Złość piękności szkodzi

246 41 7
                                    

 - Jimin... to nie tak.- zacząłem, ale Tae szybko mi przerwał.
- Jesteśmy teraz parą. Musimy mieć twoje pozwolenie na przytulanie się?- zapytał z drwiącym uśmieszkiem, a twarz Jimina przybrała kolor wściekłej czerwieni.
- Nie masz prawa tak się bawić jego uczuciami.- warknął przez zęby.- Myślisz, że nie widzę, w jaki sposób na ciebie patrzy?- moje policzki zaczęły piec. Okey, może i kiedyś Tae zawrócił mi w głowie, ale to było dawno, na początku naszej znajomości. Teraz mi już przeszło. Całkowicie.- A ty się tylko nim zabawiasz! Nie zasługujesz na niego!
- Park Jimin!- wrzasnął Namjoon, który najpewniej usłyszał tę ostrą wymianę zdań i postanowił zareagować.- Proszę, podaj mi powód, dla którego obrażasz swojego przyjaciela.- jego głos był już łagodniejszy.
- Bo... Bo ja...- Jimin nie mógł się wysłowić. Byłem ciekawy, czy wyjawi naszemu liderowi co do mnie czuje.- Nieważne.- westchnął, zwieszając zrezygnowany głowę.
- Tak jak myślałem.- odparł z zadowoleniem raper- Wiec nie chcę już słyszeć żadnych kłótni.- I opuścił pokój.
Jimin usiadł na swoim łóżku i załamany schował twarz w dłonie. Zaczął coś niezrozumiałe mamrotać pod nosem.
- Może ja też już pójdę.- szepnął mi do ucha Tae i tak jak powiedział, tak zrobił.
Sam usiadłem na swoim łóżku. Spojrzałem zmartwiony na swojego przyjaciela, który aktualnie siedział naprzeciwko mnie.
- Co się z tobą stało, Jiminnie?- szepnąłem sam do siebie, po czym zatopiłem twarz w miękkiej poduszce i odszedłem do krainy snów.

Przez kolejne kilka dni Jimin chodził rozdrażniony, a gdy tylko Tae się do mnie zbliżał, łapał mnie za rękę i ciągnął w przeciwną stronę. Przecież w taki sposób to nigdy nasz plan nie wyjdzie.
- Długo jeszcze zamierzasz mnie tak za sobą targać?- spytałem, gdy już chyba siódmy raz zmienialiśmy trasę.
- Tak.- odpowiedział szybko i nawet na mnie nie zerkając zaczął wchodzić po schodach.
Kto by pomyślał, że takimi krótkimi nóżkami można tak szybko się przemieszczać, ledwo nadążałem.
- Jimin, puść mnie.- warknąłem, gdy znaleźliśmy się obok wejścia do naszego pokoju. Moje nadgarstki coraz bardziej piekły.
Po zatrzaśnięciu za nami drzwi, Jimin przyszpilił mnie do ściany i złożył na moich ustach ciepły pocałunek. A we mnie gotowało się ze złości. Szybko odepchnąłem Parka od siebie i uderzyłem go w polik. Oddychałem szybko, chyba samemu nie wierząc w to, co właśnie zrobiłem. Jeszcze nigdy w życiu nie uderzyłem mojego hyunga. Jimin z początku wyglądał, jakby miał się rozpłakać, ale ostatecznie zacisnął dłonie w pięści i spojrzał na mnie tak złowrogim wzrokiem, że aż mnie dreszcze przeszły. To było do niego niepodobne.
- Tak się odwdzięczasz za tyle lat mojej troski o ciebie?- powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Ji-jimin.. ja...
- Spierdalaj!- wrzasnął i szarpiąc mnie za ramię wyrzucił z pokoju.
Po moich oczach spłynęły słone łzy. Jak na zawołanie za moimi plecami zjawił się Taehyung, który właśnie wyszedł ze swojego pokoju.
- Kookie?- spytał niepewnie i złapał mnie za ramię. Starałem się ukryć moje łzy, by nie wyjść na mięczaka, jednak zdradziło mnie drżenie całego ciała, przez szloch.- Kookie co się stało?- był wystraszony. Obrócił mnie przodem do siebie i spojrzał w oczy kciukiem gładząc mój policzek.
Nie byłem w stanie nic powiedzieć. Wpatrywałem się w niego, jak w obrazek, jednak ostatecznie spuściłem wzrok przygryzając dolną wargę.
- Zabiję gnoja.- warknął, wyminął mnie i z impetem wszedł do mojego i Jimina pokoju.
Przez cały czas dało się słyszeć krzyki i ostrą wymianę zdań. Obaj nie szczędzili sobie jakże przyjaznych epitetów względem siebie. Ja tylko stałem i z otwartymi lekko ustami wsłuchiwałem się w całą sytuację. Nie byłem w stanie wejść do pokoju, ale nie miałem też siły odejść z tego miejsca. W duchu modliłem się, tylko by ta kłótnia zakończyła się na wymianie zdań, a nie czymś gorszym.

~*~
- Auć!- syknął Tae, gdy przykładałem wacik nasączony wodą utlenioną to jego rozciętej wargi. Jak widać nie mogli zaprzestać na samym wyzywaniu się, bo po co?
- Było nie bić się z nim.- powiedziałem spokojnym tonem i przyłożyłem wacik go rany na policzku, na co starszy zareagował kolejnym syknięciem.
- Wkurzył mnie.- powiedział pochmurno.
- Złość piękności szkodzi.- skwitowałem i zmierzwiłem jego miękkie, kasztanowe włosy.  

🎶🎶🎶
Jak moi czytelnicy czują się po comeback'u naszych ukochanych dzieciaczków? Ja aktualnie umieram słuchając Awake :')

Real ship?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz