ROZDZIAŁ CZWARTY: 15.00 - 17.30

461 49 6
                                    

Nie tylko nie oddala się ode mnie w trakcie lekcji, po szkole też musi mnie prześladować. Zachowuje się jak jeden z tych ostatnio popularnych stalkerów, ale czy zazwyczaj nie stalkowali oni dziewczyn? Ja jestem w 100% mężczyzną. Mogę dać się nawet sprawdzić.

— Masz zamiar długo jeszcze ze mną iść? — zapytałem, a ten znowu się zaśmiał, co mnie niezwykle zirytowało.

Jeszcze chwila i bym na niego krzyknął, dając się wytrącić z równowagi przez takiego człowieka jak on. Przecież on jest na szczycie tych wszystkich głupich ludzi, którzy nie dzielą świat na ja i wszystko poza mną. Za to muszą dzielić go na to co jest w nim dobre i złe. Nienawidzę tej ludzkiej cechy.

— Mieszkam niedaleko — odpowiedział na moje słowa i złapał mnie za rękę.

Czemu to zrobił? Nie mam pojęcia. To pewnie kolejne z tych częstych zachowań głupich ludzi. Zrezygnowałem z wyrywania się, bo ciepło, które poczułem było nawet miłe.

— Poza tym miałem nadzieje, że zaprosisz mnie dziś do siebie — dodał.

— Hę?

Mam tego dosyć. Niby kiedy się zaprzyjaźniliśmy albo chociaż na tyle zbliżyliśmy, by chodzić do siebie do domu? Coś jednak w jego sposobie bycia nie pozwalało mi go od siebie w tamtym momencie odsunąć, więc zacisnąłem zęby i pozwoliłem mu iść za sobą do domu.

— I ty też mieszkasz na tej ulicy — oznajmił Alexis, gdy weszliśmy na piaskową drogę, a potem skręciliśmy w prawo. — Który to twój dom?

Z niechęcią wskazałem mu ten, który należał do moich rodziców. Alexis był zachwycony.

— Nie wiedziałem, że masz takich bogatych rodziców — zawołał Alexis. — Ten obok jest mój — dodał dodał po chwili, a ja siłą woli powstrzymywałem się od poproszenia mamy o przeprowadzkę, w tym momencie dzwoniąc do niej.

Jestem pewien, że naprawdę byśmy się stąd wyprowadzili, gdybym powiedział coś takiego. Moi rodzice rozpieszczali mnie jak tylko mogli przez to, że prawie nigdy ich nie było przy mnie. Przeprowadzka to nic takiego dla nich.

Kiedy otworzyłem bramę, chłopak pobiegł za dom, nie przejmując się tym, że nie jest u siebie. Miałem nadzieję, że nie zdepcze kwiatów mojej mamy. Ostatnio chyba zapłaciła dużo za ogrodnika.

— Huśtawka! — usłyszałam jego wesoły krzyk, ale mimo wszystko nie mogłem mu pozwolić na szwendanie się, tam gdzie mu się chcę.

— Wracaj — powiedziałem tylko i otworzyłem drzwi wejściowe.

Odczekałem chwilę, aż Alexis wróci. Kiedy przyszedł na moją komendę, pomyślałem sobie, że zachowuje się trochę jak pies. Razem weszliśmy do środka. I znowu wyglądał na zachwyconego. Ruszyłem do salonu, gdzie spojrzałem na stolik kawowy. Oczywiście czekała na mnie karteczka od rodziców. Rzuciłem na nią okiem i usiadłem na kanapie. "Jak było w szkole, skarbie? Razem z tatusiem mamy nadzieje, że byłeś grzeczny. Niestety nie zobaczymy się, aż przez trzy dni, więc zostawiliśmy ci trochę pieniędzy i zamówiliśmy pizzę. Tą którą lubisz najbardziej. Oby była jeszcze ciepła. Całuski, rodzice." Na szczęście dzisiaj też ich nie będzie.

— Chcesz coś do picia? — zapytałem mojego gościa, który zajął miejsce obok mnie.

— Nie — odpowiedział.

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. No tak. Nie mamy o czym rozmawiać. Czy tak wyglądają spotkanie głupich ludzi? W takim razie dobrze, że na żadne nie chodzę. Spojrzałem ukradkiem na mojego gościa. Wcześniej nie zwracałem na to uwagi, ale chyba jest przystojny. Tak mi się przynajmniej wydaje, bo nigdy mnie to nie obchodziło, ale jestem pewny, że gdybym był dziewczyną to na pewno bym się w nim zakochał. W sumie to nawet będąc chłopakiem mógłbym to zrobić. Tylko, że ja nie jestem człowiekiem, który się w kimkolwiek zakochuje. W ogóle co to jest miłość?

— Przystojny jesteś — rzekłem, chcąc zażegnać ciszy.

Na moje słowa Alexis zachichotał. Nie rozumiałem dlaczego.

— A ty jesteś uroczy — usłyszałem od niego.

To komplement? Nie mam pojęcia. Chłopak pochylił się i złapał w palce kosmyk moich włosów, zakręcił go na jednym z nich. Instynktownie zarumieniłem się w duchu (moja twarz nie jest w stanie się zarumienić), widząc jego uśmiech skierowany do mnie, ale dalej patrzyłem mu w oczy. Po chwili poczułem jego oddech koło swojego ucha. Wzdrygnąłem się, gdy poczułem ugryzienie. Moje biedne ucho.

— Dlaczego to zrobiłeś? — spytałem Alexisa.

To dziwne, ale coś mi to przypomina. Pewną komedię romantyczną, którą kiedyś musiałem obejrzeć wraz z rodzicami. Najpierw dużo śmiechu, potem wielka drama, na koniec szczęśliwe zakończenie — tyle zapamiętałem.

— Czy ty coś czujesz? — zapytał mnie nagle. — Byłem z tobą przez cały dzień i ani razu nie widziałem byś się uśmiechał, czy denerwował. Wyglądasz jakby cały świat nic dla ciebie nie znaczył. To jak to z tobą jest? Czujesz coś do mnie?

Przez chwilę milczałem. Każdy inny człowiek by w tym momencie zaprzeczył i powiedział, że co to za głupota nic nie czuć. Tylko że...

— Tak jak każdy odczuwam jakieś emocje, ale nie ma potrzeby, by poznali je głupi ludzie — odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

— Głupi powiadasz... — Alexis wydawał się być zawiedziony moja odpowiedzią — W takim razie co powiesz na to?

Zanim się spostrzegłem ten zbliżył się do moich ust i pocałował mnie. Byłem zbyt zaskoczony, by jakoś na to zareagować tym samym właśnie przeżywając swój pierwszy pocałunek z tym kolesiem. Oczywiście kompletnie się tym nie przyjąłem. To przed chwilą to jakiś konkurs? — zapytałem siebie w myślach.

— I jak? Dalej jestem głupi?

Jakiej odpowiedzi on ode mnie oczekiwał? Oczywiście, że dalej postrzegałem go jako głupiego człowieka, który nie widzi prawdziwego świata. Pokiwałem głową na tak.

— Rozumiem. W takim razie może pozwolisz mi pokazać, że nie wszyscy ludzie są głupi?

To nieprawdopodobne. Nie ma osoby na tym świecie, która potrafiłaby mi to udowodnić. Pomimo tego przytaknąłem, chcąc dowiedzieć się jaki ma plan. Bo ma jakiś, prawda?

— Zostań moim chłopakiem.

Każdego innego człowieka te słowa poruszyłyby. Zacząłby mówić, że przecież jestem facetem, w jakim świecie żyjesz, ale ja chciałem jedynie dowiedzieć się jak mi on to udowodni.

— Zgoda — powiedziałem tym swoim obojętnym tonem.

Chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.

— Tak się cieszę — zawołał z wyraźną ulgą.

Czyli bał się mojej odpowiedzi? To naprawdę interesujące. Bardziej niż ten ptak, który lata za oknem, czy smuga na lustrze lub to co ma ksiądz pod tym czarnym ubraniem. W ogóle to chyba zrobiłem cos dziwnego. 

Dzień z życia samotnika || Boys LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz