Leżałem na wielkim małżeńskim łożu...
A, nie.
Lyn wypierdoliła nas z domu.
Leżałem na niewielkim, teoretycznie podwójnym łóżku, a nade mną, opierając się na łokciach on - Gerard Arthur Way we własnej pieprzonej osobie.
Cóż, jeszcze nie dosłownie pieprzonej, ale pracuję nad tym.
Moje dłonie błądziły po jego ramionach, barkach i szyi, natomiast jego zapamiętale pieściła mnie na dole, podczas gdy druga gładziła mój policzek.
Gdy zszedł pocałunkami na moją szyję, zasysając skórę, nagle otrzeźwiałem.
No chwila. To ja jestem na górze.
Ręka zjechała na dół jego pleców, po czym obróciłem się, popychając go tak, że leżał pode mną. Sekundę później siedziałem na jego udach, całując jego gorące wargi. Zaraz jednak zabrałem z nich cichy jęk i zjechałem niżej, robiąc malinkę na szyi, obojczyku i torsie. Poczułem, jak Gerard wplata dłonie w moje włosy i delikatnie ciągnie, cichutko wzdychając.
_ Frank... - wyjęczał moje imię. Cholera, jak ono gorąco brzmi w jego ustach.
Spojrzałem na niego, a on delikatnie pociągnął mnie do góry. Zbliżyłem się do jego twarzy, po czym złożyłem na tym dziecinnym nosku delikatny pocałunek i posłałem mu wyczekujące spojrzenie.
- Powiedz mi coś brzydkiego, ale jednocześnie słodkiego - wyszeptał zachrypniętym głosem, lecz z pełną powagą na twarzy.
Zaśmiałem się pod nosem i nachyliłem się nad uchem czerwonowłosej divy.
- Księżniczko - zacząłem niskim głosem. - Grzmociłbym cię jak burza samotne drzewko.
Nie zdążyłem zobaczyć jego reakcji, bo zaraz przyciągnął mnie do siebie z głuchym jękiem, skutecznie zamykając mi usta.
Wtedy usłyszałem stłumiony pisk.
Kto śmie nam przeszkadzać?
Cholera.
Piętnastoletnia Bandit Way stała w drzwiach naszej sypialni z telefonem w jednej dłoni, drugą zaś zasłaniała sobie usta. Gdy zobaczyła,że zauważyłem jej obecność, w jej oczach mignęło zażenowanie, ale i strach.
Gerard jednak niewiele sobie z tego robił...
- Frank... Frankie... pieprz mnie kurwa... jakbyś mnie... nienawidził - jęczał Gerard. Ze słodkim uśmiechem dźgnąłem go łokciem w żebra.
- Co ty... Jasna cholera, Bandit! Iero, mówiłem, żebyś zamknął drzwi! - Mężczyzna wyskoczył z łóżka, zrzucając mnie z siebie. Był tak zdenerwowany, podczas gdy ja zapowietrzałem się ze śmiechu. - Skarbie, wujek pomagał tacie... szukać kluczy!
Jego wyjaśnienia wzbudziły we mnie kolejny napad śmiechu. Jak się oddycha?
- Bandit, kochana... twój ojciec chce powiedzieć, że chciał ci oszczędzić widoku swojej erekcji i żebyś następnym razem zapukała... to wszystko.
Gerard posłał mi tylko mordercze spojrzenie, a ja nie mogłem się opanować i opadłem za łóżko, w dalszym ciągu się śmiejąc.
- Wujku, coś ty, shippuję was! - krzyknęła młoda, więc wychyliłem lekko głowę ze swojej kryjówki. Czerwonowłosy posłał mi tylko przerażone spojrzenie w stylu 'coonadonasrozmawia?'
Po chwili niezręcznej ciszy, kiedy Gee mocował się z paskiem spodni, podczas gdy ja starałem się uspokoić, znów usłyszałem głos dziewczyny.
- Tato..? - tu spojrzała znacząco na malinki na jego szyi. - Pożyczyć ci korektor? Za pół godziny mamy być na kolacji u babci...
~~~~
JESTEM Z TEGO CHOLERNIE DUMNA OK XDDD
![](https://img.wattpad.com/cover/83449217-288-k827155.jpg)
CZYTASZ
.all i want is nothing. // Frerard one-shot
Fanfic.because all I want is what i can't have. All I want is nothing. If I can't have just one more single second of your undivided attention. Frerardowy one - shot, taki jakie kochamy. Bez +18, bardziej smutaśny c':. Enjoy, u litl killjoy.