2} find it yourself

624 45 2
                                    


— Kurwa! - załamałem się. — Tego dzieciaka trudnej znaleźć niż ciuchy na tę pogodę.

— Trafne porównanie — prychnął. — Może się rozdzielimy i pójdziemy go szukać? — zaproponował.

— Dobra — westchnąłem. — Ty idziesz w lewo, a w prawo — zarządziłem i bez słowa więcej ruszyłem w swoją stronę. Usłyszałem jeszcze tylko jakieś marudzenie za plecami ze strony mojego towarzysza.

Przeklinałem tego chłopaczka w myślach. Jak i gdzie on się tak szybko ulotnił? Przynajmniej wiem, czemu mój ojciec tak bardzo go u siebie chce, ale jak taki słodki, niewinny, drobny, niemrawy chłopaczek miał sobie u nas poradzić.

Czekaj, czekaj, czekaj!

Jaki słodki? Mnie już chyba zupełnie popierdoliło. Jak mogłem nazwać tego chłopaka słodkim. Do tego to jest CHŁOPAK. Chłopcy nie są słodcy.

Próbowałem sobie to wmówić, gdy nagle poczułem, że na coś wpadam. Albo raczej na kogoś. W ostatnim momencie złapałem tego kogoś za ramię, bo jeszcze sekunda, a to chucherko by leżało twarzą w kałuży. Nawet na niego nie spojrzałem i poszedłem przed siebie. Usłyszałem ciche, niemrawe "dziękuje". Odwróciłem się, skinąłem głową na znak "że nie ma za co" i już się obróciłem, aby dalej iść szukać tego chłopaczka, gdy nagle mnie olśniło. Odwróciłem się z powrotem, aby zobaczyć czy przypadkiem mnie wzrok nie myli i zauważyłem to chucherko wchodzące do sklepu. To chucherko, którego szukałem. Wreszcie! Szybko wybrałem numer do Niall'a. Stałem pod sklepem i czekałem aż wreszcie łaskawie postanowi zjawić się mój drogi współpracownik. Jedna minuta — nic. Trzy minuty — nic. Dziesięć minut — nic. Pojawił się dopiero po piętnastu minutach.

— Nie zdążyłem nawet, mrugnąć tak się spieszyłeś — powiedziałem z sarkazmem i próbowałem zabić go wzrokiem.

— Starałem się — wyszczerzył się, pokazując swoje [nie] białe zęby. - Czyli mówisz, że wszedł do tego sklepu — powiedział, wskazując na odpowiedni budynek. Zanim przyszedł Niall postanowiłem wreszcie popatrzeć trochę do góry i dowiedzieć się, do jakiego sklepu udał się nasz chłoptaś. Na szyldzie widniał napis: "Vans". No oczywiście.

— Ciekawe czy nosi w ogóle jakie inne buty oprócz trampki — zastanowiłem się w myślach.

— Tak właśnie tu — odpowiedział po trochę długim monologu w swojej głowie.

— To co? - zatarł ręce — Wchodzimy? — uśmiechnął się przebiegle.

— Wchodzimy, ale bez żadnych przedstawień — spojrzałem na niego groźnie. Młodszy od razu posmutniał. Lubił wielkie wejścia.

Weszliśmy tam normalnie jak cywilizowani ludzie. Okazało się, że ten sklep jest wielki. Mnóstwo ubrań, plecaków, worków a najwięcej oczywiście butów. Wszędzie trampki. Poustawiane na ścianach, wzdłuż całego sklepu. Przeszedł mnie dreszcz. Rozdzieliliśmy się i każdy poszedł szukać chłopaka.

*10 minut później*

Wpadłem na Niall'a.

— Widziałeś go?! — zapytaliśmy w tym samym czasie.

— Nie — powiedział Niall.

— Kurwa! Znowu nam zwiał — sam nie wierzyłem w to, co mówię, ale ten chłopak jest serio niezły. Uciekł nam już 2 raz. Wyszliśmy na zewnątrz, gdy akurat zadzwonił mój telefon.

— Dzwoni mój ojciec — szepnąłem do Nialla i usłyszałem, jak głośno przełyka ślinę. Oboje go nie znosimy. Strasznie się rządzi. Co z tego, że już nie ma prawa mnie kontrolować, bo jestem pełnoletni. Mam podobno za dużo informacji. Chociaż i tak bym nie odszedł z tej "pracy" bo są z niej bardzo dobre pieniądze. Ciągle słyszałem sygnał, że mój telefon dzwoni, a gdy wreszcie się ocknąłem, on już przestał. Szybko próbowałem oddzwonić.

Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał... Przepraszamy, użytkownik teraz nie może odebrać. Zostaw wiadomość po sygn-..

— Co on umarł w ciągu tych kilku sekund? — wkurzyłem się, lecz zaraz ponownie usłyszałem odgłos mojej komórki. Od razu odebrałem.

— Macie go? — usłyszałem głos w telefonie.

— Tak jakby — odpowiedziałem.

— Jak to tak jakby?! - krzyknął — To macie go czy nie?!

— Mieliśmy, a później nam zwiał — przerwałem — a teraz znowu go mieliśmy, ale tak jakby znowu go zgubiliśmy — dokończyłem.

— Harry! Dziecko czy ty cokolwiek umiesz zrobić coś dobrze?! — zaczął ponownie krzyczeć. — Tylko to, że znasz tu za dużo tajemnic, powstrzymuje mnie, aby Cię nie wyrzucić!

— Jak jesteś taki mądry, to sam sobie go szukaj! - krzyknąłem do telefonu i rozłączyłem się, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.

Wkurwił mnie.


cute daddy } l.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz