IV

53 7 1
                                    

-Pocałuj mnie.- nie wiedziałem co odpowiedzieć. W tym momencie zaczął się do mnie zbliżać wolnym krokiem. Nie wiedziałem co zrobić, więc zacząłem się powoli wycofywać w tył, aż dotarłem do ściany. Kiedy Daiki stał tuż przede mną z miną której nie kojarze, wyglądał jakby był i zły i jednocześnie smutny. Stałem spokojnie, zdecydowałem że nie uciekne w końcu to mój przyjaciel, nic mi nie zrobi... Kiedy chwycił mnie za rękę i spojrzał mi prosto w oczy, można powiedzieć że nasze nosy praktycznie się dotykały. Zamknąłem oczy. A-Ale... nie... pocałował...mnie?
Odsunął się, kiedy otworzyłem oczy stał tyłem już przy drzwiach od pokoju. I wyszedł. Momentalnie zrobiłem się strasznie czerwony.
A-Ale... zastanawia mnie to... dlaczego mnie pocałował? Nie wiem czy mam mu sie zapytać, czy lepiej nie...

Daiki

Chciałem go pocałować. Ale... nie zrobię tego, wolałbym żeby to on mnie pocałował. Kto wie, może mnie nawet nie lubi tak jak ja? On nawet nie ma pojęcia o tym że przed wypadkiem chodziliśmy ze sobą.
Odsunąłem się i od razu wyszedłem. Zdecydowałem że pójdę na spacer się przejść. Pójdę w moje ulubione miejsce. Będzie dobrze jak zostawię go teraz samego. Kiedy założyłem słuchawki i włączyłem moją playliste zastanawiałem się jakby zareagował gdybym serio go w tamtym momencie pocałował.

Makoto

Daiki'ego nie ma już około 5 godzin. Napiszę mu sms'a, żeby juz wracał. Może jednak pójdę go poszukać? Nie.. Albo dobra! Ubrałam moje czarne trampki, kurtkę i wyszedłem. Nie miałem pojęcia gdzie mógłby pójść.
Najpierw poszedłem do miasta, byłem w kawiarence co ostatnio byliśmy, nie było go tam. Zaczęło rozbić się coraz chłodniej i ciemniej, ale Daiki dalej mi nic nie odpisał. Myślałem że zaraz polecą mi łzy, naprawdę się o niego martwię. Nagle usłyszałem głos jakiejś dziewczyny krzycząc moje imię. - Makoto! Makoto! EJ, MA-KO-TO! Stój! - momentalnie stanąłem i odwróciłem się.
Dziewczyna podbiegła do mnie i powiedziała:
-Słyszałam od Daiki'ego, że straciłeś pamięć. Podobno go nie pamiętałeś, a mnie może kojarzysz?
-Em, Y-Yue?- spytałem - TAAAK! JAK SŁODKO PAMIĘTASZ MNIE~ - Od razu dziewczyna z uśmiechem rzuciła mi się na szyje.- Yue, przepraszam. Ale nie pamiętam prawie niczego...- dziewczyna przestała mnie przytulać, stanęła przede mną i się uśmiechnęła - To co! Ważne, że chociaż sobie przypomniałeś kim jestem! Zaczekaj! Zacznę jeszcze raz. Yue Sasaki, twój rocznik. Ta sama klasa. Najlepsi przyjaciele od piaskownicy. Mimo że jesteśmy przyjaciółmi to zawsze traktowalismy się jak rodzeństwo! To właśnie denerwowało Daiki'ego! Haha! Mieszkam kilka domów dalej od was, dlatego często się widzimy! - Hm, przyjaciółka...Urocza i pełna energii. Cieszę się, w końcu już się czegoś dowiedziałem.
-Haha- zaśmiałem się. - właśnie... Yue, potrzebuję twojej pomocy. Nie mogę znaleźć Daiki'ego. Wyszedł już jakiś czas temu i dalej nie wrócił.
-Ah, tak? W porządku. Poszukam z tobą. Gdzie najczęściej chodziliscie?
-Em, no...- dziewczyna spojrzała się na mnie i rzekła - Nie pamiętasz, prawda? Eh, w porządku. Przejdziemy się nad jezioro. Tam często chodzimy we trójkę. Może siedzieć na pomoście. Idziemy Makoto!- uśmiechnęła się.
Po niecałych 10 minutach byliśmy już na miejscu. Było już zimno. Zauważyłem, że Yue marznie. Ściągłem moją kurtkę i założyłem ją Yue na ramiona. - Weź, załóż to. Widze, że marzniesz.- uśmiechnął się.
-Ale Makoto, ty też zmarzniesz przecież...
-Nie przejmuj się, mi nie jest zimno- powiedziałem dalej uśmiechnięty do Yue.
- w porządku - odwzajemniła
uśmiech.
Kiedy przeszliśmy całe jezioro posmutniałem. Nie było go. Yue chyba zauważyła.
-M-makoto! Nie przejmuj się! Może jest już w domu!
-Moze masz racje.- spojrzałem na telefon, brak odpowiedzi na moją wiadomość.
Postanowiłem że odprowadzę Yue do domu kiedy staliśmy przed jej domem bez słowa minął nas Daiki. Pożegnałem się i od razu pobiegłem do niego. Kiedy go dogoniłem nie odpowiadał mi na pytania, kompletnie mnie ignorował.
-Daiki, słyszysz mnie? Odezwij się! Wszedzie cię szukałem!
-Nie jest Ci zimno, Makoto?- spytał patrząc prosto przed siebie.
-Ni... Ah, kurtka!- zapomniałem zabrać ją od Yue. W porządku,odda mi jutro w szkole.- pomyślałem.
Kiedy dotarliśmy do domu Daiki nie odzywał się do mnie. Jedyne co mi powiedział od powrotu do domu to to że śpi dziś w salonie na kanapie.
-Ah, tak...- pomyślałem.- Nie rozumiem, czemu on jest na mnri obrażony? Postanowiłem zapytać mu się. Nie zniosę tego.
-D-Daiki!
-Hm?
-Jestes na mnie zły?
-Nie, nie jestem.
-przecież widze, że jesteś! Daiki nie zniosę tego! Chcę rozmawiać z tobą. Tak jak dziś rano. Nie zniosę tej ciszy.
-Ah, rozumiem. Ale dzisiaj nie porozmawiamy. Jestem śpiący pójdę już spać.
-W porządku - odpowiedziałem i weszłem do pokoju się przebrać.
Kiedy wyszłem spojrzałem się na Daiki'ego i tak przez chwilę przygladałem się jego śpiącej twarzy. Wyglądał słodko. Na mojej twarzy pojawił się duży uśmiech. Chcę z nim spac.- pomyślałem i od razu położyłem się obok niego.

Kanapa nie była rozłożona więc było malo miejsca, objąłem Daiki'ego i po chwili usnąłem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kanapa nie była rozłożona więc było malo miejsca, objąłem Daiki'ego i po chwili usnąłem. Kiedy się obudziłem Daiki'ego już nie było. Spojrzałem na zegarek była 7:09. Najpierw sprawdziłem czy on jest może w domu. Nie było go chyba wyszedł wcześniej. Całe szczęście pamiętam drogę do szkoły, więc poradzę sobie sam.

Daiki

Może wczoraj źle się zachowywałem.. nie spałem w nocy, myślałem. I nagle poczułem jak ktoś mnie obejmuje. To był Makoto. Od razu jak wszedł i mnie objął to momentalnie usnął. Pocałowałem go w czoło i odwróciłem się.
Nagle zachciało mi się spać. Usnąłem. Obudziłem się rano przed budzikiem była godzina 6:02. Chwilę poleżałem, potem wstałem. Uszykowałem się. Byłem gotowy do wyjścia już o 6:42.
Chwilę przygladałem się Makoto, kiedy zobaczyłem jego śpiącą twarz pomyślałam sobie że jest okazja aby go pocałować. Zrobiłem to, pocałowałem go w usta i spojrzałem się na niego. Po pocałunku uśmiechnął się- pomyślałem że nie śpi, zrobiłem wielkiego buraka.- Dobra, chrapie - powiedziałem do siebie szeptem i wyszedłem z domu.

- Dobra, chrapie - powiedziałem do siebie szeptem i wyszedłem z domu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Amnezja<Yaoi>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz