Rozdział 3

243 11 6
                                    

Szkoła.Dla mnie to coś innego niż tylko lekcje.Bicie,poniżanie,kłótnie.Próbowałam się przeciwstawić ,ale za każdym razem strach brał górę. Próbowałam coś powiedzieć ,ale żaden dzwięk nie wydostał się na zewnątrz.Nienawidzę tego uczucia.Z bezsilności i strachu krople słonej wody potocznie zwane łzami odnalazły ścieżkę by wyjść z moich oczu i pokazać się światu.Moi prześladowcy widząc je zaczęli się śmiać i jeszcze bardziej mnie wyzywać. Nie potrafię zrozumieć jak można być tak podłym ,żeby śmiać się z cudzego nieszczęścia.Ale jak mam rozumieć jeśli nie tłumaczą? Oni przekładają to na własny nie zrozumiały dla mnie język.Moim zdaniem kryję się za tym coś więcej niż chęć bicia kogoś i patrzenia na czyjeś łzy.Wiem ,że to nie ma sensu i nie musi tak być.Może ktoś ich tak zranił jak mnie zraniono?No właśnie.Rodzice.Jedno słowo ,a tak dużo wspomnień.Nie potrafię o nich nie myśleć.Zbyt długo zajmowali miejsce w moim życiu i sercu.Z tą różnicą ,że mózg się z tym pogodził ,a serce cały czas ma nadzieję.Poszłam do sali.Dopiero teraz się zorientowałam ,że jestem sama na korytarzu.Poprawka.Ja zawsze jestem sama.Oni są w szkole ,a ja we własnym świecie ,którego nikt nie zrozumie. Ani nawet nie próbuję.Następne godziny mojego marnego życia wyglądały tak:

Lekcja,przerwa,wyzwiska,rozmyślania,lekcja,przerwa,bicie,rozmyślania.

Czyli normalnie.Już dawno straciłam nadzieję na zmiany.Bo nie można wierzyć w coś co się nigdy nie stanie.

Na lekcji nie słuchałam.Moje myśli były zajęte czymś innym.A raczej kimś.Musiłam się powstrzymywać ,żeby nie wybuchnąć płaczem.Mieli rację.Ból psychiczny jest najgorszy. Najbardziej rani.Nie da go się do końca naprawić.Zawsze zostanie niewidoczna rana ,której nikt nie będzie w stanie wyleczyć.

Skrzywdzona przez losOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz