*Tydzień później*
"Moi rodzice pogodzili się i znów było jak dawniej. Schodząc na niedzielne śniadanie ujrzałam całujących się rodziców.
-Cześć mamo, hej tato! Co dziś na śniadanie- Poczułam piękny zapach śniadania.
Rozejrzałam się i ujrzałam 3 porcję naleśników i miodem.
-Witaj córeczko, usiądźmy. - Puścił mi oczko tata."-Ach.. To tylko sen... -Poczułam spływające ciepłe łzy po moim policzku.
Dziś jest ten dzień, gdy wyjdą prawidłowe wyniki jadę do nowego domu...
Już trochę zdążyłam poznać ludzi u których będę mieszkać, ta blondynka to Klara, ma 25 lat i pracuje jako weterynarz specjalizujący się w leczeniu koni. Brunet to
Markus, ma 28 lat i 185 wzrostu, posiada własne ranczo około 150 hektarów ziemi.-Taaa będę żyć jako wieśniaczka... -Wydałam z siebie głośny jęk w poduszkę.
*Dwie godziny później*
Niestety gdy spożywałam w ciszy śniadanie, ktoś oczywiście musiał zakłócić ten piękny spokój. Lekarz przyszedł.
-Dzień dobry! Jak się pani miewa? Gotowa na ostatnie badania? -Pan doktor starał się być entuzjastyczny, ale spojrzałam na niego spode łba i zaprzestał swoje bezsensowne tekściki.
-Byle szybko. -Tymi słowami zaczęliśmy ostatnie sprawdzanie mojego stanu.
Gdy lekarz skończył położyłam się wygodnie i wzięłam się za czytanie mojej ulubionej książki "Igrzyska śmierci".
Odkąd wybudziłam się ze śpiączki codziennie uczęszczała do mnie Pani psycholog by mi "pomóc", naprawdę piękna mi pomóc... Nagle po pomieszczeniu rozległ się dzwonek mojego telefonu. Klara i Markus.
-Cześć, właśnie wyjechaliśmy, będziemy po ciebie za kilka godzin. -Nic nie odpowiedziałam, po prostu kliknąłam "rozłącz".
-Nie, nie... Oni nie mogą już teraz przyjechać! Na ulicy będzie mi lepiej niż u nich! -Darłam się jak głupia myśląc, że to coś da.
Sięgnęłam po talerz z kanapkami i je szybko pochłonęłam, z pełnym brzuchem poszłam spać. Znowu.*Jakiś czas później*
^Oczami Klary^
-Mamo, tato nie zostawiajcie mnie! -Mała ma koszmar i krzyczy przez sen.
-Kate, obudź się... Już dobrze, to był tylko sen. -Mówiłam do niej głosem spokojnym i kojącym. -Czas się zbierać, odebraliśmy twoje wyniki, wszystko w normie. Dostałaś wypis.
-Mamo...? -Mówiła do mnie jakbym była jej biologiczną mamą.
Zobaczyłam że po policzkach spływają jej strumienie łez.
-Nie, nie jestem twoją mamą, to ja Klara. Ale mogę być twoją mamą gdy tylko mi na to pozwolisz. -Głaskałam jej ciemne i długie włosy. -Gdy się ubierzesz, będziemy czekać na korytarzu. -Mówiłam nadal spokojnym i kojącym głosem.
I wyszłam do Markus'a.^Oczami Kate^
Mówiła do mnie jak mama, ciepłym i bezpiecznym madczynym głosem...
Ocierając łzy ubrałam się na czarno, związałam moje włosy w długą kitkę.
-Nowy początek, nowe życie... -Otwierałam drzwi z małą torbą ciuchów pożyczonych od Klary.
Szłam w kierunku Marcusa, nadal nie panowałam nad płaczem.
-Chodź Kate, zbieramy się. -Starał się dodać mi otuchy i kładąc swoją rękę na moje ramię. Nie pomogło.
I tak wsiadłam do czerwonej "terenówki"?-----------------------------------------------------------------
Cześć! Rozdział dosyć krótki, ale jest.
Leżę chora w łóżku i piszę.
Paaa, trzymajcie się!
CZYTASZ
Nadzieja na lepsze jutro
Teen FictionSzesnastoletnia Kate po tragicznej śmierci rodziców, załamuje się i traci chęć do życia. Nie ma żadnych krewnych u których mogła by zamieszkać, więc trafia do rodziny zastępczej. Z początku było jej bardzo ciężko się przystosować do nowego otocze...