Sherlock siedział na parapecie i patrzył pusto w przestrzeń. Mijały kolejne minuty, a on jedynie odpalał kolejne papierosy. Mimo że umiał opanować swoje emocje, cały czas drgały mu ręce. Dawno się tak nie zdenerwował. Praktycznie nigdy do tego nie dochodziło, lecz dziś sytuacja była zupełnie inna. Nie tylko on był w niebezpieczeństwie, ale i ta piękna istota, którą miał strzec.
Izabella leżała w swoim łóżku pogrążona we śnie. Ten dzień był dla niej bardzo nerwowy i dlatego jej sen był dość niespokojny. Sherlock cały czas siedział w jej pokoju, aby w razie czego być przy niej i ją uspokoić.
I tak by nie zasnął. Nie potrzebował tyle snu, co przeciętny człowiek, a wrażenia minionego dnia wcale nie pomogłyby mu osunąć się w objęcia Morfeusza.*** 2 godziny wcześniej ***
Sherlock w mgnieniu oka otrząsnął się i złapał kolejną taksówkę. Musiał jak najszybciej dostać się na Trafalgar Square. Mimo że był późny wieczór, na ulicach wszędzie były korki z powodu ważnej premiery w Royal Theatre. Detektyw przeklinał w duchu. Dawno się tak nie bał.
Nie rób jej krzywdy, błagam.
SH.Miał nadzieję że uda mu się tam dotrzeć, zanim tak nieprzewidywalna i szalona osoba jak Moriarty zrobi krzywdę Izabelli albo wysadzi pół Londynu.
Moriarty stał z diabelskim uśmiechem na twarzy, nadal wpatrując się w dziewczyne swoimi szalonymi oczami.
Izabella była jak sparaliżowana. Myśli w jej głowie krążyły w chaosie. Musiała coś wymyślić, musiała! Musiała mu jakoś uciec, zanim Sherlock przybędzie na miejsce. Nie chciała go przecież narażać na zbędne niebezpieczeństwo.
Moriarty, Moriarty... Dałam się złapać... Ale jak? Dlaczego? Czy Sherlock odczytał już sms-a?
Moriarty, Moriarty... Pewnie już tu jedzie. Nie mogę do tego dopuścić! On może się znaleźć w niebezpieczeństwie. To z pewnością pułapka! A jeśli Moriarty chce go zabić?
Moriarty, Moriarty...Dziewczyna myślała gorączkowo, aż pot wystąpił na jej skronie, a ręce zaczęły się trząść.
- Czego ode mnie chcesz? - spytała Jim'a.
W oczach Moriarty'ego zatanczyly iskierki rozbawienia, a zarazem czystego szaleństwa.
- Od Ciebie? Nic. Zupełnie nic - zaśmiał się. - Jestem tylko ciekaw, ile znaczysz dla naszego detektywa. Jesteś inna niż John. Masz na Sherlocka inny wpływ niż on. Do tego jesteś kobietą. I to bardzo piękną. Ciekawy jestem czy Sherlock ma serce i jest w stanie kogoś pokochać. To taki eksperyment, a Ty jesteś tylko jego częścią. A może i nawet ofiarą. Wszystko zależy od naszego słodkiego detektywa - rozłożył ręce na boki i obkręcił się wokół własnej osi, śmiejąc się przy tym. Wyglądało to dość dziwnie, jak gdyby tańczył do "Deszczowej piosenki". Brakowało mu jedynie parasolki.
Sherlock wysiadł pośpiesznie z taksówki i skierował się biegiem na Trafalgar Square. W oddali zobaczył dwie postaci. To niewątpliwie była Izabella i Moriarty.
Moriarty, ten potwór, pomyślał Sherlock.
W oddali zauważył też czarny samochód.
- Stój! - zawołał do niego Jim. Sherlock zatrzymał się w połowie drogi. Izabella odwróciła się w jego stronę z szybkością światła.
- Sherlock! - zawołała, a z jej gardła wydał się szloch.
- Izabella! Nie ruszaj się, wszystko będzie dobrze.
- Nasz kochany pan detektyw... Jesteś tego taki pewien? - śmiech Moriarty'ego odbił się echem. - Chłopcy! - zawołał głośno w stronę samochodu.
Dwóch mężczyzn z kominiarkami na głowach zbliżyło się szybko do Moriarty'ego. Jeden niósł broń, którą następnie mu podał.
- Brać ich - wyszeptał Jim. Zanim Sherlock zdołał się ruszyć, jeden z zamaskowanych mężczyzn złapał go mocno, tak że detektyw nie mógł się ruszyć. Drugi uczynił to samo z dziewczyną.
Moriarty zbliżył się do niej, kierując lufę w jej stronę. Izabella zaczęła zanosić się płaczem. Detektyw drżał z przerażenia.
- Moriarty, zostaw ją w spokoju! Nie mieszaj jej w to! To nasza gra, nie jej! - Sherlock chyba jeszcze nigdy nie krzyczał na kogoś tak głośno. Jego twarz wykrzywiona była w grymasie bólu i gniewu.
W tym samym momencie zdarzyło się kilka rzeczy na raz.
Moriarty zaczął się śmiać i nacisnął spust. Sherlock wyrwał się mężczyźnie trzymajacemu go z całej siły, odepchnął go do tyłu i rzucił się przed Izabellę, która zaczęła głośno krzyczeć.Pocisk trafił w detektywa, który padł w tym samym momencie na ziemię.
- Sherlock! Nieee! - krzyk Izabelli zmieszał się z jej głośnym szlochem. Uklęknęła przy nim, głośno płacząc. - Nie, nie, nie, nie, nie... - szeptała cicho pochylając się nad twarzą detektywa.
W tym samym czasie Jim Moriarty cały czas zanosił się śmiechem.
- Ty potworze! - wykrzyczała Izabella ze łzami w oczach i wściekłością wymalowaną na twarzy.
- Spokojnie króliczku, nic mu nie będzie. Oprócz wielkiego i bolesnego siniaka w miejscu trafienia pocisku.
- Ale... Ale jak t-to? - wyszeptała dziewczyna, powoli się uspakajając.
- To był ślepak - zaśmiał się po raz kolejny tego wieczoru Jim. - Myślisz, że zastrzeliłbym taką piękną dziewczynę? - zapytał, wsiadając do samochodu z uśmiechem na twarzy. Jeden z jego goryli zamknął za nim drzwi i również wsiadł do auta, które ruszyło z piskiem opon.
Sherlock otworzył oczy. Ból w klatce piersiowej był niemiłosierny. Spojrzał w górę i zobaczył zaczerwienione od płaczu oczy Izabelli, która wciąż szlochała. Bez słowa powoli pomogła mu wstać. Detektyw przytulił drżącą dziewczynę z całych sił.
- Chodź, wracamy do domu - wyszeptał.
_________________________
Witam ponownie :)
Chciałabym bardzo serdecznie Was przeprosić za takie opóźnienie :(
Po prostu cały czas brak mi czasu. Mam nadzieję jednak, że niedługo to się zmieni.
Zapraszam do lektury i pozdrawiam wszystkim moich czytelników! <3
CZYTASZ
Największa zagadka Sherlock'a Holmes'a [CHWILOWO ZAWIESZONE]
Fanfiction"Did you miss me?" - tak brzmiała ostatnia wiadomość od Moriarty'ego, która ukazała się całemu Londynowi. Może się wydawać, że zmartwychwstał. Ale czy na pewno? Anglia znów potrzebuje Sherlock'a Holmes'a. Czy i tym razem da radę pokonać swojego wro...