Siedziałam na krawężniku przed kompleksem sportowym Ciutat Esportiva Joan Gamper, na którym piłkarze zaczynają za kilka minut trening. Leo jest już w szatni, ja postanowiłam posiedzieć przed i dokończyć opisywać na tablecie najważniejsze sportowe wydarzenia zeszłego tygodnia. Promienie słoneczne lekko musały moją twarz jednak po chwili zauważyłam sylwetkę stojącą orzede mną, która zakrywała jasne promyki. Spojrzałam w górę i zobaczyłam ten piękny snieżno biały uśmiech na równie pięknej twarzy. Pamiętacie jak mówiłam, że mój możliwe przyszły szef jest najprzystojniejszym facetem w garniturze którego widziałam? Cofam to. To ten, który stoi teraz właśnie przede mną jest najlepiej wyglądającym facetem w garniaku. Świetnie dopasowany w kolorze granatu idealnie przylega do jego umięśnionego ciała, a biała koszula podkreśla ciemną karnację.
Neyamr da Dilva Santos Junior we własnej osobie stoi i zdejmuje z oczu czarne ray bany.
- Cześć Leila, przyszłaś. - powiedzial rozbawiony. Co go tak śmieszy? Czy on kiedyś przestaje się szczerzyć? Czy śmieje się ze mnie, bo wpatruję się w niego z otwartymi ustami.
- Hej! Jestem, mówiłam że wpadnę - ocknęłam się w końcu.
-Wchodzisz ze mną czy bedziesz tak tu siedzieć aż skończymy? Tak w ogole to dlaczego nie jesteś już w środku ?
- Musiałam dokończyć coś do pracy.
- Właśnie! - uderzył się dłonią w czoło - Jak na rozmowie? Zupełnie zapomniałem.
-Nie szkodzi. W porządku. Muszę opisać kilka wydarzeń z działu sportowego i przyniesc je na jutro. Wtedy sie dowiem co dalej.
- To świetnie! Na pewno Cię przyjmą. - powiedział i podał mi dłoń - Dokończysz później, a teraz chodź poobserwować najlepszych piłkarzy w akcji - zaśmiałam się przy czym podałam mu rękę a za chwilę otrzepując niewidzialntmy pyłek z tyłka.
- Pomóc Ci ? - spojrzał na moje siedzisko i wyciągnął dłoń w jej kierunku ale zdążyłam go powstrzymać.
- Boże Nemar, łapy przy sobie! - popchnęłam go lekko. Zaśmiał się tylko i wyprzedził otwierając mi drzwi.
-Dzięki. A tak w ogóle dlaczego sie tak wystroiłeś?
- Wracam prosto z ważnego wywiadu. Nie zdążyłem sie już przebrać. Nienawidzę chodzic tak ubrany. - westchnął poprawiając torbę zjeżdżającą mu z ramienia.
- Dobrze wyglądasz w tym wdzianku Ney. - puściłam mu oczko i zostawiłam osłupiałego przed drzwami szatni, a sama udałam się prosto na boisko.Trening chłopaków skończył sie po ponad dwóch godzinach. Naśmiałam się za wszystkie czasy. Poznałam też kilku zawodników, którzy byli ciekawi kim jestem. Najbardziej polubiłam Denisa i Rafinhę, którzy są przezabawni i nawet wyciągnęli mnie na środek murawy żebym pokopała z nimi. Neymar w ogóle się nie odzywał, może nie spodobało mu się to co powiedziałam? Czasami mogłabym ugryźć się w język ale przecież to był komplement, wiec nie powinien sie gniewać. Jego zachowanie bylo jednak dziwnie, bo zerkał tylko na mnie kątem oka, a kiedy go na tym przyłapywałam odrazu odwracał wzrok. Zrozumieć facetow...
Razem z moim bratem wróciliśmy do domu idealnie na kolację. Przed treningiem pomogłam Anto trochę w przygotowaniach, nie mogłam pozwolić żeby wszystko robiła sama.
Po zjedzeniu i chwilowych wygłupach z bratankami, którzy za chwilę kładli sie spać dokończyłam pisać to co miałam i postanowiłam że pójdę się trochę przewietrzyć. Nie byłam jeszcze zmeczona, zmiana czasowa nadal byla odczuwalna pewnie minie jeszcze trochę zanim przywykę.Spacerowałam po Barcelońskich alejkach. Nie mieszkaliśmy w centrum tylko na obrzeżach miasta dlatego nie miałam za dużo co zwiedzać dzisiejszego wieczoru. Przeszłam się tylko przez park i poszłam do pobliskiej kawiarnii po cos do picia.
- Dobry wieczor, poproszę sok pomarańczowy na wynos. - powiedziałam przyjaźnie do mężczyzny w średnim wieku, który stał za ladą.
- Witam. Już się robi. - uśmiechnął się i zabrał za przyrządzanie napoju.
Nagle poczułam jak ktoś ociera sie o moje ramię.
- Znowu sie spotykamy.
- Neymar. - uśmiechnęłam się nieśmiało i trochę nerwowo.
Dlaczego moje serce tak dziwnie i szybko bije za każdym razem kiedy go spotykam? Przecież widzę go dopiero trzeci raz w życiu a ten mięsień tak wariuje. Ogarnij sie Leila. To piłkarz, przyjaciel Twojego brata w dodatku casanova i ma syna. Boże...
- Co tu robisz o tej porze sama ? - spytał z naciskiem na ostatnie słowo i rozejzawszy przy tym jakby kogoś szukając.
- Wyszłam na spacer. Nie przywykłam jeszcze do zmiany czasu. W Argentynie byłaby dopiero szesnasta. - odebrałam zamówiony sok i spojrzalam na Brazylijczyka. Przyglądał się mi z uwagą, nie miał natomiast tego swojego uśmiechu przyklejony do twarzy, który gościł na niej za każdym razem gdy go widziałam. - Muszę już lecieć, Leo pewnie sie martwi, a nie zabrałam telefonu. - ruszyłam w kierunki drzwi.
- Zaczekaj chwilę! - krzyknął za mną, zapłacił za swój napój i udał się w moją stronę - Jestem samochodem. Odwiozę Cię.
- Nie musisz, nie przeszłam aż tak daleko, trafię.
- To chociaż sie przejdźmy. Odprowadzę Cię, później wrócę po auto. - powiedział w końcu się uśmiechając. Brakowało mi tego uśmiechu. Jego brak wcale do niego nie pasuje.
- Skoro nalegasz - przewróciłam oczami i wyszłam.Szliśmy okrężną drogą. Napastnik nalegał żebyśmy się przeszli bo pogoda dopisuje, a on nie ma ochoty siedzieć sam w domu. Dzisiaj miał spać u niego Davi jednak w ostatniej chwili Caroline przełożyła ich spotkanie na jutro.
Odpowiedziałam mu o moimi życiu w Argentynie. O studiach i przyjaciołach. Pytał czym sie interesuję poza dziennikarstwem. Rozmowa sie kleila i on byl bardzo zabawny opowiadając swoje śmieszne historie z dzieciństwa albo te które dzieją się w szatni zaraz po meczach.
- Leo kiedyś mi o Tobie wspominał. Miałaś wtedy jakiś zawód miłosny i strasznie sie z tego nabijał. Mówił, że to już trzeci w przeciągu kilku tygodniu - zaśmiał się
- Niech tylko nie śpi jak wrócę to zobaczy!
-Nie, nie proszę nie mów mu tego. Zabije mnie że ci wygadałem.
-Już mu nigdy nic nie powiem. Głupek. A tak mnie niby pocieszał za każdym razem i że mogę na niego liczyć. Pff!
-Bo możesz. Tylko smieszyło go to że non stop masz jakiegoś faceta i każdym przejmujesz się tak samo albo i gorzej.
- Ugh. To że on spotkał miłość swojego życia sto lat temu i nadal z nią jest nie znaczy że może naśmiewać się z mojego pecha. - powiedziałam sama zaczynając się teraz z tego śmiać.
Nie dziwię mu się. Miałam okres w moim życiu, że potrafiłam wydzwaniać do niego albo Anto kila razy w tygodniu i żalić się że znowu spotkałam jakiegoś dupka i że żaden normalny facet nie chodzi juz po tym świecie, a ja będę sama do końca życia mieszkając z kotami.
-Nie tylko Ty masz takiego pecha. -stanął przede mną i spojrzał mi w oczy - W zasadzie twierdzę że to nie pech ale znak. Nie ma co szukać miłości na siłę. Ona sama przyjdzie, prędzej albo później, ale przyjdzie. A tamci faceci to byli tylko frajerzy, gdzieś twój książę chodzi po tym świecie. - parsknęłam śmiechem i poklepałam go po ramieniu.
- Zabawny jesteś.
- Mówię poważnie. Ja też czekam na moją księżniczkę. Jeszcze mi się nie udało na nią trafić niestety, ale miłość sama przyjdzie, niespodziewanie. Jeszcze zobaczysz. - westchnął - Mnie laski chcą zaciągać tylko do łóżka żebym spłodził im dziecko i płacił grube alimenty. Nie mówię tu o Caroline jakby co. W tym przypadku samo wyszło. - zachichitał pod nosem.
Jest słodki jak tak robi
- Na pewno nie wszystkie. Wiele oddałoby cały swój dorobek żeby z Tobą być. Uwierz mi.
- Oj Leila, Leila. Te wiele to te które znają mnie tylko z boiska i Internetu. Nie wiedzą jaki jestem w środku. Wydaje się im że jestem Bogiem albo ósmym cudem świata a tak nie jest. Wiem, że dużo zależy ode mnie dlatego też nie trafiła się taka która by ze mną wytrzymała na dłuższą metę. - podrapł się po karku i ruszył dając znak żebyśmy szli dalej.
- Aż taki jesteś zły, że każda ucieka? - spytałam z ciekawością.
- Jesteśmy na miejscu. - wskazał stając przed bramą do domu Barcelńskiej dziesiątki.
Przesunął sie bliżej dając mi buziaka w policzek i szepcząc do ucha. - Może kiedyś się przekonasz czy dałabyś mi radę Li. - odsunął się i odszedł krzycząc jeszcze na odchodne z wielkim uśmiechem - Przecież Ci sie podobam w garniturze i pewnie nie tylko!
- Dupek. - powiedziałam sama do siebie i nie komentując nic głośniej zmierzyłam w kierunku domu oglądając się jeszcze za siebie, ale po chłopaku nie było już śladu. - Mający rację dupek...
CZYTASZ
Quiero que te quedes conmigo
RandomLeila to dwudziestoczterolatka mieszkająca w Argentynie. Ma pieniądze, sławnego brata, kochającą rodzine i ukończone studia. W swoim kraju ciężko jej znaleźć wymarzoną pracę. Za namową rodziny postanawia przeprowadzić się do Europy w celu poszukiwan...