Frank i Gerard zmierzają za młodą blondynką korytarzami domu dziecka. Palce obu mężczyzn są splecione i Gerard czuje jaki zdenerwowany jest Frank. Sam również się stresuje. Niby już za kilka godzin mogą zabrać dziewczynkę(Gerard nalegał na córeczkę, a Frank nie umiał mu odmówić) do swojego domu w Summit, ale co jeśli nie uda im się wychować tego dziecka? Jeśli ona do końca życia będzie kochała róż i jednorożce(jak Mikey)? Albo co jeśli, nie daj Boże, ona wyrośnie na jakąś ladacznicę? Gerard byłby dumny ze swojej sassy - emo córeczki.
Wchodzą do pokoju o białych ścianach i takowych meblach. Na środku pomieszczenia siedzi dziewczynka, koło której leży rozczłonkowana lalka Barbie i pluszak, w strzępach(dosłownie). Gerard parska nerwowym chichotem.
-To jest Bandit. Ma 3 latka i jak widać...Jest niezwykle rozwinięta.
Frank puszcza dłoń Gerarda i klęka przy dziecku.
-Cześć, jestem Frank.
Bandit patrzy na niego brązowymi oczami.
-Tata?
-Tak, kochanie.
Dziewczynka zerka spod włosków na Waya.
-Mama?
Iero uśmiecha się złośliwie do Gerarda.
-Hm, tak skarbie...mama.
Bandit spogląda na opiekunkę.
-Od dzisiaj oni się tobą zaopiekują, kotku.
Dziecko kiwa główką.
-To co? Zabierają ją panowie? Szczerze mówiąc, wszyscy się ucieszą.
Nowe ff, jak widać o frerardzie i Bandit. Z początku to miało być "Tru Ferard Stori", ale uznałam, że może lepiej zapisać poprawnie.
To tak z okazji nowego(i pierwszego) tygodnia szkoły(zazdroszczę studentom ;-;).
A teraz zapraszam by komentować i gwiazdkować.
Sky
CZYTASZ
True Frerad Story
FanficA co gdyby nie było Lindsey? Gdyby Gerard był z Frankiem... I gdyby adoptowali córkę? Zaczyna się robić niebezpiecznie? A gdyby ta córka pobiła Gerarda w sassowatowaści i byciu emo? Nieźle, co? Uczeń pobił mistrza. Ma to być swego rodzaju komedia...