Rozdział IV

39 1 0
                                    

Selena POV

Przez ten nieudany napad miałam pełno problemów i spadłam w randze, w dodatku czułam, że Zayn bacznie mi się przygląda. Harry też wydawał się być zbyt zainteresowany moją osobą. To nie było dobre. Bałam się, że to wszystko może skończyć się jeszcze gorzej.

- Auć, mogę wiedzieć czym sobie zasłużyłem na takie traktowanie? - zapytał, a ja zatrzymałam się i spojrzałam na niego.

- Miałeś zapomnieć o całej sytuacji, a tymczasem wspominasz mi o niej z samego rana. Ja nie rozpowiadam wszystkim wokół kogo pieprzyłeś w piątkowy wieczór - mruknęłam niezadowolona i jak na zawołanie pojawił się koło nas Louis.

- A kogo pieprzyłeś? - zapytał wyraźnie rozbawiony. Harry przełknął nerwowo ślinę i spojrzał na mnie dziwnie.

- Ją, dlatego tego nie rozpowiada. Swoją drogą nie ma o czym gadać, nic specjalnego - powiedział, a mnie zamurowało. Niall tylko pokręcił głową i przypatrywał mi się uważnie, tak samo jak reszta chłopaków. Brakowało tylko Zayn'a. 

- Chciałbyś żebym to była ja - wycedziłam, wypuszczając powietrze z płuc. 

- A może zaprzeczysz, że spędziliśmy ten wieczór, a właściwie noc razem? - zapytał. Nienawidzę go, nienawidzę go, nienawidzę go!

- Jesteś dupkiem, Styles. Pieprz się - powiedziałam, wymijając tłum gapiów.

- Wolałbym ciebie, słoneczko - uśmiechnął się, a ja zamarłam. "Słoneczko"? Czy on coś wiedział?

Ten dzień dłużył mi się niemiłosiernie, miałam wrażenie, że wszystko trwało dwa lub trzy razy dłużej. Kiedy zabrzmiał ostatni dzwonek, ruszyłam przed siebie. Nie zamierzałam z nikim rozmawiać. Niestety ktoś zamierzał rozmawiać ze mną. Czarne BMW jechało obok mnie i w pewnym momencie jego przyciemniane szyby opuściły się. 

- Wsiadaj - usłyszałam, ale zignorowałam go - Powiedziałem, wsiadaj! - powtórzył, a ton jego głosu był o wiele ostrzejszy. Wywróciłam oczami i wsiadłam do auta - Spałaś z nim?

- Słucham?

- Pytam czy dałaś się pieprzyć Styles'owi - powiedział, a mi zrobiło się niedobrze.

- To chyba nie jest twoja sprawa - odpowiedziałam obojętnie.

- Właśnie, że moja, bo kiedy psujesz akcje, które ci powierzyłem, to jest moja sprawa! - wściekł się. 

- Uspokój się, nie spałam z nim - mruknęłam, bawiąc się bransoletką na swoim nadgarstku.

- Nie będziesz więcej pieprzyć akcji, wyskakuj z auta.

- Zwariowałeś - powiedziałam przerażona, auto było rozpędzone. Nie mógł mówić poważnie.

- Wyskakuj albo dostaniesz kulkę w łeb! - krzyknął, wyciągając pistolet.

- Zayn, ale...

- Skacz, kurwa! - wrzasnął, a ja bez chwili zastanowienia otworzyłam drzwi i wyskoczyłam. W tamtym momencie czułam ogromny ból i pieczenie dosłownie każdej części ciała. Później była tylko ciemność. 

To był chyba ranek, słońce przedzierało się przez rolety i to właśnie jego blask sprawił, że otworzyłam oczy. Próbowałam sobie przypomnieć cokolwiek z poprzedniego wieczora, ale w głowie miałam kompletną pustkę. Zamrugałam kilkukrotnie, by przyzwyczaić się do rażącego mnie światła. Znów zamknęłam oczy, tym razem na dłuższą chwilę, chciałam dać sobie czas na dojście do siebie. Było lepiej. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym obecnie się znajdowałam, nie wiedziałam do końca gdzie w tym momencie byłam. Sterylnie białe ściany nadawały pokojowi surowszego charakteru. I nagle drzwi uchyliły się, a do jak się później okazało, szpitalnej sali weszła starsza kobieta w fartuszku mlecznej barwy. 

My last chanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz