Jay
Mając trochę czasu zatrzymałem się w małym miasteczku, aby się najeść. Z powodu mojej mocy prawie nie muszę spać, ale z jedzeniem to bez zmian. Zatrzymałem się w karczmie gdzie dostałem od razu od Pani Eleonory filiżankę mojej ulubionej kawy, a dwie minuty później dostałem porcje moich ulubionych grzanek. Zapłaciłem jej choć na początku nie chciała moich pieniędzy. Znam Panią Eleonorę ok kiedy byłem mały. Zapomniałem wam powiedzieć, że jestem w miasteczku Lotosu, które jest najbliżej położonym miasteczkiem od złomowiska. Ja razem z moimi przyjaciółmi chodziliśmy tam prawie codziennie, ale jak byliśmy mali zamiast kawy piliśmy kakao. Byliśmy biedni więc Pani Eleonora specjalnie dla nas w zamian za pomoc w karczmie robiła dla nas darmowe posiłki.
PE- Witam naszego wojownika. Co dzisiaj porabiasz.
Ja- Chciałem coś zjeść i się schronić przed burzą,która pewnie za chwile będzie.
PE- No i się nie pomyliłeś zobacz tylko jak zaczęło lać.
Ja- A tak w ogóle dziękuje za gościnność.
PE- Dla ciebie wszystko.
Ja- Jak tylko przestanie lać to będę się zbierał, ale mogę przynajmniej pani pomóc coś ogarnąć jak za dawnych lat.
PE- No to skoro tak chcesz to zamieć podłogę, a potem zrób występ dla tej gawiedzi.
(Pół godziny później)
PE- No to skoro skończyłeś to morze zagrasz coś?
Ja- Uczyłem się od mistrzyni, ale mam jedno pytanie.
PE- Jakie?
Ja- Gdzie moja gitara?
PE- No tam gdzie zawsze.
Kai
Lecieliśmy przez tą okropną burze, która wcale nie wyglądała jakby miała się skończyć. Reszta wcale nie była w lepszym nastroju oprócz mojej siostry, która z nadzieją leciała odpychając od siebie deszcz za pomocą magi żywiołów.
Ja- Nic nie widać błagam zatrzymajmy się gdzieś na kolację zanim się wszyscy pochorujemy.
L - No w sumie racja.
C - Wydaje mi się, że widzę wioskę.
Z - No to lećmy tam na pewno mają jakąś karczmę gdzie będzie można wyschnąć.
Pół godziny później dolecieliśmy pod karczmę gdzie było ślicznie. W środku były dębowe ściany i podłoga z ciemno-czerwonym dywanem przy największym stoliku z kanapą, a najfajniejsza była kolorowo podświetlona niewielka scena. Usiedliśmy wszyscy przy największym stoliku na sześć osób i każdy z nas brał do ręki menu. Wydaje mi się, że każdy z nas zawiesił wzrok na jednym daniu. Na piorunowej niespodziance.
Ja- Przepraszam panią, a o co chodzi z tym daniem.
PE- To danie jest specjałem bliskiej mi osoby.
N - A kogo takiego?
PE- Mistrza Piorunów Jay'a.
Ja- Jak to od kiedy?
PE- Jay i jego paczka od zawsze przychodzili tutaj i pomagali mi
Z- A co to za zdjęcie?
PE- Zrobiłam to zdjęcie Jay'owi i jego przyjaciołom jak mieli po 14 lat zaraz po tym jak pomogli mi z przygotowaniem tego miejsca na Święto Księżyca.
C - A co to za święto?
PE- Zapomniałam, że nie jesteście z tond. To co roczne święto na. którym wszyscy tańczą, jedzą łakocie i oglądają występy z pokazami fajerwerków. Całe szczęście, że był tutaj Jay i pomógł mi.
Ninja - BYŁ TUTAJ!? KIEDY?
PE- Godzinę temu.
L - No to zbieramy się i dziękujemy za wszystko.
PE- Nie ma sprawy, ale weźcie sobie kanapki na droge.
Ninja- Ninjaaa go!
CZYTASZ
Ninjago - Sekrety Błyskawicy
FanfictionAkcja dzieje się pomiędzy 6 a 7 sezonem ninjago. Po walce z Dżinnem Jay czuł się jak bohater choć nikt oprócz Nyi o tym nie wiedział, jednak ninja zaczyna dziwić to, że ich przyjaciel dziwnie się zachowuje po otrzymaniu tajemniczego listu. Reszty d...