Już w wieku dwóch lat wiedziałam, że nigdy w tym sierocińcu nie poczuje się jak w domu. Okazało się, że z początku sympatyczna blondynka o niebieskich oczach, właścicielka sierocińca, to istny demon. Już wiem czemu te dzieciaki były takie grzeczne. Bały się jej. Bały się, że jak zrobią coś czego ona nie toleruje to zrobi im krzywdę, więc zawsze były spokojne. Ale, ja wiedziałam, że są spokojne tylko gdy śpią. Choć i tak często ktoś w nocy się budził zlany potem. Jako dwulatka miałam inteligencję trzynastolatki. Umiałam pisać i czytać. Znałam wiele regułek i innych takich. Wydaje się być super. Być inteligentną dwulatką z długim kasztanowym warkoczem i czekoladowymi oczami. Niestety nie. Gdy tylko kogoś poprawiłam, jakiś mały błąd. Jeśli kogoś pouczałam Pani Darecka łapała mnie za włosy i krzyczała.
- I czemu się wymądrzasz?! Taki mały gówniarz i już poprawia starszych!
- Ale...
- Jeszcze pyskujesz?!?!- krzyczała szarpiąc mnie mocniej za włosy.
Wtedy zabierała mnie na strych. Przywiązywała mnie do szafy i wyznaczała ile godzin mam tam siedzieć, a to tylko jak miała dobry humor. Większość dzieci się ze mną nie zadawała, bo dostawałam od niej kilka kar dziennie i nie chcieli mieć problemów przez zwykłą znajomość. Jak miałam cztery lata do sierocińca przyszła taka dziewczynka. Miała krótkie czarne włosy i szaro-niebieskie oczy. Gadała tylko ze mną. Była zauroczona tym, że stawiam się Dareckiej. Była tam kilka miesięcy. Mogłam ją otwarcie nazywać przyjaciółką, ale niedługo po zapieczętowaniu naszej przyjaźni przyjechał ktoś z drugiego końca świata żeby adoptować dziewczynkę. Każde dziecko płci żeńskiej szykowało się jak mogło żeby zabrano je z tego miejsca. Los chciał żeby zagraniczna para wybrała Rose. I znów byłam sama. Po trzech latach poszłam do szkoły, ale tam też nie było ciekawie. Na razie to kawałek mojego dziennika. Jeśli chcesz możesz zobaczyć następną.
CZYTASZ
Marionetka strachu
Short StoryNazywam się Ann Denver i to moja historia. Jeśli chcesz ją usłyszeć jesteś mile widziany...