1} its him

1K 49 1
                                    


— Bardzo łatwe zadanie. Znajdź chłopaka ubranego w czarną bluzę Adidasa, szare rurki, czarno-białe Vansy o wyglądzie delikatnej, porcelanowej laleczki z brązowymi włosami oraz niebieskimi oczami w Londynie. — załamywałem ręce, przemierzając miasto wraz z moim wspólnikiem.

— Mogło być gorzej — powiedział.

— Niby jak? - dopytałem — Wiemy, chociaż jak się nazywa?

Niall wyciągnął notes z tylnej kieszeni swoich spodni i zaczął go przekartkowywać.

— Nazywa się... Nazywa się... — mówił, jednocześnie szukając — Nazywa się.. Louis Tom-lin-son — powiedział, dzieląc na sylaby jego nazwisko.

— Tomlinson.. Tomlinson.. — powtarzałem — nic mi to nie mówi.

— Mi tym bardziej — powiedział, patrząc na mnie jak na debila.

Szliśmy dalej, mijając Big Ben, gdy naglę, jak to w Londynie często bywa, znikąd zaczął padać deszcz. Niall, któremu strasznie szkoda było jego fryzury, wybłagał, abyśmy weszli do kawiarni i trochę przeczekali. Usiedliśmy w skromnej kawiarence za rogiem w jak najbardziej odludnym miejscu, aby na spokojnie móc omówić nasz plan. Niall jak to Niall musiał sobie zamówić coś do jedzenia. Padło na jagodowe ciastko z cukrem oraz waniliową latte.

— Skończyłeś? — zapytałem, śmiejąc się jak próbował wciągnąć ciastko nosem przy wdychaniu jego "cudownego zapachu" — Musimy jeszcze raz omówić plan wymyślony przez mojego ojca — przypomniałem mu.

— Sorki Harry, że to powiem, ale... — zawiesił się na chwilę — twój ojciec to straszny gbur i nie lubię go — usiadł jak obrażone dziecko, które nie dostało zabawki i nadął policzki.

Ściągnął brwi, kiedy zacząłem się śmiać — spokojnie Niall — mówiłem przez śmiech — ja też go nie lubię — a chłopak jakby odetchnął z ulgą.

Zacząłem się robić senny przez pogodę, jaka panowała za oknem, więc postanowiłem zamówić sobie czarną kawę bez cukru.

Została przyniesiona do mnie po 5 minutach bezlitosnego czekania.

— Powtórzmy cały plan jeszcze raz — powiedział Niall, gdy przykładałem już kubek do ust. Popatrzyłem na niego groźnie i zacząłem pić swoją kawę, gdy on przekartkowywał swój notes.

Już przy drugim łyku mało się nie zadławiłem, gdy zobaczyłem, kto wchodzi do kawiarni.

— Niall — szepnąłem do niego - Niaaall — i nic. — Niall! — powiedziałem ostatni raz, kopiąc go pod stołem.

— Auć — pisnął. - Za co to było?

— To on — powiedziałem.

Niall odwrócił się tak szybko i nieostrożnie, że prawie zwalił moją kawę ze stolika. Zaczął się rozglądać po całej kawiarni, dopóki nie zobaczył niskiego, dość chudego, na oko szesnastoletniego chłopca, stojącego przy ladzie i zamawiającego coś do jedzenia. Idealnie pasował do naszego opisu. Brązowe włosy z grzywką, na której teraz było można zauważyć sporo kropel wody oraz jasne niebieskie oczy, po których widać bardzo odznaczające się zmęczenie w postaci cieni. Ubrany był w czarną bluzę, szare rurki oraz czarno-białe Vansy, w których teraz prawdopodobnie się topił, z uwagi na pogodę za oknem. Chłopak był cały przemoczony, jakby nie wiedział, że w każdej chwili może się rozpadać.

Gdy tak analizowałem jego ciało krok po kroku, nawet nie zauważyłem, kiedy zaczął iść w stronę drzwi wyjściowych.

— Niall idziemy — oświadczyłem i jednym haustem wypiłem resztkę mojej kawy. Niall bez żadnych sprzeciwów wstał od stolika i zapłacił kelnerce. Skierowaliśmy się w stronę drzwi za chłopakiem.

Wyszliśmy przed kawiarenkę, a go już tam nie było.

cute daddy } l.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz