rozdział 2

36 6 3
                                        

-Stary, poważnie? Pójdziesz do niej?- Rafał nie poruszał tematu Natalii przez cały dzień, jednak w szatni nie wytrzymał. Siedzieli z Jakubem na jednej ławce. Doskonale wiedział, że ta dwójka nie ma ze sobą nic wspólnego, nawet nie rozmawia. Zaskoczyło go postępowanie przyjaciela.

-Czemu nie?- mruknął Kuba, wzruszając ramionami- Nikt inny się nie zgłosił, więc...

-No wiesz Kuba, zgłosiłeś się od razu- przerwał mu Rafał- Coś jest na rzeczy? Myślałem że nadal nie do końca się pozbierałeś po...

-Rafał, zamknij się- powiedział gwałtownie Kuba, wstając z ławki- Przestań mówić o Sarze, to nie jest temat który powinieneś poruszać. Nie rozumiesz co się stało, i bardzo dobrze. Proszę, nie rozmawiajmy o tym. Gdybym nadal o niej myślał, to chodziłbym do szkoły? Nie. Żyłbym normalnie? Nie. Więc przestań. Po prostu przestań mi o tym przypominać na każdym kroku i daj mi się samemu ze sobą ogarnąć własnymi metodami. Cześć- zarzucił plecak na ramię i nie czekając na przyjaciela opuścił szkołę.

-Poczekaj, ja...- zaczął mówić Rafał, jednak po chwili westchnął i wbił ręce w kieszeń. Po chwili zarzucił kaptur na głowę i wyszedł z budynku, jednak Jakuba już nie zobaczył.

Kuba wyciągnął telefon i słuchawki. Zauważył, że ma jedną nieodczytaną wiadomość. Była od jego mamy.

Mama­: Kiedy będziesz?

Ja: Nie wiem, idę dać koleżance zeszyty

Mama: Wiesz że dziś idziesz do p. Oli na 18?

Ja: Muszę?

Mama: Wiesz że tak

Ja: Ok

Chłopak z westchnieniem sięgnął do kieszeni i wyjął z niej najpierw słuchawki, a potem kartkę z adresem Natalii. Norwida 9. Zatrzymał się właściwie na środku chodnika i przymknął oczy. W jego głowie myśli walkę o byt.

„-Po co ja do niej idę, co mi odbiło?

-Wiesz że musisz, musisz iść.

-Ale dlaczego? Skąd ten pomysł?

-Po prostu musisz tam iść.

-Ale...

-Po prostu idź."

Kuba potrząsnął głową. Od kilku miesięcy zdarzały mu się momenty zawieszenia, kiedy wszystko w jego głowie działo się niezależnie od niego. Musiał zacząć nad tym panować, to chyba nie była najnormalniejsza rzecz jaka może pojawić się u licealisty.

Norwida 9, Norwida 9... Był tam kiedyś? Nie, chyba nie. To kawałek od niego, podobnie jak szkoła, do której przecież dojeżdżał autobusem. Podobno Natalia mieszka niedaleko...

Włożył słuchawki do uszu. Obrócił kabel w palcach, zanim podłączył go do telefonu. Wybrał odtwarzanie losowe. W jego uszach już po chwili rozbrzmiał głos Elli Fitzgerald. „Ale ze mnie frajer", pomyślał Kuba i uśmiechnął się. „Kto normalny słucha jazzu?", zapytał się w myślach i nieco pogłośnił muzykę. Chłopak jak zwykle zachwycił się pianinem, był to przecież element, który zawsze urzekał go w „Cry me a river". Starał się tylko nie nucić – miał przecież jakieś granice żenady, jak sam przed sobą to uzasadniał. Czasem tylko wybijał rytm palcem o udo, jednak już po chwili przestawał i po prostu wsłuchiwał się w głos jednej ze swoich ulubionych artystek.

Nikomu nie mówił jak bardzo uwielbiał jazz jako gatunek, całościowo. Jak wiele o nim wiedział. Ilu artystów znał. Jak wiele miał płyt. Paradoksalnie mógł mówić o muzyce godzinami, jednak wstydził się powiedzieć choćby jednego słowa. Niby nie przejmował się opinią innych, lecz wolał oszczędzić sobie pogardliwych uśmieszków i niezręcznych zmian tematów. Przecież nie zawsze omijał swój ulubiony temat. Kiedyś miał jeszcze jakieś złudzenia, że kogokolwiek naprawdę obchodzi to co mówi i myśli.

Ella i Louis, „Cheek to cheek". W końcu skręcił w ulicę Brzozową. Według wskazówek wychowawcy – stamtąd już rzut beretem na Norwida. Swoją drogą, zadziwiające było to, że ten wielki straszny mężczyzna przejął się drobną, niezbyt głośną dziewczyną, która po prostu miała opuścić kilka dni w szkole. Fenomenalna perkusja. A wszystkim wydawało się, że Nowak nawet nie zna dokładnie ich imion i że niekoniecznie go to obchodzi. Tak, Jakub był zaskoczony bardzo empatyczną postawą nauczyciela. Jak te dwa głosy się dobrze razem komponują, niesamowite. Prawdopodobnie gdyby nie on, Natalia dostałaby notatki dużo później lub wcale. Tak, Kuba nabrał jeszcze więcej szacunku i sympatii do wychowawcy.

Nina Simone, „Feeling good". Ulica Długa. Już za chwilę będzie na Norwida. Co jeśli Natalia tylko się zdenerwuje że przyszedł? Pewnie wolałaby żeby to była któraś z jej koleżanek. Nadia, Julia, Marta... Świetna piosenka, żadna współczesna adaptacja się nie równa. Może przecież wyjść bardzo niezręcznie. To będzie ich pierwsza rozmowa od bardzo, bardzo długiego czasu. W gruncie rzeczy – możliwe że pierwsza prawdziwa rozmowa. Coś innego niż „cześć" albo „masz matmę?". Jak mają nagle udawać że tak nie jest i być swobodni? Bezbłędny saksofon. Gorzej jeśli Natalia po prostu powie, żeby spadał. Albo weźmie zeszyty i sobie pójdzie, a wtedy Kuba poczuje się jak skończony idiota. Nie wiedział co go czeka. Nerwowo podrapał się po policzku.

Bill Withers i „Ain't no sunshine". Ulica Norwida, jednak dom obok którego przechodził miał numer 45. Czekał go więc jeszcze spacer by w końcu dotrzeć pod właściwy adres i stanąć twarzą w twarz z Natalią. Czym on się właściwie tak denerwował? To w końcu tylko jego koleżanka z klasy. Znajoma. Chociaż nawet to mogłoby być za dużo, w końcu stwierdzenie że ktoś jest twoim „znajomym" sugeruje, że choć trochę go znasz i wiesz coś o nim. Utwór ma tak niesamowity klimat, Jakub wczuwał się weń od pierwszych słów. Natalia nie była przecież nikim nie wiadomo jak ważnym dla Kuby. Właściwie to w ogóle nie była dla niego ważna, więc skąd te pocące się dłonie i stres, który towarzyszył mu od tego dziwnego momentu, kiedy podniósł rękę, w ogóle nie myśląc o tym co robi? Skąd wziął się ten ścisk w żołądku i dlaczego do cholery przejmuje się tym jak ona zareaguje? Kto by pomyślał że można stworzyć tak genialny utwór właściwie używając gitar i perkusji. O nie, już Norwida 20. Jeszcze jedenaście domów i okaże się co tak naprawdę go stresowało. Norwida 15. Jak blisko. Norwida 10, Norwida 9.

Norwida 9.

Zwykły piętrowy dom. Białe ściany, nieco podniszczony czerwono-brunatny dach. Trochę jak z dziecięcych rysunków. Ogródek z przydługą trawą i doniczka z przesuszonymi bratkami nad drzwiami. Zamknięty garaż. Tuje stojące przy płocie.

Jakub zatrzymał się. Powoli wyjął słuchawki z uszu i schował je do kieszeni w której trzymał telefon. Rozejrzał się, właściwie odruchowo. Ulica była pusta. Zdjął kaptur z głowy. Stanął przed furtką i nacisnął dzwonek.

Po chwili ciszy drzwi otworzyły się.  

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 03, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

NataliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz