Prolog

25 3 1
                                    

Trzy miesiące wcześniej.


- Powiedziałam Ci już raz i nie będe powtarzać drugi. - wykrzynęła moja rodzicielka.

- No mamo, ale proszę nic się nie stanie, przecież jestem odpowiedzialna. - Zrobiłam proszące oczka. To zawsze na nią działało, ale chyba nie tym razem.

- Do cholery jasnej, George powiedz jej, że nie może nigdzie iść bo ja już nie mam na nią siły. - wytarła ręce w ścierke, i skierowała sie do salonu, w którym mój tato oglądał telewizje.

- Tato, proszę. Wróce o 12, obiecuje.

- Mama sie nie zgadza to ja też. - Spojrzał na mnie, i odwrócił głowe do telewizora.

Zdenerwowana poszłam do pokoju, i głośno zatrzasnęłam drzwi. Chłopak z szkoły w którym podkochuje się od dwóch lat, zaprosił mnie na domówke, a ja nie mogę iść. Jak zwykle.

Rodzice zawsze trzymali mnie pod tak zwanym "kloszem", nigdy nic nie mogłam i nadal nie mogę, a mam już 17 lat, śmieszne co? Ale nie ja sie nie poddam wyjde przez okno, jak tylko pójda spać, a chodza spać szybko zazwyczaj o 21. Więc może jeszcze jest nadzieja. 

Została jeszcze godzina, więc szybko poszłam pod prysznic, umyłam zęby, nałożyłam makijaż, moje brązowe włosy zakręciłam na lokówce i szybko skierowałam sie do pokoju, tak aby rodzice nic nie zobaczyli. Ubrałam najładniejszą sukienke. I czekałam. O godzinie 21:30, byłam pewna, że rodzice spią, więc otworzyłam okno i cicho wyszłam. Do domu Brada mam jakieś 25 minut autem więc, zadzwoniłam po taksówke, a gdy przyjechała szybko do niej wsiadłam, a ona ruszyła.

To jest ten moment. O tak właśnie tak stoje pod domem Brada, mojej wielkiej miłości. Czuje, że to będzie ta noc, ta wyjątkowa. Lekko pchnełam drzwi i wciagnełam powietrze, ktore pachniało papierosami, i alkoholem.

Na sam zapach lekko sie uśmiechnełam, i przeciskając sie przez tłum tańczących ludzi próbowałam dotrzeć do mojej przyjaciółki Mindy, która siedziała na kanapie i do mnie machała.

- Oo przyszłaś, co to za swięto, że rodzice Ci pozwolili. - Zaśmiała się.

- A no pozwolili, tak po prostu. - Skłamałam.

- To super, patrz zrobiłam nowe paznokcie. Ładne? - zapytała mnie pokazując swoje różowe paznokcie.

- Śliczne. - uśmiechnęłam się, tak
Mindy jest najpopularniejsza w szkole, i jest pustą blond laską. I może własnie dlatego z nią trzymam bo ja dzięki niej też jestem popularna.

- O cześć Crystal, nie sądziłem, że przyjdziesz. - Usłyszałam głos Brada za plecami.

O matulu to on, dobra przestań histeryzować, obróć się powoli i uśmiechnij najładniej jak tylko umiesz.

- O cześć Brad, ja też nie sądziłam, że przyjde. - uśmiechnełam sie szeroko.

Kurza twarz, wyszłam na idiotke, chyba za bardzo pokazałam zęby.

Brad parsknął śmiechem i oddalił się puszczając mi oczko. O matko czy on własnie mi puścił oczko?

- Dobra Stal idziemy sie napić. - powiedziała Mindy po czym złapała mnie za ręke, i zaprowadziła do kuchni.

//It will be fine//  °° Ashton Irwin °° Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz