Rozdział 4

800 55 2
                                    

Jay

Mając trochę czasu zatrzymałem się w małym miasteczku, aby się najeść. Z powodu mojej mocy prawie nie muszę spać, ale z jedzeniem to bez zmian. Zatrzymałem się w karczmie gdzie dostałem od razu od Pani Eleonory filiżankę mojej ulubionej kawy, a dwie minuty później dostałem porcje moich ulubionych grzanek. Zapłaciłem jej choć na początku nie chciała moich pieniędzy. Znam Panią Eleonorę ok kiedy byłem mały. Zapomniałem wam powiedzieć, że jestem w miasteczku Lotosu, które jest najbliżej położonym miasteczkiem od złomowiska. Ja razem z moimi przyjaciółmi chodziliśmy tam prawie codziennie, ale jak byliśmy mali zamiast kawy piliśmy kakao. Byliśmy biedni więc Pani Eleonora  specjalnie dla nas w zamian za pomoc w karczmie robiła dla nas darmowe posiłki.

PE- Witam naszego wojownika. Co dzisiaj porabiasz.

Ja- Chciałem coś zjeść i się schronić przed burzą,która pewnie za chwile będzie.

PE- No i się nie pomyliłeś zobacz tylko jak zaczęło lać.

Ja- A tak w ogóle dziękuje za gościnność.

PE- Dla ciebie wszystko.

Ja- Jak tylko przestanie lać to będę się zbierał, ale mogę przynajmniej pani pomóc coś ogarnąć jak za dawnych lat.

PE- No to skoro tak chcesz to zamieć podłogę, a potem zrób występ dla tej gawiedzi.

(Pół godziny później)

PE- No to skoro skończyłeś to morze zagrasz coś?

Ja- Uczyłem się od mistrzyni, ale mam jedno pytanie.

PE- Jakie?

Ja- Gdzie moja gitara?

PE- No tam gdzie zawsze.

Kai

Lecieliśmy przez tą okropną burze, która wcale nie wyglądała jakby miała się skończyć. Reszta wcale nie była w lepszym nastroju oprócz  mojej siostry, która z nadzieją leciała odpychając od siebie deszcz za pomocą magi żywiołów.

Ja- Nic nie widać błagam zatrzymajmy się gdzieś na kolację zanim się wszyscy pochorujemy.

L - No w sumie racja.

C - Wydaje mi się, że widzę wioskę.

Z - No to lećmy tam na pewno mają jakąś karczmę gdzie będzie można wyschnąć.

Pół godziny później dolecieliśmy pod karczmę gdzie było ślicznie. W środku były dębowe ściany i podłoga z ciemno-czerwonym dywanem przy największym stoliku z kanapą, a najfajniejsza była kolorowo podświetlona niewielka scena. Usiedliśmy wszyscy przy największym stoliku na sześć osób i każdy z nas brał do ręki menu. Wydaje mi się, że każdy z nas zawiesił wzrok na jednym daniu. Na piorunowej niespodziance.

Ja- Przepraszam panią, a o co chodzi z tym daniem.

PE- To danie jest specjałem bliskiej mi osoby.

N - A kogo takiego?

PE- Mistrza Piorunów Jay'a.

Ja- Jak to od kiedy?

PE- Jay i jego paczka od zawsze przychodzili tutaj i pomagali mi

Z- A co to za zdjęcie?

PE- Zrobiłam to zdjęcie Jay'owi i jego przyjaciołom jak mieli po 14 lat zaraz po tym jak pomogli mi z przygotowaniem tego miejsca na Święto Księżyca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

PE- Zrobiłam to zdjęcie Jay'owi i jego przyjaciołom jak mieli po 14 lat zaraz po tym jak pomogli mi z przygotowaniem tego miejsca na Święto Księżyca.

C - A co to za święto?

PE- Zapomniałam, że nie jesteście z tond. To co roczne święto na. którym wszyscy tańczą, jedzą łakocie i oglądają występy z pokazami fajerwerków. Całe szczęście, że był tutaj Jay i pomógł mi.

Ninja - BYŁ TUTAJ!? KIEDY?

PE- Godzinę temu.

L - No to zbieramy się i dziękujemy za wszystko.

PE- Nie ma sprawy, ale weźcie sobie kanapki na droge.

Ninja- Ninjaaa go!


Ninjago - Sekrety BłyskawicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz