13

424 27 1
                                    

Obudziłam się wtulona w mojego chłopaka.

Delikatnie żeby go nie obudzić, puściłam go i wstałam z łóżka. Ściągnęłam wczorajsze ubrania, w których zasnęłam i poszłam do łazienki, umyć się.

Gdy wróciłam do pokoju, Ash stał przy oknie i rozmawiał przez telefon.

-No dobrze, będę za chwilę.- powiedział i rozłączył się.- Cześć Mel.- powiedział gdy mnie zobaczył.

-Hej skarbie. Gdzie idziesz?- spytałam.

-Muszę załatwić jedną sprawę. Nie musisz się martwić.- odpowiedział.

-Myślałam, że zostaniesz chociaż na śniadania.- powiedziałam smutnym głosem.

-Następnym razem. Naprawdę muszę iść.- przytulił mnie.

-Dobrze, idź sobie.- zaśmiałam się cicho.

-Melly, nie gniewaj się. Przyjadę po ciebie o 18:30, bądź gotowa.

-Gdzie mnie zabierasz?- spytałam ciekawa.

-Niespodzianka, tylko ubierz się jakoś wygodnie.- powiedział i mnie pocałował.

-Okk.- odpowiedziałam.- powodzenia... W czymkolwiek będziesz robił.- uśmiechnęłam się.

-Dziękuję.- wyszedł.

Usiadłam na łóżku. Zegar na ścianie pokazywał godzinę piątą nad ranem. Jakim cudem obudziłam się tak wcześnie?

Powoli ubrałam czarne, dżinsowe, krótkie spodenki i biały crop top. Do tego czarne, wysokie converse'y i mój codzienny makijaż i byłam gotowa.

Zabrałam swoją torebkę i zeszłam na dół.

Na parterze było pusto.

Wszyscy jeszcze spali, jednak zbliżała się 7:00, więc powinni wstać tak za dziesięć minut.

Postanowiłam przygotować śniadanie.

Na stole postawiłam pięć talerzy, filiżanki na kawę i herbatę, i wszystkie inne potrzebne rzeczy do śniadania.

-Już nie śpisz?- usłyszałam głos babci.

-Cześć. Postanowiłam zrobić śniadanie. Co chciałabyś zjeść? Robię jajecznicę, dla Harrego i dziadka.

-Ja zjem kanapkę z marmoladą.- uśmiechnęła się.- Idę obudzić chłopaków.

Szybko skończyłam przygotowywać jedzenie i w tym samym czasie do jadalni weszli moi, zaspani bracia.

-Nie wierzę, Mel w kuchni.- zaśmiał się Harry.

-Bardzo zabawne.- powiedziałam i poczochrałam go po włosach.- Jak się spało, Alex?

-Śniła mi się mama.- odpowiedział chłopiec.

Uśmiechnęłam się. Nie wiedziałam co powiedzieć.

-To musiał być piękny sen.- powiedział Harry, widząc moje zakłopotanie.

-Byliśmy wszyscy z mamą na plaży i jedliśmy lody, a potem tata zabrał nas do kina i oglądaliśmy śmieszny film. A jak wróciliśmy do domu, to oni nagle zniknęli i zostaliśmy sami.

Łzy popłynęły mi na myśl o rodzicach. Szybko je wytarłam, żeby nie rozmazać sobie makijażu.

-Nie myśl o tym. Co powiesz, żeby pójść jutro po szkole na plażę?- zaproponowałam.

-A kupimy lody i pizze?- spytał uradowany maluch.

-Pójdziemy też do kina.- odpowiedział Harry.

Ile warte jest życie? || 5sos || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz