haremie jest dużo pracy! - Krzyknęła i podeszła do nas.
- Ty, ty...i ty! - Wskazała na mnie palcem.
- Pójdziecie ze mną. - Warknęła po czym chwyciła mnie i dwie inne dziewczyny i pociągnęła za sobą.
- Puszczaj! - To słowo samo wyskoczyło mi z ust. Po prostu nie chciałam, by ktoś mi rozkazywał.
Poczułam ból. Spoliczkowała mnie. Pożałuje!
- Uderzyłaś mnie! - Krzyknęłam i wyrwałam się z jej rąk.
- Jak śmiesz! Stoi przed tobą Cennet Hatun, główna zarządczyni Haremu!
Usłyszałam za sobą głos Naziha. Wyprostowałam się i spojrzałam mu w oczy.
- Uderzyła mnie. - Powiedziałam poważnie.
Nazih Aga zaczął się śmiać.
- Ma do tego prawo! - Syknął mi prosto w ucho, aż podskoczyłam.
- Pójdziesz ze mną łaskawie? Czy mam jeszcze raz Cię spoliczkować? - Zapytała ironicznie ta, Cennet?
Niechętnie poszłam za nią.
Zaprowadziła nas do jakiegoś pomieszczenia pełnego pościeli i poduszek.
- Uprzątnijcie to wszystko! - Krzyknęła i wyszła. Pięknie! Nie dość że mnie porwali, to jeszcze sprzątać każą! Nie wiem ile jeszcze dam radę tu wytrzymać!
Usiadłam i zaczęłam niedbale rzucać poduszkami w kąt. Nie będę im posłuszna! Nie jestem taka, jak inne dziewczęta, które właśnie delikatnie przenosiły nienagannie złożoną pościel. Nie chcę taka być! Nie chcę im ulegać!

***

Po skończonej ,,pracy" wróciłam do mojego jedynego zajęcia czyli siedzenia na sofie.
Inne dziewczęta rozmawiały, śmiały się i wygłupiały. Czy one nie miały rodziny? Jak udało im się zapomnieć o bliskich. Kompletnie tego nie rozumiałam. Nagle do głowy wpadła mi pewna myśl. Poderwałam się z sofy i podeszłam do Naziha.
- Nazih Aga. - Powiedziałam twardym, poważnym tonem.
Spojrzał na mnie rozkojarzony.
- Czego chcesz Dziewczyno? - Zapytał.
- Muszę się widzieć z Sułtanką. Zaprowadź mnie do niej.
- Jeszcze czego! - Zawołał ze śmiechem.
Zmarszczyłam brwi i kontynuowałam:
- To ważne! Muszę się z nią zobaczyć!
Nazih obiegł mnie wzrokiem.
- Sułtanka jest zajęta! - Powiedział ironicznie, a po chwili dodał:
- Wracaj na miejsce!
Nie miałam zamiaru wracać. Lekko się oddaliłam, a gdy Nazih się odwrócił szybko minęłam go i wybiegłam z Sali Sypialnej. Znalazłam się na takim jakby dziedzińcu. Schody prowadziły do komnaty Sułtanki. Znałam drogę, bo wczoraj tam byłam.
Usłyszałam za sobą krzyk:
- Wracaj Dziewczyno!
Nie słuchałam. Wbiegłam po schodach i znalazłam się tuż przy drzwiach do komnaty. Stało tam dwóch strażników.
- Wpuście mnie! - Zawołałam donośnym głosem.
- Sułtanka jest zajęta, i nie chce nikogo widzieć. - Powiedział jeden. Wkurzyłam się i tupnęłam nogą o posadzkę. Nagle poczułam uścisk na moim nadgarstku. Nazih!
- Jak śmiesz, głupia! Życie ci nie miłe?! - Zawołał i uderzył mnie w głowę. Jeszcze mocniej się wkurzyłam. Pociągnął mnie za rękę w stronę schodów. Zaczęłam się wyrywać.
- Sułtanko! Wysłuchaj mnie! To ja Selme! Sułtanko!
Krzyczałam, wyrwałam się i nic to nie dawało. Już miałam się poddać gdy usłyszałam skrzypnięcie drzwiami. Sułtanka Kösem!
- Selme?! Co ty wyprawiasz? - Zapytała poważnie i kazała Nazihowi mnie puścić.
- Pani. - Pochyliłam się. - Przepraszam. Chciałam się tylko z tobą wi...
- Wyjaśnisz mi to w komnacie. Chodź ze mną. - Powiedziała stanowczo i pokazała gestem by podążyć za nią.

***

Po wejściu do komnaty Sułtanka uśmiechnęła się do mnie i zapytała:
- Dlaczego chciałaś się ze mną widzieć?
- Pani, chciałam Cię o coś zapytać. - Powiedziałam niepewna jej reakcji.
- Pytaj więc. - Odpowiedziała spokojnym tonem.
- Czy pamiętasz swoją rodzinę?
Denerwowałam się, czy mnie nie skarci za to, że zadaje jej takie pytania. Spojrzała na mnie i zaśmiała się delikatnie, co mnie bardzo zdziwiło.
- Tu jest moja rodzina - Rzekła.
- Tak, ale taka prawdziwa. Znaczy, mama, tata? - Nie dawałam za wygraną.
- Nie zaglądam w przeszłość. Żyję teraźniejszością. Tu jest mój dom, moja rodzina. Tu odnalazłam moje przeznaczenie. Musisz to zrozumieć, i się z tym pogodzić. Ja tak zrobiłam i jestem szczęśliwa. - Wszystkie te słowa wypowiedziała z uśmiechem.
Zamilkłam. Czyli nie ma szans, by odesłała mnie do domu.
- Wybacz mi, pani. - Powiedziałam cicho.
- Jeżeli to wszystko, to możesz
odejść. - Powiedziała i wskazała gestem drzwi.
Pokłoniłam się i wyszłam z komnaty. Zrezygnowana pokierowałam się w stronę Sali Sypialnej.
Teraz, to mój nowy dom.

Wspaniałe Stulecie - Sułtanka Selme Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz