Noc pierwsza

18 0 0
                                    

|Seekae- Test & Recognise (Flume Re-Work)|

On.

A więc tak: stoję pod drzwiami tej obskurnej kamienicy i wyciągam z kieszeni ostatnią paczkę fajek z tym jednym jedynym samotnym papierosem i wiecie co?
Nosz kurwa wypada mi z ręki prosto w kałużę.
Świetnie. Po prostu świetnie.
Jestem na jakimś kompletnym zadupiu, mój telefon ledwo zipie i zastanawiam się czy bardziej wkurwiam się na siebie czy taksiarza, który mnie tu przywiózł. Te radosne myśli przerywają mi pijackie krzyki i śmiechy.
Jeszcze lepiej.
Nie jestem jakimś tchórzem, ale naprawdę nie mam ochoty na spotkanie z jakąś nadmiernie rozweseloną ekipą. Chociaż mogą mnie poczęstować papierosem. Cóż, mimo to rozglądam się za jakąś kryjówką i w oczy rzuca mi się szczelina między kamienicą, a innym budynkiem. Więc włażę.
I w tym wilgotnym półmroku mogę dalej użalać się nad sobą, bo to w zasadzie robię. Nie żeby to była dla mnie rutyna, bo stanie w tym właśnie wyjątkowo obskurnym punkcie mojego życia kosztowało mnie całkiem sporo pracy.
Tym niemniej całkiem miło jest czasami pomyśleć, że jest się frajerem.
I to z kilku powodów. Powód pierwszy: przyjazd do klubu go-go. Kto w ogóle jeszcze chodzi do takich miejsc oprócz tatuśków z doczepionym kryzysem wieku średniego albo wieczorów kawalerskich? Otóż chyba tylko dilerzy i frajerzy. Łatwo się domyślić, że dilerem nie jestem.
Powód drugi...
No i słyszę trzask pękającego szkła gdzieś z tyłu. Czy ja nie mogę przez pięć minut spokojnie nad sobą pojojczyć?
Nagle czuję, że ktoś szarpie mój rękaw. Odwracam się wkurwiony i...
O jasna cholera.
Stoi sobie nieduże zjawisko w jakichś powłóczystych ciuchach i patrzy na mnie wrogo.
Niebieskie włosy sterczą na wszystkie strony, a w ciemnych oczach czai się nieprzyjazny błysk.
Dziewczyna z klubu.
- Próbujesz wejść na zaplecze? - warczy. - Spadaj zanim zawołam ochronę.
- Nie! - serio wyglądam na aż tak zdesperowanego? Niedobrze. - Tylko się tu ukrywam. Już sobie idę!
Wzrok jej łagodnieje i muszę przyznać, że jest naprawdę śliczna. Jak jakaś elficka księżniczka czy coś.
- Przed czym?
- A wiesz - macham ręką i przysięgam, że czuję się jak ostatni cienias. Przecież jej nie powiem, że wystraszyłem się ludzi bawiących się lepiej niż ja. - Tak wyszło.
Unosi brew i wzrusza ramionami.
- To teraz wyjdź stąd - popycha mnie delikatnie i słyszę jak cicho wzdycha gdy ruszam. Stajemy w planie światła padającego że zdezelowanej latarni i patrzę na nią raz jeszcze. Z bliska można dostrzec sine worki pod oczami, pogryzione wargi i resztki pośpiesznie zmytego makijażu.
Ale nadal coś w sobie ma.
- No to dobranoc - mówi miękko. Odwraca się i wtedy decyduję się na strzał.
- Chcesz iść ze mną na kawę? - pytam. Zatrzymuje się i spogląda na mnie zdziwiona.
- Na kawę? Teraz?
Szczerze myślałem raczej o jutrzejszym popołudniu, ale nagle stwierdzam, że jej pomysł jest całkiem niezły.
- Tak.
- Jest prawie trzecia - pewnie pomyślała, że jestem nienormalny, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana.
- Wiem.
- Jak ty masz na imię co? - słyszę w jej głosie rozbawienie. I nagle już nie czuję się jak ostatni kretyn.
- Maks - odpowiadam po prostu.

~*~

Ona.

Jeśli miałabym wymienić czego w swoim życiu nienawidzę najbardziej byłoby to szalenie proste - otóż wszystkiego. Zbyt ładnej, nieludzkiej fizjonomii. Paskudnych instynktów. Życia pod osłoną zmroku. Pracy w ordynarnym nocnym klubie.
Sposobu, z braku lepszego określenia, pożywiania się.
Dlatego teraz wgapiam się w tego dziwnego chłopca szukając tych samych objawów co zwykle - nieprzytomnego, wręcz lekko błędnego spojrzenia oczu o źrenicach rozszerzonych pożądaniem, nierównego kołatania serca, urwanego oddechu, ogólnego niezdrowego podniecenia buzującego w ciele, tego napięcia, za którego rozładowanie mężczyźnie byli gotowi zapłacić nam naprawdę wysoką cenę - ale widzę tylko zdecydowanie zażenowaną swoim pytaniem istotę ludzką, na której policzki wpełza rumieniec zawstydzenia, spoglądającą na mnie z zupełnie innym rodzajem fascynacji.
Po raz pierwszy od lat spotykam się z brakiem reakcji na intensywną aurę zmysłowej magii w powietrzu. Któż dostarczył tu tak niewinne stworzenie?
Ostatecznie przekonuje mnie o tym zupełny brak typowej samczej pewności siebie zastąpionej przez nerwowe skubanie dolnej wargi. W mojej głowie formuje się prosty plan, zupełnie przeciwstawny do żądz targających moim demonicznym jestestwem.
Odejść z nim. Byle dalej stąd. Póki opiera się tej atmosferze. Póki może naprawić swój błąd i wrócić tam skąd przybył.
Odejść z nim. Zaciągnąć w ciemność. Całować do utraty tchu. Czuć jak jego ciepło wypełnia moją pustkę.
Potrząsam głową jak pies otrzepujący się z wody, czym wywołuję jego zaskoczenie.
- Chodźmy - po prostu wymijam go i kieruję się w stronę większej jasności.
W tym Mieście nigdy bezpieczeństwa.
Słyszę jak gwałtownie wciąga powietrze za moimi plecami i szybko mnie dogania.
- Przepraszam... - mówi nieśmiało zrównując się ze mną. Spoglądam na niego kątem oka i widzę, że znowu jest wyraźnie zmieszany. - Naprawdę nie wierzę, że o to nie zapytałem... Jak masz na imię?
- Nieistotne - odpowiadam i mimo ciemności widzę, że znowu robi się czerwony jak dojrzała wiśnia lśniąca w czerwcowym słońcu.
- To jak mam do ciebie mówić? Ej ty?
Nie mówić, myślę sobie.
- Wymyśl mi ksywkę - rzucam na odczepne i dzięki temu idziemy w milczeniu tak długo, aż zapyziałe uliczki straszące pokruszonym betonem chodników i pochylające się nad nimi smętne budynki z odpadającym tynkiem ustępują miejsca wciąż starym, ale znacznie bardziej zadbanym kamienicom, o ścianach zabarwionych na intensywną żółć przez padające nań światło sodowych ulicznych latarni.
Nie jest stąd - mówi o tym cała jego postać, a już na pewno zachwyt z jakim rozgląda się po brzydkich ulicach. To że znalazł się w Mieście nie jest największym prezentem od losu - odwrotnie do jego prawdopodobnego przekonania. To tylko zgnilizna zapakowana w błyszczący papierek. Iluzja. Ułuda.
Zazdrość to brzydka cecha, ale składam się tylko z takich - a on ma możliwości i szanse, które nigdy nie będą mi dane. Mam nadzieję, że nie jest jeszcze za późno żeby zdołał dostrzec jak wielką pomyłką było sprowadzenie się tutaj.
- Lubisz mitologię? - pyta w końcu przerywając moje zamyślenie.
Znam ją lepiej od ciebie.
- Całkiem lubię.
- A mogę mówić na ciebie Hekate?
Zatrzymuję się i patrzę na niego zszokowana. Mylnie to odczytuje.
- Przepraszam! - mówi szybko. - Po prostu... Chodzi mi o to, że jesteś taka tajemnicza i...
Bierze urwany oddech, a widząc jego zbolałą minę ogarnia mnie przemożne pragnienie wykrzyczenia mu w twarz prawdy - że podanie mu mojego imienia jest zupełnie zbędne, bo po tej jednej nocy się już nie zobaczymy, a ja nie mogę dać mu żadnego ziarenka, które mogłoby go uwierać do tego stopnia, że postanowi o mnie rozmyślać.
- Nie szkodzi - przerywam mu ruszając dalej. - Po prostu mnie zaskoczyłeś.
- Okej, no to Hekate... Co lubisz poza mitologią?
Zastanawiam się nad tym i dochodzę do wniosku, że szczera odpowiedź na to pytanie będzie całkiem nieszkodliwa.
- Słuchać muzyki - bo wtedy nie słyszę tego, co dzieje się wewnątrz mnie.
- A ostatni kawałek jaki miałaś na słuchawkach to...
- Chyba "Test and Recognise" Seekae w remixie Flume - odpowiadam po namyśle i zerkam na niego. Widzę, że otwiera buzię w zaskoczeniu.
- Okej, nie rozumiem ani słowa z tego co do mnie powiedziałaś - unosi ręce. - Jak wielkim jestem ignoratnem?
- Umiarkowanym - stwierdzam. - Ale do przeżycia.
- Odsłucham w domu - obiecuje. - A książki?
- Tak, lubię czytać. Ale ostatnio trochę mnie to nuży - wzruszam ramionami.
To jest zaskakująco przyjemne i - co ciekawe - rozmawiając z nim nie czuję głodu.
Czuję się jak normalna ludzka istota. To znaczy przypuszczam, że tak właśnie czują się ludzkie istoty.
Bo przecież nie dość, że jestem fatalna w byciu sobą, to jeszcze gorsza w udawaniu ludzkiej kobiety.
Zadaje mi jeszcze wiele pytań.
O to czy studiuję (nie), czy jestem z Miasta (powiedzmy), co lubię jeść (nie to czego by się spodziewał) i tym podobne. Wydaje się być gadatliwy i szczerze zainteresowany moimi odpowiedziami, głównie monosylabicznymi.
Mam nadzieję, że na tyle nieznaczącymi bym w jego umyśle zlała się z morzem niegdyś widzianych i nie do końca zapamiętanych twarzy.
Jesteśmy coraz bliżej cywilizacji i ruch uliczny zagęszcza się. W końcu w zasięgu mojego wzroku pojawia się postój taksówek, więc delikatnie szturcham chłopaka w ramię.
- Hej - mówię. - Powinieneś wracać do domu.
Zastyga w pół słowa zaskoczony, ale pokilku sekundach kręci głową.
- Mieliśmy iść na kawę...
- Naprawdę nie sądzę żeby picie kawy o tej porze ci służyło - przerywam mu, a na jego twarz znowu wpełza rumieniec. Widząc to w moim ciele rośnie uczucie pogrzebane przez wiele lat bezsensownego mroku i pustki.
Potężna żałość zalewająca mnie niemal dławiącą w gardle falą.
- Okej, rozumiem - odpowiada przygaszony. - Czyli to nasze jedyne spotkanie?
- Maks - jego imię, wypowiedziane przeze mnie pierwszy raz tej nocy, niemal namacalnie prześlizguje się po moim języku. - Jesteś fajnym chłopakiem. Tylko że ja nie jestem fajną dziewczyną.
Jest smutny. Widzę to wyraźnie.
Demony krzywdzą ludzi, ale dlaczego nawet wtedy gdy chcą im pomóc?
- Jasne - prawie szepcze. - Cóż, gdybyś zmieniła zdanie... - zaczyna grzebać po kieszeniach i po chwili wyciąga z niej zmięty paragon i ogryzek ołówka. Przez sekundę bazgrze po nim zawzięcie. - Tu jest mój numer - przez chwilę zastanawia się nad czymś. - Odprowadzić cię gdzieś?
- Poradzę sobie - odpowiadam biorąc od niego świstek papieru. - Jeśli będziesz dalej szedł w tamtą stronę dojdziesz do parkingu taksówkarzy.
- Dzięki - mówi nieszczerze i wyciąga do mnie rękę. - To... Dobranoc Hekate.
Chociaż wszystko we mnie krzyczy, że to bardzo zły pomysł ujmuję jego dłoń.
Jest chłodna, ale pod powierzchnią skóry czuję pulsowanie krwi, które przemawia do moich najgłębszych instynktów. Słyszę jak gwałtownie wciąga powietrze gdy czuje jak gorące są moje palce.
Gdybyś wiedział, myślę zrezygnowana. Gdybyś tylko wiedział.
- Dobranoc Maks - mój głos jest miękki jak kocie futro.
I zanim zdąży powiedzieć coś jeszcze odwracam się i odchodzę.
Do ciemności. Do pustki.
Do okrucieństwa.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 19, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

PiekłowstąpienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz