three

277 46 15
                                    

- Wybierasz się na imprezę do Maxa?

Michael podniósł wzrok na blondyna i zmarszczył brwi, zaskoczony pytaniem, które padło z jego ust.

- Nie mam pojęcia, dlaczego cię to interesuje, ale przypuszczam, że powodów jednak wolę nie znać. Cóż, nawet jeśli się wybieram, to chyba nie twój pieprzony biznes - warknął, piorunując go spojrzeniem.

Liliowowłosy ponownie pochylił się nad kartką, analizując stworzoną przez nich treść. Niebieskooki przerwał jego wcześniejsze przemyślenia na temat kolejnego wersu, toteż Clifford nawet nie starał się być w stosunku do niego uprzejmy. Przygryzł lekko końcówkę długopisu, usiłując przypomnieć sobie zarys pomysłu.

Luke oderwał się od ściany i podszedł do zielonookiego, zniżając się tak, by znaleźć się z nim na równym poziomie.

- Tak się składa, że to jak najbardziej mój biznes - wycedził w stronę Clifforda. - Ponieważ ja również się tam pojawię. - Uśmiechnął się szyderczo. - Więc radzę ci dobrze, zmieć swoje plany, bo może zrobić się nieciekawie.

 Michael gorzko się roześmiał.

- Skoro przeszkadza ci moja obecność, to może nie ja jestem tym, który powinien zmienić swoje plany? - rzucił liliowowłosy. 

Hemmings zgrzytnął zębami, ale nie odpowiedział, a zielonooki uznał jego milczenie za swoją wygraną.

Chłopcy od trzech godzin siedzieli nad projektem na lekcję angielskiego. Tak, jak Michael się spodziewał, praca w zespole nie szła najlepiej, ponieważ, pomijając fakt, że nastolatkowie zupełnie nie potrafili znaleźć wspólnego języka, wszystko, co dotychczas zapełniało ich kartkę przeznaczoną na utwór zostało stworzone przez Clifforda. Co prawda, były to dwa nieszczególnie składne wersy, ale zielonooki chociaż próbował, w przeciwieństwie do swojego towarzysza. To było do przewidzenia, że pomoc blondyna ograniczy się jedynie do przebywania z nim w jednym pomieszczeniu. Definicja współpracy dla niebieskookiego najwidoczniej równoważyła się z wykłócaniem się o najdrobniejszy element wykonany przez partnera, ponieważ, chociaż sam niewiele zrobił, nieustannie miał pretensje do liliowowłosego. Michael mógł przysiąc, że przez ten czas Luke zdołał wyciągnąć wszelkie brudy z ich przeszłości. Był skłonny stwierdzić, że nauczycielka nie mogła gorzej trafić z przydzieleniem mu partnera do zadania.

- Cholera, nie możesz się przyłożyć do tego? Chociażby ze względu na własne korzyści? - rzucił poirytowany Michael. Nie był w stanie zrozumieć, dlaczego starszy chłopak w ogóle się pojawił. Zielonooki był pewien, że blondyn od początku zamierzał objąć taką postawę, więc równie dobrze mógłby zostać w domu, ułatwiając wszystko i sobie, i Cliffordowi.

Niebieskooki z zadowoleniem obserwował rosnącą irytację w oczach dawnego przyjaciela.

- Wiesz, jedna słaba ocena nie zrobi mi różnicy, tym bardziej kiedy wiem, jak bardzo tobie na tym zależy - powiedział, posyłając Michaelowi przepełniony sarkazmem uśmiech.

Liliwowowłosy wziął głęboki wdech, starając się powstrzymać wybuch buzujących w nim emocji. Odłożył na bok notatki i podniósł się z fotela.

- W porządku. Powiedzmy staruszkom, że na dzisiaj koniec - mruknął, udając się w stronę salonu, w którym aktualnie przebywali rodzice nastolatków. Tak się złożyło, że akurat prowadzili ze sobą niezwykle głośną i żywą konwersację. Na widok swoich synów natychmiast przerwali, lustrując ich wzrokiem.

- Właśnie o was wspominaliśmy - oznajmił Andrew Hemmings, a Michael westchnął cicho, ponieważ naprawdę nie chciał znać szczegółów tej rozmowy. Był pewien, że wyglądała ona identycznie, jak wszystkie poprzednie związane z ich dwójką.

- Ta, super - wymamrotał Luke. - Możemy już jechać? - spytał obojętnym tonem, zarabiając tym samym gromiący spojrzenie od matki. Kobieta wiedziała jednak, że kłótnie z blondynem na niewiele się zdadzą, więc postanowiła pominąć tę kwestię.

Państwo Hemmings zaczęli się żegnać z Cliffordami, a liliowowłosy przyglądał się temu ze zniecierpliwieniem, wyczekująco tupiąc nogą. 

- A buzi na pożegnanie? - spytała Liz, pojawiając się nagle przed Michaelem. Nastolatek podskoczył na dźwięk jej głosu.

Chłopak uwielbiał kobietę i nie wiedział, jakim cudem, ktoś tak cudowny, jak ona, mógł być rodzicem kogoś tak okropnego, jak Luke. Blondynka zdecydowanie zasłużyła sobie na najlepszych synów pod słońcem i Michael cieszył się, że chociaż pozostali faktycznie tacy byli.

Zielonooki zaczął się pochylać nad panią Hemmings, by złożyć na jej policzku delikatny pocałunek, ale kobieta zatrzymała go, chichocząc.

- Nie ze mną, kochanie - powiedziała, widząc jego pytające spojrzenie. - Z Lukiem.

Clifford poczuł jak żołądek podchodzi mu do gardła i miał wrażenie, że niedługo zwróci swój poprzedni posiłek. Reakcja blondyna była niemal identyczna.

- Jasne, po moim trupie - stwierdził chłopak, zaciskając usta.

- Od pedała podziękuję - prychnął niebieskooki w tym samym czasie.

Obie matki momentalnie spiorunowały wzrokiem swoich synów. 

Finalnie, kiedy Hemmingsowie opuścili dom Cliffordów, Michael pobiegł do swojego pokoju, wyciągając z głębi szafy kilka bluzek. Miał problem, by zdecydować, która najbardziej nadawała się na dzisiejszą okazję, ale w końcu wybrał białą koszulkę z logiem jednego z ulubionych zespołów. Szybko zmienił swoje ubrania, po czym usiadł na łóżku, przeglądając profile społecznościowe. Miał trochę czasu dla siebie, zanim Calum pojawi się przed jego domem, by zabrać go na imprezę, więc postanowił to wykorzystać.

Jednak nim zdążył się obejrzeć, zza okna rozległo się trąbienie samochodu. Momentalnie zerwał się na nogi, ruszając w kierunku wyjścia, w między czasie wspominając rodzicielce, że wróci nad ranem.

◘ ◘ ◘

- Zdrowie!

Wszyscy przy stole chwycili kieliszki w ręce i unieśli je w górę, następnie przełykając ich zawartość. Michael wzdrygnął się, czując w gardle charakterystyczny posmak alkoholu. Zabawa trwała zaledwie godzinę, ale i tak większość uczestników miała już sporo procentów we krwi.

Max Turner przesunął dłonią wzdłuż uda liliowowłosego, a ten posłał mu zalotny uśmiech.

Nietrudno było dostrzec, że gospodarz imprezy był zainteresowany Cliffordem, ponieważ okazywał to w dość mało dyskretny sposób, ale Michaelowi zupełnie to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, chłopak chętnie wdawał się z nim w interakcje.

Wzrok zielonookiego spoczął na siedzącym naprzeciw blondynie, który przyglądał mu się z uwagą. Liliowowłosy uniósł brew, zastanawiając się, co chodzi po głowie niebieskookiego. Luke, widząc, że Michael go obserwuje, otworzył usta, jednocześnie pilnując, by nie wydobył się z nich żaden dźwięk i poruszył nimi tak, by tylko Clifford był w stanie to dostrzec. Zielonooki wyczytał z warg nastolatka słowo frajer. W odpowiedzi jedynie przewrócił oczami i złapał dłoń Maxa, ciągnąc go w stronę parkietu. 

Michael przetańczył z nim kilka piosenek, pozwalając mu dokładnie badać każdy skrawek jego ciała. Był pewien, że tej nocy nie wróci do domu. Clifford przeprosił na moment chłopaka, ponieważ potrzebował chwili, by odetchnąć i przywrócić do ładu swoją rozczochraną fryzurę.

Udało mu się wymknąć na korytarz, jednak nie wiedział, gdzie dokładnie znajduje się toaleta, a alkohol zdecydowanie nie pomagał mu w myśleniu. Powolnym krokiem szedł przed siebie, rozglądając się na boki w poszukiwaniu pomieszczenia, które mogłoby przypominać łazienkę. Był na tyle skupiony na znalezieniu właściwej drogi, że nie zauważył chłopaka, który wyszedł zza zakrętu. 

Liliowowłosy niefortunnie odbił się od niego, a przed bliskim zderzeniem z podłogą uratowała go jedynie szafka, która stała tuż za nim.

- Kurwa, Clifford, naprawdę powinieneś uważać, jak chodzisz - burknął Hemmings, otrzepując swoje ubranie.

- Tym razem, to była twoja wina - prychnął zielonooki, doprowadzając się do porządku.

- Tak faktycznie, to moja wina, że nie możesz zmieścić się w przejściu - syknął Luke, doskonale zdając sobie sprawę, że takie zagranie najbardziej dotknie zielonookiego.

Michael zacisnął usta, postanawiając zostawić tę wypowiedź bez zbędnego komentarza. Chciał wyminąć blondyna, jednak ten zatrzymał, łapiąc go za ramię.

- Zaczekaj - mruknął. - Co z tobą i Maxem? - zapytał.

- Co z nami? - Clifford nie zrozumiał pytania niebieskookiego.

- Max to mój dobry kumpel, więc nie mogę tak po prostu pozwolić, byś zrobił z niego geja - powiedział Hemmings, opierając się ręką o ścianę i tym samym blokując przejście liliowowłosemu.

- Myślałem, że już nic głupszego nie wymyślisz - rzucił tamten, kręcąc głową. Schylił się, by przejść pod ramieniem chłopaka, ale nim zdążył to zrobić, został gwałtownie przyciśnięty do ściany.


Blondyn był naprawdę blisko niego, Michael mógł poczuć jego ciepły oddech na swojej szyi. Oczy Luke'a były przepełnione gniewem i mimo, że wcześniej często dochodziło między nimi do różnego rodzaju bójek i sprzeczek, tym razem wzdłuż kręgosłupa Clifforda przebiegł dreszcz. Hemmings wyglądał, jakby zrezygnował z tego, co chciał powiedzieć. Zamiast tego lustrował twarz liliowowłosego, przez chwilę zatrzymując wzrok na jego malinowych wargach.

Następnie wszystko potoczyło się niezwykle szybko.

Luke przycisnął swoje spragnione usta do tych Michaela, a zielonooki mógł poczuć smak wódki. Nie pamiętał dokładnie, w którym momencie odwzajemnił pocałunek, ale to zrobił, a blondyn położył dłonie na jego biodrach, przybliżając go do siebie. Namiętność i potrzeba całkowicie nimi zawładnęły, kontrolując ich następne działania. 

Ręce Hemmingsa zjechały na pośladki zielonookiego, a ten podskoczył, owijając wokół niego swoje nogi. Blondyn oderwał ich od ściany i zmierzył w kierunku pierwszych drzwi, które zręcznie otworzył i wszedł do środka. Wraz z ich zamknięciem zniknęła ostatnia szansa na wycofanie się.

Tej nocy Michael zdecydowanie nie wrócił do domu.


... Taak

Witam wszystkich, którzy wiernie czekali na nowy rozdział :-)

Mogłabym teraz na niego ponarzekać, ponieważ zupełnie nie jestem z niego zadowolona, ale nie będę tym zaśmiecać mojej notki, ew

Jak tam się trzymacie? Wszystko w porządku? Co ciekawego ostatnio robiliście?
Ja ostatnio jestem kompletnie zdezorganizowana, zawsze kiedy coś zaplanuję, coś pójdzie nie tak:(

Rozdział na 365 days powinien pojawić się w przeciągu kilku dni, a tutaj idk, jak tylko znajdę czas to coś skleję

Mam nadzieję, że ktoś to czyta i nie piszę sama do siebie (pewnie tak jest), w każdym razie, powodzenia w przetrwaniu tego tygodnia wszystkim, którzy tego potrzebują, buziaki
Wasza Ulubiona Nieulubiona Królowa Kotów xx

what you know ◈ muke [on hold]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz