10

516 30 3
                                    

Do domu wróciłam nad ranem. Niestety nie dane mi było długo pospać, gdyż zaraz po 7:00 do mojego pokoju przybiegł Alex i mnie obudził.

-Mellyy... Czas do szkoły!!- krzyczał, skacząc po moim łóżku.

-Alex. Idź sobie! Chcę spać!

-Nie! Wstawaj! Twój chłopak na ciebie czeka w salonie! Chodź już!

'Co?!? Jaki mój chłopak? Ja nie mam chłopaka!'

-Jaki chłopak?- spytałam zakrywając się szczelnie kołdrą.

-Zaraz go przyprowadzę!- krzyknął i wybiegł z pokoju.

'Co do cholery? Alex go zaraz tutaj przyprowadzi!!!'

-Alex wracaj!- krzyknęłam za nim, ale on mnie już nie słyszał.

Zerwałam się szybko z łóżka i zaczęłam szukać w szafie jakiś ciuchów na dzisiaj. Wszystko zabrałam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic.

-Mellyy? Gdzie się schowałaś?- znowu usłyszałam młodszego brata.- Twój chłopak już tu jest!

-Myje się!- odkrzyknełam.- Alex powiedz babci żeby mi kawę zrobiła!

Po szybkim prysznicu, ubrałam się w przygotowane ubrania, czyli czarne, krótkie spodenki i za duży czarny t-shirt z logiem jednego z moich ulubionych zespołów. Wysuszyłam włosy, robiłam makijaż, i wyszłam z łazienki.

-Ash? Co ty tu robisz?- spytałam gdy zobaczyłam ciemnego blondyna siedzącego na moim łóżku z telefonem w ręku.

-Czekam na moją dziewczynę. Przecież brat ci mówił że przyszłem.

-Eee. No mówił. Ale myślałam że żartuje, tylko żeby mnie wyciągnąć z łóżka.

Chłopak zaśmiał się.

-Chodź twoja babcia czeka na dole z śniadaniem. To bardzo miła kobieta.- powiedział kiedy szliśmy na dół.

W jadalni, przy stole siedział Alex i Harry.

-Cześć Mel. Hej Ash.- przywitał się z nami starszy z braci.

-Hej.- odpowiedziałam.

-Mellyy, chodź, bo zjem ci wszystkie naleśniki!- wołał mnie siedmiolatek*

Usiadłam obok Alexa, a ciemny blondyn obok Harrego.

Po chwili do pomieszczenia weszła Sue i przyniosła moją kawę.

-Ashtonie, czego się napijesz? Chcesz też naleśniki, to przyniosę Ci talerz.- zwróciła się do Asha.

-Poproszę kawę i dziękuję, ale śniadanie jadłem w domu.

***

Weszłam, trzymając za rękę Asha, na stołówkę. Przy naszym stoliku już wszyscy siedzieli. 

Gdy Luke zobaczył mnie od razu się uśmiechnął, jednak zniknął on, z jego twarzy, gdy zobaczył moją i chłopaka dłoń złączone razem. Wstał z krzesła i popchnął mojego chłopaka, rozłączając nas, tak mocno że ten wylądował na ziemi.

-Ty Chuju!- krzyknął Luke, zwracając uwagę wszystkich obecnych w sali.- Ty śmiesz się nazywać moim przyjacielem? 

-Luke o co ci chodzi?- spytał Ash.

-O co mi chodzi? Jak śmiesz zabierać mi moją dziewczynę?

-Ona nie jest twoja, nie była i nie będzie!- odkrzyknął Ash i powoli wstając z ziemi.

Zauważyłam że Luke zamacha się żeby uderzyć chłopaka, więc próbując go powstrzymać, stanęłam przed Lukiem i jego pięść uderzyła mój policzek.

Gdy tylko blondyn zobaczył co zrobił, zaczął mnie przepraszać.

-Mel, ja nie chciałem ciebie uderzyć. Przepraszam. Nie zauważyłem że podeszłaś. Mel, przebacz mi...- błagał, jednak ja nie odezwałam się ani słowem. Wzięłam Asha za rękę i szybko wyszliśmy z stołówki i następnie ze szkoły. Za nami biegła Summer.

*nie pamiętam ile dałam lat Alexowi na początku, wydaje mi się że to było 7, ale jeśli się mylę to przepraszam za błąd.

Ile warte jest życie? || 5sos || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz