Miałem dosyć. Alexis stał obok mnie 5 minut, czekając, aż oprowadzę go po tej szkole. Ja za to w tym samym czasie skrupulatnie notowałem w swoim notatniku każde jego zachowanie, które mnie denerwowało. Ze wszystkich ludzi musiał się uczepić akurat mnie.
Zerknąłem na niego. Wciąż głupio uśmiechał się w moją stronę. Przeklinam cię — powiedziałem bezgłośnie. Nie stało się nic. Westchnąłem zrezygnowany. Tak łatwo nie pozbędę się go.
Jakiś blondyn wraz ze swoimi dwoma kolegami podeszli do nas, a raczej do tego cholernego Alexisa.
— Idziesz z nami na boisko? — zapytali się.
Dopiero wtedy zauważyłem, że jeden z nich trzymał w ręku piłkę, chyba do piłki nożnej. Nie byłem pewny, bo sam nigdy nie uprawiałem żadnego sportu. Po tym jak rodzice dowiedzieli się, że tak jak mój wujek mam astmę, zadbali o to bym nie musiał ćwiczyć na W–fie. Oczywiście lekarze mówili im, że to lekka przesada, całkowity zakaz ćwiczenia, ale jako, że ja sam także nie miałem ochoty na te zajęcia, ci postawili na swoim. Bardzo im za to dziękuje, bo nie nadaje się do tych wszystkich gier zespołowych.
— Może kiedy indziej — oznajmił Alexis i położył rękę na moim ramieniu. — Daniel obiecał mnie oprowadzić po szkole.
Chłopacy wydali się być zdziwieni, ale w sumie to normalne. Od początku roku nie rozmawiałem z żadnym uczniem, a w poprzednich klasach tylko sporadycznie i sam nigdy rozmowy nie inicjowałem.
— Spoko — powiedział i uśmiechnął się do nas. — Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie.
Nie wiedzieć czemu, mam wrażenie, że tamten chłopak poczuł ulgę. Jakby od dłuższego czasu się o mnie martwił. To niemożliwe.
— Widzę, że wszyscy cię lubią — stwierdził Alexis, a ja w końcu oderwałem się od notowania.
— Nie — powiedziałem chłodno.
Schowałem notesik do kieszeni bluzy wraz z ołówkiem. Miałem nadzieję, że go choć trochę wystraszę, ale najwyraźniej ten człowiek był jeszcze twardszy niż myślałem. Niespodziewanie złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć przez korytarz.
— Co ty robisz? — zapytałem, chcąc mu się wyrwać.
Rozejrzałem się za jakimś nauczycielem, który mógłby mi pomóc, ale niestety to nasza wychowawczyni miała w tym miejscu dyżur i najwyraźniej uznała, że ja, i Alexis już się zaprzyjaźniliśmy, i wcale nie opieram się tej wycieczce.
— Przecież chciałem obejrzeć szkołę — usprawiedliwił się chłopak. — Gdzieś tutaj powinna być stołówka...
— Tam — wskazałem palcem na hol, rezygnując z walki — jest.
Chłopak wydawał się być ucieszony tym, że zacząłem współpracować. Weszliśmy na stołówkę przepełnioną uczniami. Alexis chyba nie wiedział co teraz zrobić, więc z litości mu pomogłem.
— Tu jest kolejka do sklepu, a tam dla tych, którzy chcą zjeść sobie obiad. Masz pieniądze? — zapytałem jeszcze.
— Oczywiście — powiedział z szerokim uśmiechem. — Postawię ci obiad — dodał.
Nie rozumiałem go jeszcze bardziej. Zawsze kupuje nieznajomym jedzenie? Może myśli, że w ten sposób wkupi się w moje łaski. Jego błąd. Mam zamiar zjeść i nalegać, by daj mi już spokój.
Zajęliśmy wolny stolik. Dzisiaj w stołówce podawali kaszę gryczaną z jakimś mięsem, więc za bardzo nie cieszyłem się z darmowego obiadu, ale zawsze jest to lepsze niż nie zjedzenie niczego, nie?
— Lubisz ogórki? — spytał mnie Alexis, gdy zauważył, że oprócz tego warzywa nie tknąłem nic z mojego talerza.
Przytaknąłem, a ten nadział na widelec kawałek ogórka i zbliżył go do mojej twarzy. Patrzył ma mnie wyczekującą, a ja omal nie spaliłem się ze wstydu. To żenujące nawet dla mnie, który nie przejmuje się innymi ludźmi. On jedynie uśmiechał się.
— Hej, chłopaki! — zawołał ktoś nad moją głową.
Podskoczyłem ze strachu, a "nieznajomi" zaczęli chichotać. Jednego z nich poznawałem i dziewczynę, którą trzymał za rękę. Siedzieli przede mną na paru lekcjach. Nie mogłem jednak przypomnieć sobie ich imion. A chłopak który z nimi był nikogo mi nie przypominał.
— Słyszałem od Carla, że zwiedzacie szkołę — powiedział jeden z chłopaków, ten w okularach.
W ogóle nie przejęli się tym dziwnym zachowaniem Alexisa. Może dla idiotów jest normalne. Bardziej martwi mnie to, że się do nas przysiedli i ta dziwna dziewczyna zajęła miejsce obok mnie. Zająłem się jedzeniem i starałem się nie zwracać na siebie uwagi. Oni i tak przyszli tu dla Alexisa. Dlatego zdziwiło mnie to, że okularnik po jakimś czasie zwrócił się do mnie.
— W końcu masz przyjaciela, Daniel — powiedział, a ja nie miałem pojęcia dlaczego zachowuje się jakbyśmy się znali.
— Tak trzymaj — rzekła dziewczyna, siedząca obok mnie.
Na jednej ze swoich rąk miała bransoletkę, na której napisane było imię Anna. Tak prawdopodobnie się nazywa, więc muszę to zapamiętać.
— Nie ma zbyt wielu przyjaciół? — zapytał Alexis zaciekawiony tym tematem.
Będą źle o mnie mówić, choć siedzę obok nich. Oni to jednak głupie istoty. Przepadnijcie.
— Nie przyjaźni się z byle kim — stwierdził okularnik.
Zabrzmiało to trochę tak jakby miał jakichkolwiek przyjaciół. Ukradkiem spojrzałem na godzinę w swoim telefonie. Za 3 minuty dzwonek. Muszę się już zbierać. Wstałem od stołu, a razem ze mną Alexis. Pożegnał się on z swoimi kolegami, których nie mam pojęcia, kiedy poznał i poszedł za mną, który musiał wyrzucić jeszcze niedojedzony obiad i odłożyć talerz. Zastanawiało mnie, czemu ze wszystkich ludzi uczepił mnie się.
— Irytujący jesteś — mruknąłem, gdy wyszliśmy ze stołówki.
Na te słowa Alexis zaśmiał się. On jest dziwny. Nie rozumiem ludzi.

CZYTASZ
Dzień z życia samotnika || Boys Love
Fiksi RemajaDaniel jest samotny. Chociaż może to trochę złe określenie. Jest on samotnikiem, a samotność to dla niego chleb powszedni. Nie ma żadnych przyjaciół, rodziców przy sobie i jakichkolwiek szczęśliwych chwil związanych z obecnością drugiego człowieka...