Nienawiść to wzmożona niechęć wobec kogoś lub czegoś, połączona z pragnieniem, by obiekt nią darzony spotkało nieszczęście. Osoby nią zaślepione często nie są w stanie dostrzec irracjonalności swoich działań oraz poglądów względem podmiotu. Niekontrolowana wywołuje wiele szkód, może prowadzić do protestów, porwań, a nawet morderstw. Zazwyczaj spowodowana jest smutkiem i żalem powstałym w wyniku zranienia lub oszukania, bądź zazdrością. W większości przypadków ludzie nią kierowani potrafią dokładnie wskazać moment, w którym niechęć przerodziła się w coś znacznie silniejszego, jednak są również tacy, dla których jest to awykonalne. Czy bez przyczyny można więc mówić o nienawiści?
Każde uczucie powinno mieć swoje źródło, początek, powód dla którego istnieje, a jeśli takowego nie ma, należałoby przemyśleć, czy taka nazwa jest adekwatna do odczuwanej emocji. Bez tej podstawowej informacji, będącej niemalże podłożem dla całej owej definicji, nie można prawidłowo ocenić czy jest to czysta nienawiść. Prawdopodobnie jest to coś zbliżonego, ale o znacznie mniejszym natężeniu, jak chociażby uprzedzenie, odraza, czy też zawiść.
Często bywa określana jako przeciwieństwo miłości, co jest zdecydowanie kwestią sporną. Po wnikliwszym przeanalizowaniu wspomnianego powiedzenia nasuwają się pewne wątpliwości. Czy sympatia nie może być powiązana z nienawiścią? Jeśli zostaje ona skierowana to niewłaściwej osoby, może pojawić się opcja konfliktu wewnętrznego, w wyniku którego umysł spróbuje odgrodzić się od nowego odczucia, doszukując się wad w wybranku, bądź wybrance i wytwarzając iluzję emocji o kontrastującym charakterze do tej prawdziwej. Zazwyczaj w takiej sytuacji chęć wyrządzenia komuś krzywdy jest nieszczera, więc opisywane uczucie to zwykła niechęć. W każdej regule jednak występują odstępstwa.
Michael Clifford przechadzał się szkolnym korytarzem, a jego wzrok niedbale przesuwał się po uczniach, szukając ciemnej czupryny swojego najbliższego przyjaciela. Nerwowo naciągał rękawy większego o kilka rozmiarów swetra, czując na sobie palące spojrzenia innych. Nie czuł się komfortowo, snując się sam po zapełnionym budynku, ponieważ miał nieodparte wrażenie, że wszystkie pary oczu są skierowane w jego stronę. Nie był nieśmiały, nie, tego nie można o nim powiedzieć. Po prostu duże skupiska ludzi go przerażały, chociaż starał się o ty nie mówić i zazwyczaj unikał sytuacji, które mogłyby go wprawić w zakłopotanie. Tym razem jednak mu się nie udało, za co mógł winić jedynie Caluma, który zniknął tuż po dzwonku.
Chłopak przyspieszył nieco kroku na schodach, postanawiając poszerzyć obszar poszukiwań o jedno piętro. Pogrążony w myślach, nie dostrzegł ostatniego schodka i potknął się, co prawdopodobnie skończyłoby się upadkiem, gdyby nie osoba przed nim. Był już gotów wymamrotać ciche przeprosiny, kiedy zdał sobie sprawę na czyje plecy wpadł.
- Uważaj jak chodzisz, Clifford. - Luke Hemmings - jego największy wróg - odwrócił się, posyłając mu piorunujące spojrzenie.
Ten odwzajemnił wrogi wzrok, jednak przemilczał słowa blondyna, by nie psuć sobie humoru kolejną kłótnią z zupełnie niewartym tego chłopakiem. Wyminął go, przy okazji uderzając niebieskookiego ramieniem.
Znajomość Michaela i Luke'a miała za sobą dość ciekawą historię. Ich rodziny od zawsze były ze sobą blisko, toteż w dzieciństwie chłopcy dobrze się dogadywali. Składali sobie obietnice na małe paluszki, że ich przyjaźń nigdy się nie skończy, ale byli tylko dziećmi, więc nie znali prawdziwej wagi swoich pustych przyrzeczeń. Kiedy zaczęli dorastać, a ich poglądy i charaktery uległy zmianie, coś w ich relacji się popsuło. Coraz częściej dochodziło między nimi do nieprzyjemnych spięć, zgrzytów, które tylko ich od siebie oddaliły. Zaczęli poznawać nowych ludzi, zapominając o starych kontaktach. Był czas, w którym zdecydowali się poprawić swoją relację, ale wówczas zdarzył się pewien incydent, podczas którego każdy z nich powiedział o kilka słów za dużo. Wtedy ostatecznie zerwali ze sobą przyjaźń. Żaden z nich tak naprawdę już nie pamiętał, czego dotyczył ów spór, ale z pewnością była to jakaś drobnostka. Ich duma jednak nie pozwalała na ustąpienie drugiemu, więc zamiast tego zaczęli sobie wzajemnie dogryzać i dokuczać, a czasem nawet dochodziło pomiędzy nimi do bójek, w końcu byli tylko nastolatkami, w których buzowała burza hormonów. Z czasem zwykła niechęć przerodziła się w coś, co nazywają nienawiścią.
Liliowowłosy odetchnął z ulgą, widząc znajomą sylwetkę przy sali matematycznej. Spochmurniał jednak, widząc, że brunet po raz kolejny rozmawia ze znajomym Hemmingsa. Nie miał nic przeciwko Ashtonowi, uważał go za porządnego chłopaka, ale zdecydowanie wolałby gdyby jego przyjaciel nie miał w żaden sposób kontaktu z towarzyszami blondyna.
- Calum! - Na dźwięk swojego imienia, Hood odwrócił się, a widząc Michaela, szybko pożegnał się ze swoim rozmówcą, posyłając blondynowi przepraszający uśmiech.
- Coś się stało? - Spojrzał zmartwionym wzrokiem na przyjaciela. Michael był niski i drobny, przez co sprawiał wrażenie słabego i wrażliwego, więc mogło się wydawać, że każdy może go skrzywdzić, chociaż Calum był jedną z niewielu osób, które dobrze wiedziało, że tak nie jest. Pomimo wszystko zawsze dbał o niego, jak o brata. Nie darowałby sobie, gdyby zielonookiego spotkało coś złego.
- Nie, po prostu wszędzie cię szukałem. Gdzie byłeś? - spytał Clifford, obserwując kątem oka plecy Ashtona, aż ten zniknął mu z pola widzenia.
- Miałem... pewną sprawę do załatwienia - odparł brunet po dłuższym zawahaniu, co wzbudziło u Michaela pewne podejrzenia. Postanowił jednak nie komentować tego w żaden sposób.
Lekcje minęły chłopakowi stosunkowo szybko, bez większych niespodzianek. Wrócił do domu z nadzieją na spędzenie reszty dnia oglądając swój ulubiony serial, ale jak zwykle już z samego progu się przeliczył.
- Mike! - Usłyszał dochodzący z kuchni głos jego matki. - Zaprosiłam dzisiaj Liz i Andrew, pomożesz mi przygotować stół?
Kolorowowłosy głośno westchnął, ściągając buty i ruszając pomóc kobiecie. Nie był zachwycony faktem, że jest zmuszony uczestniczyć w kolacji z Hemmingsami, bo był prawie stuprocentowo pewien, że będzie tam również Luke. Ich rodzice bardzo dobrze wiedzieli konflikcie między nimi, ale pomimo tego tworzyli sobie złudne nadzieje, że to tylko przejściowe problemy. Nie zdawali sobie sprawy jak bardzo się mylili.
Zielonooki porozkładał talerze oraz sztućce, a Karen wystawiła wykonane przez nią potrawy. Normalnie, Michael od razu rzuciłby się na jedzenie znajdujące się na stole, ponieważ uważał, że kuchnia jego mamy jest najlepsza, ale przyczyna, dla której pani Clifford to przyrządziła, ostatecznie go zniechęciła.
Niebawem rozległ się dzwonek oznajmiający przyjście gości. Liliowowłosy dokonywał ostatnich poprawek przy nakryciu. Nie musiał się nawet obracać, by wiedzieć kto pierwszy wszedł do pomieszczenia.
- Hej, frajerze.
Hejka kochani
Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie dodać tego przed czasem, więc oto i jest :)) Nie jest to może najdłuższy rozdział (o jakości nie wspominając, chociaż się starałam, a wattpad nie współpracował, serio), można to nazwać bardziej prologiem, ponieważ chciałam żebyście się troszkę zapoznali z ich sytuacją. To oczywiście tylko mały przedsmak, całe fanfiction zacznę publikować planowo, czyli od 31 października.
Chętnie poczytam wasze opinie, co sądzicie o tym rozdziale? Macie jakieś pomysły jak rozwinie się znajomość Michaela i Luke'a?
Pamiętajcie, że jesteście pięknymi kwiatuskami, wyczilujcie fasolki i będzie ok! Do przeczytania xx

CZYTASZ
what you know ◈ muke [on hold]
FanfictionGdzie Michael nienawidzi Luke'a i z wzajemnością, ale rodzice mają inne plany wobec ich relacji. okładka: queenolix