Rozdział trzeci

1.4K 206 126
                                    

Środa była dla Hinaty dniem wolnym od jego pracy. Sam poprosił o to Kaede już na samym początku miesiąca, z nadzieją, że Kageyama będzie pamiętał o ich rocznicy i zechce spędzić z nim normalny dzień, na trzeźwo.

Tak jak przypuszczał, Tobio był zbyt pijany, by uświadomić sobie, jak ważny był to dla Shouyou dzień.

Co prawda przez jeden krótki moment Hinata żywił nadzieję, że jednak sobie przypomniał – kiedy rano po przebudzeniu zaczął całować go i dość niecierpliwie dobierać się do niego. Cały czas śmierdział alkoholem, co przeszkadzało pomarańczowowłosemu, jednak ostatecznie, z nadzieją, że skończy się to czymś więcej niż pójściem dalej spać, pozwolił na pieszczoty i nawet odczuł odrobinę przyjemności ze zbliżenia – ale tylko odrobinę. Szybko bowiem okazało się, że poranny seks był tylko zwyczajną, pijacką chętką Kageyamy, po której mężczyzna znów poszedł spać.

Z początku poczuł ukłucie żalu dla niedelikatności Tobio, jednak chwilę później uznał, że przynajmniej mniejsze będą jego wyrzuty sumienia, kiedy spędzi ten dzień z Sugawarą.

Na spotkanie postanowił ubrać jasne spodnie i sweter w biało-miedziane paski. Był to właściwie jego ulubiony, ponieważ miał niewielki dekolt, dzięki czemu materiał zakrywał ewentualne siniaki na ramionach, a tych akurat miał kilka po szarpaninie sprzed paru dni. Nie chciał, by Sugawara je zauważył, dlatego dokładnie obejrzał się w łazienkowym lustrze, upewniając, że na jego ciele nie ma nawet najmniej odznaczającej się od koloru skóry plamki.

Do sypialni wrócił tylko na chwilę, by przekonać się, że Tobio śpi i nie ma sensu się z nim żegnać. Hinata westchnął cicho, zaciskając dłoń na swoim swetrze. Czuł się prawie jak uciekinier, ale klamka już zapadła, a nie chciał odwoływać spotkania tylko dlatego, że bał się, iż Kageyama w jakiś sposób odkryje jego kłamstwo.

Wyszedł cicho z mieszkania, kiedy wybiła szósta trzydzieści. Z Sugawarą był umówiony dopiero na dziesiątą, ale nie mógł pozostać do tego czasu w mieszkaniu. Tobio od razu zorientowałby się, że Hinata ma wolne, nie pozwoliłby mu nigdzie wyjść – a gdyby Shouyou nalegał, natychmiast nabrałby podejrzeń.

Nie było innego wyjścia, jak spędzić najbliższe trzy godziny na mieście. O tej porze otwarte były tylko bary i sklepy spożywcze czy supermarkety, a nie widział sensu, by się w nich zaszywać, nawet jeśli poranek był dość mroźny. Spacer i tak bardziej mu odpowiadał, dlatego też udał się do parku, gdzie usiadł na ławeczce nad stawem, wpatrując się bezmyślnie w taflę wody.

Wytrzymał ledwie czterdzieści minut. Jego myśli wciąż zajmował Kageyama, wciąż miał ochotę wrócić do niego. Zastanawiał się nawet, czy by nie kupić czegoś po drodze i skłamać, że po to właśnie wyszedł, aby zrobić niespodziankę z okazji ich rocznicy.

Ale Tobio prawdopodobnie i tak był zbyt pijany. Hinata zgadywał, że nie byłby w stanie nawet go dobudzić, zwłaszcza, że Kageyama sobie na nim ulżył. Po takich chwilach zwykł spać jeszcze przez dwie, trzy godziny.

Wstał więc z ławki i ruszył dalej, tym razem w głąb miasta. Oglądał przyciemnione jeszcze wystawy sklepów, jakiś czas przesiedział w ciepłym wnętrzu centrum handlowego, na koniec udał się do biblioteki, by tam przez pozostałą mu do spotkania godzinę poczytać książkę w czytelni.

A punktualnie o dziesiątej zjawił się w umówionym miejscu.

Zgodnie z jego przypuszczeniami, Sugawara podjechał samochodem – był to audi RS7, co przywołało w nim wspomnienia z czasów, kiedy on i Kageyama jeździli podobnym. Koushi zatrzymał się tuż przy krawężniku i pochylił nad siedzeniem, otwierając Hinacie drzwi i uśmiechając się do niego.

Zanim odejdę ||KageHina||Where stories live. Discover now