The Puppeteer

1.5K 20 5
                                    

Któryś raz z kolei zabieram się za pisanie tego dziennika. Mimo wielu lat, które upłynęły od tego wydarzenia, wciąż pamiętam wszystko. Każde słowo, każde westchnienie, każdy jego ruch. Pamiętam każdy detal jego nieskazitelnej twarzy, każdy odstający włos na jego głowie. Wydarzenie sprzed kilku lat śni mi się co noc. Co noc budzę się, czując łzy na moich policzkach. 

Pamiętam dzień, w którym pierwszy raz się spotkaliśmy.. 

Była późna noc. Za oknami sypał śnieg a ja siedziałam wtulona w niebieski kocyk i oglądałam jakiś film fantastyczny. Co jakiś czas sięgałam dłonią po chipsy w misce, leżące obok mnie na oparciu fotela. 

W pewnym momencie scena z filmu tak mnie rozbawiła, że niechcący zwaliłam miskę na ziemię. Pech chciał, że miska była szklana a ja na ogół nie chodzę po domu w kapciach, tylko w skarpetkach. Cicho przeklinając przeskoczyłam przez rozbite szkło i resztki mojej przekąski, uważając by przypadkowo nie skaleczyć się w stopę i ruszyłam do łazienki po zmiotkę. Starałam się iść cicho, by nie obudzić swoich rodziców, chociaż stłuczenie szkła było wystarczająco głośne. Otworzyłam białe drzwi od łazienki i poczułam chłód na gołych ramionach. Zmarszczyłam brwi i podeszłam do okna, zamykając je. Gdy się miałam odwracać, przyjemny ciepły wietrzyk - z pewnością nie należący do tego z dworu - owiał mój kark. Zamknęłam oczy, mając nadzieję, że to tylko mój ojciec chce mnie nastraszyć. Często to robi, wyskakując z różnych miejsc w niespodziewanym momencie. A dlaczego? Po prostu założyłam się z nim, że jak mnie przestraszy, nie będę dostawała kieszonkowego przez miesiąc. 

-Nie wyszło Ci - zaśmiałam się nerwowo i odwróciłam. Niestety, osoba za mną nie wyglądała w żadnym stopniu jak mój ojciec. Był to wysoki mężczyzna, z szarawą twarzą i czarnymi włosami, sięgającymi do ramion. Na głowie miał oklapłą czapkę oraz założony czarny płaszcz. Cały ubrany był w ciemno szare ubrania a jedyne co go wyróżniało, były złote oczy. Lekko się uśmiechał, patrząc na mnie. 

-Kim jesteś? - Spytałam i przełknęłam głośno ślinę, przy okazji przesuwając się bliżej okna. 

-Zwą mnie Lalkarzem

 Moje palce chude i moje ręce poplamione mymi łzami

Do lalek którymi steruję

Moimi nićmi i snami. - Zaśpiewał cicho, spokojnym i kojącym głosem. Patrząc na jego dziwną twarz, nie zauważyłam złotych nici wysuwających się z jego długich palców. Chciały mnie opleść. Lewitowały w powietrzu, docierając do każdego zakątka mojego ciała.

-Przestań - syknęłam głośno. Chciałam uciec, cofnęłam się jeszcze bardziej, dotykając plecami ściany. I wtedy coś mnie uratowało, a mianowicie moja mama zapalając światło na korytarzu, które wpadało do łazienki. 

Tajemniczy mężczyzna znieruchomiał, a złote nicie zaprzestały wędrówki po moim ciele. Wtedy spojrzał w moje niebieskie oczy, w których iskrzyły się łzy i tak po prostu rozpłynął się w powietrzu. Po kilku sekundach moja rodzicielka weszła do łazienki, nakazując mi iść się już położyć. 


Teraz uśmiecham się na wspomnienie tamtej nocy, choć wtedy przez kilka dni nie mogłam wyjść z szoku.. Gdybym wtedy wiedziała, że ten dzień odmieni moje życie, zrobi z niego bajkę.. lecz tym razem bez Happy Endu. Następnie przypomniało mi się nasze kolejne spotkanie, tak samo jak poprzednie, niespodziewane. 


Stałam na klifie i obserwowałam rozbijające się o niego fale. Mogłam sobie tylko wyobrazić, jaka woda na dole jest zimna. Stałam niebezpiecznie blisko krawędzi, ale oczywiście nie chciałam się zabić, żeby nie było. Po prostu gdy nie widzę pod sobą gruntu, czuję się jak bym latała, a patrząc jeszcze na niebo i ocean.. Kocham te uczucie i kocham ten klif. To jedyne miejsce, w którym mogę się odstresować, bez zgiełku miasta i nieproszonych ludzi. Pomimo śniegu i nieprzyjemnego wiatru, nie czułam potrzeby pójścia do domu, aby się ogrzać. Powoli kucnęłam, aby usiąść, niestety moje stopa poślizgnęła się a ja nie mając się czego chwycić, spadłam. Czułam, że to koniec, ale nie mogłam się z tym pogodzić. Zacisnęłam oczy, bojąc się śmierci i tego bólu. Czułam, jakbym spadała w nieskończoność. Po kilku długich sekundach otworzyłam oczy i widziałam jak unoszę się w powietrze. 

Creepypasta - One ShotWhere stories live. Discover now