Rozdział ósmy

125 23 12
                                    


     Następnego dnia z samego rana przygotowałem się i po tym, jak zrobiłem kotu jedzenie na cały dzień i sam zjadłem śniadanie wyszedłem. Nie zamierzałem zwlekać, chciałem przedstawić chłopakom od razu mój plan na rozkręcenie od nowa naszego zespołu. Zabrałem wszystkie swoje notatniki, w których od kilku lat zapisywałem teksty piosenek. Mam nadzieję, że któryś z nich nadaje się i uda nam się dobrać do tego odpowiednią muzykę. Uprzedziłem Jake'a, by wziął wszystko, co było mu potrzebne do zaprezentowania kilku propozycji do Asha, bo to właśnie u niego mieliśmy się spotkać. Uzgodniliśmy to razem, jednak sam właściciel domu nie miał o niczym pojęcia. Podejrzewam, że sprzeciwiałby się, tłumacząc, że ma syf w mieszkaniu lub coś w ten deseń. On myśli, że w to wierzymy i działa to na nas? 

     Gdy tylko stanąłem przed mieszkaniem Asha miałem zamiar zapukać, jednak by mieć pewność, że Purdy nie będzie mógł mi odmówić wejścia do środka zdecydowałem się skorzystać z tego, że jedno z okien jego domu było otwarte. Sprawnie wszedłem przez nie do środka, zastając, delikatnie mówiąc, burdel. I nie, nie miałem na myśli tylko tego, że był syf. Chodziło bardziej o to, że najpierw zauważyłem porozwalane, damskie ciuchy, by następnie poczuć się nieco niezręcznie, widząc dwie przyjaciółki Asha, na dodatek całkiem nagie. 

     — Okey, więcej nie wejdę tutaj przez okno. — Złapałem się za brodę i zagryzłem wargę, odwracając głowę w bok. 

     —Ojej, jesteś taki uroczy! Boisz się spojrzeć na nagie kobiety! — zawołały blondynki, a ja nawet się uśmiechnąłem. —Spokojnie, jeśli tylko chcesz zbudzimy w tobie zwierza. —Jedna z nich podeszła do mnie i położyła mi dłoń na ramieniu. 

     — Amber, nic z tego. On woli pikselowe laski, nie takie prawdziwe — wtrącił się Purdy, zjawiając się w salonie z szklanką, zawierającą jakiś trunek. 

      —Miło cię widzieć, Ashley —odparłem, podnosząc wzrok. — I wiesz co? Nauczyłem się, że nie powinienem wchodzić tutaj, jeśli nie chcę oślepnąć. Mógłbyś się chociaż ubierać, nie mam ochoty po raz kolejny oglądać cię nago. 

     — Andy, ja wiem, że gdy tylko na mnie patrzysz to twoja samoocena zmniejsza się, ale wbrew pozorom ty też masz penisa. Kiedyś go znajdziesz, jestem tego pewien! Jak nie sam, to pomoże ci ta twoja laska — powiedział, a ja westchnąłem, uśmiechając się minimalnie. 

     — Właśnie, jeśli o niej mowa... Bądź tak dobry i przeproś swoje dziewczyny na kilka godzin, ubierz się, przygotuj gitarę i mnóstwo kawy. 

     Mężczyzna uniósł brew, ale założył bokserki i odstawił szklankę oraz zapytał dziewczyny, czy mogą wpaść potem. Były one nieco niezadowolone, jednak wyszły, uprzednio rzucając, że „już one sprawią, że będę pewnym siebie ruchaczem". 

     —Dobra, to o co dokładnie chodzi?

     — O Black Veil Brides — powiedziałem skrótowo, a do domu Asha ktoś zapukał. Mogłem jedynie domyślać się, że był to któryś z naszych przyjaciół. —Otworzę, a ty ogarnij tutaj i idź w końcu po tę gitarę. 

     Jak powiedziałem, tak zrobiłem, jednak w drzwiach nie zastałem tam swoich przyjaciół, tylko jedną z trzech dziewczyn, które były w domu Asha. Jedynie dwie mi się pokazały. Trzecia, brunetka, brała wtedy prysznic. Uśmiechnęła się ona do mnie, mrugając oczami "zalotnie", a ja jedynie uśmiechnąłem się lekko.

     — Zapomniałam stanika —odparła, wchodząc znów do środka. Odszukała zgubę oraz wzięła stanik, kierując się na nowo w stronę drzwi. — Ale w zasadzie to nie jest mi on potrzebny, zatrzymaj go dla siebie. —Podała mi biustonosz i puściła oczko, a ja patrzyłem na nią nieco zdezorientowany. 

     —O, dzięki, może kiedyś urosną mi cycki! — zawołałem, gdy dziewczyna wyszła i przyłożyłem stanik do siebie, uśmiechając się. Po chwili rzuciłem go jednak na kanapę, czekając na przyjście przyjaciół. 

     Usiadłem sobie na fotelu, wyciągając telefon z zamiarem napisania do nich. Wtedy właśnie przyszło mi powiadomienie, że dostałem wiadomość od feniksa. Zrezygnowałem z napisania do przyjaciół, bo w końcu jak mają przyjechać, to przyjadą i bez mojego sms'a, prawda?

     Mystified_Phoenix: Z samego rana siostra wyciągnęła mnie na zakupy. Jeśli tutaj nie zasnę to będzie świetnie. 

     Andyblack: Aż tak źle?

     Mimo iż dziewczyna napisała dość dawno to po chwili już otrzymałem następną wiadomość.

     Mystified_Phoenix: O, już wstałeś? 

     Mystified_Phoenix: Nie jest świetnie, ale jakoś dam radę. W końcu miło jest w końcu spędzić czas z młodszą siostrą. :D A ty, co robisz z samego rana? 

     Andyblack: Wiesz, że jest już dziewiąta? To nie aż tak wcześnie hah. Ale mniejsza o czas. Jestem u Asha i czekamy na chłopaków. 

     Gdy tylko ta wiadomość wysłała się do drzwi ktoś zapukał. Zablokowałem telefon i wstałem z fotela. Wpuściłem do środka przyjaciół oraz napisałem krótką wiadomość feniksowi, że będziemy teraz omawiać sprawy związane z zespołem, przez co mogę nie odpisywać. Ash wrócił do salonu, stawiając na stoliku dzbanek kawy. Od razu wziąłem się do przeglądania swoich notatników, które wcześniej położyłem na komodzie. Moi przyjaciele po chwili również wzięli się do pracy i razem minęła nam dość spora część dnia. 


________________

Jeśli gdzieś nie ma pauzy, a jest dywiz to przepraszam, ale jestem na komputerze, ponieważ aktualnie nie mam dostępu do telefonu. 

Rozdział był niedawno, ale miałam wenę, więc od razu napisałam. :) Nie wiem, kiedy będzie następny, bo nie mam zbytnio czasu pisać, jednak postaram się, by był jak najszybciej. ^^

PhoenixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz