Gdyby rodzice dowiedzieli się, że wstaję wcześniej, by widzieć się z jakimś mało znanym mi facetem, prawdopodobnie by zapytali, czy nie mam przypadkiem gorączki. Wysokiej gorączki.
Schodzę po schodach i spoglądam w każde możliwe odbicie. Dżinsowe szorty, czarna, luźna koszulka włożona do szortów, czarne trampki, rozpuszczone włosy, delikatny make up. Wymknięcie z pokoju nie stanowiło żadnych trudności, nie popełniłam ani jednego błędu.
Wkraczam na stołówkę. Pomalowane na biało drewniane krzesła i stoły, obrusy w kratkę biało-niebieską, dziwaczne obrazy na ścianach. Czuję zapach bekonu i parówek. Podchodzę do szwedzkiego stołu, biorę w ręce talerz i nakładam tosty zasmażane w jajku oraz kilka plasterków ogórka.
- Panienka co sobie życzy do picia?
Rozpoznaję jego ciepłem emanujący głos.
- Macchiato - odpowiadam nakładając na talerz większą porcję ogórków. Podnoszę głowę. Thomas podchodzi do ekspresu, napełnia 2 filiżanki ciepłymi napojami. Skinieniem głowy pokazuje mi miejsca, które zajął. Obdarza mnie promiennym uśmiechem. Odwzajemniam.
Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, z kim tak naprawdę za chwilę usiądę przy stoliku i spożyję posiłek. Jego blond włosy, brązowe oczy, kwadratowa szczęka...
Zaczynam się denerwować ze stresu. Jakby nie było, jestem jego wielką fanką. Sytuacja jest dziwna, jakkolwiek na nią patrzeć.
Chłopak odsuwa mi krzesło. Siadam. Dżentelmen. Takiego go sobie wyobrażałam. On również spoczywa na swym siedzisku i zaczyna przekrawać bułkę.
- Ładna dziś pogoda, prawda? - pyta nonszalanckim tonem smarując masłem powierzchnię bułki. Studiuję każdy jego ruch. Nie potrafię wydusić słowa.
- Ziemia do Aileen! - wymachuje mi bułką przed twarzą śmiejąc się. Otrząsam się z amoku.
- Tak tak, cudowna - odpowiadam i postanawiam zmienić temat - jesteś sławnym aktorem, jak to się dzieje, że nikt nie zwraca na ciebie uwagi?
Upija łyk kawy.
- Kupiłem sobie spokój.
- Zaraz, że co? - dziwię się. Thomas nie zdawał się być antyspołeczny.
- Mój menadżer wykupił mi w hotelu zakaz bliższego kontaktu ze mną. Ja go prosiłem tylko o pokój, a on podpisał mi papiery na, powiedzmy, Vipa. Mówiłem mu, że chcę być traktowany jak zwykły turysta, ale on stwierdził, że należy mi się coś więcej. A to, że siedziałem wczoraj sam w Sky barze, to również jego zasługa. Tak, wczoraj kłamałem. Wolałbym tam siedzieć przy tłumie ludzi niż samotnie. Przynajmniej hotel wybrałem sam.
- No właśnie, tutaj jest mnóstwo luksusowych apartamentowców, chociażby na wyspie św. Stefana.
- Tak, ale to nie dla mnie. Jestem człowiekiem, a nie lwem dla któremu mają służyć setki guźców. Mam mnóstwo asystentów od wielu rzeczy, ale nie czuję się z tym dobrze. To tak, jakbyś nie potrafiła nic zrobić i byłabyś tylko robotem, o którego trzeba dbać, wymieniać śrubki, naoliwiać, by był stanie do użytku.
Bardzo mi to zaimponowało.
- Masz Vipa i siedzisz na stołówce? Nie powinieneś dostawać jedzenia do pokoju albo zupełnie gdzieś indziej?
- To, że tu przychodzę, to mój indywidualny wybór. Nikt mi nie może tego zabronić.
- Rozumiem. Nie widzę tu żadnych ochroniarzy, więc jak cię pilnują? - gryzę tosta.
- Kelnerzy - wzrokiem wskazuje pracowników - cały czas nas obserwują.
- W takim razie czemu jeszcze mnie nie wyrzucili z jadalni? - zauważam.
- Uprzedziłem ich, że będę dziś spożywać posiłek z uroczą dziewczyną.
Czerwienię się i spuszczam głowę. Uśmiecham się pod nosem.
- Gdybym był złośliwy, nie powiedziałbym nic o tobie, a dzięki temu zarobiłbym trochę pieniędzy za łamanie zasady zbliżania się.
- Ale z ciebie cham!
Parska śmiechem, ja również. Dokańczamy posiłek.
- Panienka życzy sobie jeszcze dolewki?
- Tak, bardzo proszę o czarną herbatę.
Thomas bierze moją filiżankę i rusza do ekspresu. Spoglądam na zegarek. 8:23.
Osz cholera. Wstaję szybko i podchodzę do Thomasa.
- Muszę już iść na górę - szepczę mu do ucha. Widzę na jego przedramionach gęsią skórkę. Otwieram lekko usta ze zdziwienia, lecz od razu je zamykam. Thomas spogląda mi w oczy.
- Idź - mówi, a ja odwracam się i wychodzę z jadalni.
Wbiegam do pokoju. Rodzice nie zauważyli mojej nieobecności.
Nasze pomieszczenie wypoczynkowe składa się z dwóch pokojów, łazienki i korytarzyka. W jednym pokoju śpią rodzice, w drugim ja.
Szybkim krokiem przekraczam próg mojego pokoju.
- Aileen, wyłaź już, idziemy na śniadanie!
Wychodzę z pokoju i wracam z nimi na jadalnię.
YOU ARE READING
Pozwól mi wybrać
RomansWinda dociera do celu. Wychodzę. Zimne powietrze uderza w mą twarz. Podchodzę powoli do barierek bezpieczeństwa. Spoglądam w dół. Mam już dość tego życia. Chcę to zakończyć raz na zawsze. Nie rozglądam się wokół. Patrzę tylko w ciemną otchłań oświet...