Part 1 - "To będą najlepsze dwa miesiące w naszym życiu"

51 1 3
                                    

Kiedy przeczytałam nową wiadomość, na chwilę zamarłam. Telefon wypadł mi z ręki, a do oczu cisnęły się łzy. Starałam się na razie dokończyć rozmowę, a później się cieszyć. Telefon niestety stłukłam, ale nie żałuję go, to tylko telefon. Podniosłam poturbowany nieco przedmiot i skupiłam swoją uwagę na czytaniu kolejnych wiadomości.

 Podniosłam poturbowany nieco przedmiot i skupiłam swoją uwagę na czytaniu kolejnych wiadomości

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W tej chwili nie obchodziło mnie, że to tylko dwa miesiące

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W tej chwili nie obchodziło mnie, że to tylko dwa miesiące. Usiadłam powoli na brzegu starego wieżowca i wybuchłam płaczem. To łzy szczęścia. W kroplach tej niepozornej cieczy kryje się wszystko, co we mnie. Moje szczęście. Moje zaskoczenie. Moja wielka radość. Tu było wszystko. Nawet emocje których nie jestem w stanie nazwać. W końcu go zobaczę, po tylu latach. Nie widziałam go aż 8 lat. Po ośmiu latach kontaktu jedynie przez sms'y w końcu go zobaczę. Mam tylko jedno jego zdjęcie, a niedługo zobaczę go na żywo. Po trzydziestu minutach ciągłego płaczu byłam wykończona, postanowiłam iść do domu. Wyszłam z fabryki i stanęłam przed nią. Spojrzałam jeszcze raz do góry. Westchnęłam i odwróciłam się podejmując pewny krok. Skierowałam się w ulicę prowadzącą do domu. Włożyłam do uszu słuchawki i szłam przed siebie. Zastanawiam się tylko, co się stało, że rodzice Leo od wszystkiego się tak odcięli. Nie mają internetu, a my możemy do siebie tylko pisać, nie dzwonić. Mam tylko jedno jego zdjęcie, które zrobił telefonem kolegi. Musiało się stać faktycznie coś poważnego, skoro tak zareagowali. Zamknęłam na chwilę oczy i odkluczyłam drzwi. Weszłam do środka, zdjęłam czarne air maxy i udałam się do kuchni. Zauważyłam matkę czytającą czasopismo modowe.

-Cześć mamo-powiedziałam nadal uratowana.

-A co ty taka szczęśliwa?-spytała mama uśmiechając się. Natura Melanie Clinger. Wiecznie uśmiechnięta.

-Aaa Leo przyjeżdża jutro na dwa miesiące-nalałam sok jabłkowy do szklanki i usiadłam naprzeciwko rodzicielki.

-Wspaniale! Pojechać z tobą na dworzec?

-Dziękuję, ale pojadę sama. Idę do siebie-odłożyłam szklankę do zlewu i udałam się do pokoju na poddaszu. Otworzyłam drzwi i weszłam do mojego królestwa. Cicho westchnęłam i opadłam na łóżko. Jutro stanie się rzecz, o której marzyłam od ostatnich ośmiu lat. Jestem ciekawa jak bardzo się zmienił. A może wcale? Odpowiedzi na tyle niewyjaśnionych pytań poznam już jutro. Nabrałam ochoty na ciepłą kąpiel. Zabrałam z szafy długą, przydużą koszulkę z Hard Rocka i skierowałam swoje kroki w stronę łazienki. Otworzyłam wodę i pozwoliłam jej płynąć do wanny, a gdy jej poziom był już odpowiedni, zakręciłam kurek. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam do wanny. Tego mi było trzeba. Odetchnęłam po całym ciężkim dniu. Po godzinie woda zaczęła robić się zimna, wyszłam z wanny i wykonałam inne niezbędne czynności. Wyszłam z łazienki i zrobiłam to, o czym marzyłam. Opadłam na łóżko, przykryłam się kołdrą i zasnęłam.

Następnego dnia obudziłam się dziwnie wypoczęta. Spojrzałam na zegarek. Cholera, już dwunasta. Pędem zerwałam się na równe nogi ubierając na siebie czarne rozerwane jeansy i biały t-shirt z logiem Nirvany. Rozczesałam włosy i zrobiłam szybki makijaż, który składał się z pudru i tuszu do rzęs. Założyłam kilka bransoletek i innych dodatków. Zbiegłam na dół przy okazji się potykając. Z szafki wyjęłam szklankę i nalałam wody. Wypiłam neutralny napój duszkiem i wybiegłam z domu. Na autobus powinnam zdążyć. Szybko pognałam i w ostatniej chwili wpadłam do zatłoczonego pojazdu. Skasowałam bilet i zajęłam miejsce na samym końcu, przy oknie. Opadłam głowę o szybę i oddałam swoją uwagę krajobrazom za oknem. Były to głównie drzewa i jakieś domy, niekoniecznie coś bardzo ciekawego. Jechałam aż godzinę. Dworzec jest na drugim końcu miasta, a lotniska nie mamy. Gdy usłyszałam komunikat świadczący o tym, że odjechałam, wysiadłam z autobusu. Czułam się cholernie dziwnie. Była to radość połączona ze stresem. Tak, stresuję się. I to bardzo. Kiedy doszłam, sprawdziłam, gdzie przyjeżdża pociąg chłopaka. Poszłam niepewnym krokiem i czekałam na peronie. Odwróciłam na chwilę głowę, a gdy znów ją odwróciłam, nadszedł ten moment. W tym momencie zza rogu wyłoniła się sylwetka. W tym momencie serce na chwilę mi stanęło. Ręce mi się trzęsły, a nogi miałam jak z waty. Nie byłam w stanie się ruszać i nawet nie zauważyłam że na chwilę przestałam oddychać. W tym momencie zobaczyłam JEGO.

Wiem, że do dupy rozdział, ale mój brak weny zaczyna dawać o sobie znać. Obiecuję, że next będzie już lepszy. Tak, będę Polsat, TVN, cokolwiek i utnę akcję w najmniej odpowiednim momencie haha


Wzajemny terror | L.D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz